Alicya w Krainie Słów


Drogę gubią ci, którzy obracają się za siebie


Koniec nie nadejdzie


HIT lub KIT, czyli film tygodnia


Polecamy


Czytam, bo lubię grozę


56. Groza dla dzieci i młodzieży. Niech żyje baśń!

Potęga wyobrażeń sprawia, że życie nabiera kolorów, a każdy dzień po brzegi wypełnia się magią. Wiedzieli o tym bracia Grimm, wie o tym także Małgorzata Starosta. A nie dość, że wie, to jeszcze tą wiedzą chętnie się z nami dzieli.
Nikogo nie powinno więc dziwić, że kontynuacja fantastycznej „Godziny czarów”, to literacki hołd złożony niczym nieskrępowanej wyobraźni, a wspomniani Grimmowie odegrają w związku z tym niemałą w powieści rolę.
Zacznę od tego, że niezwykle podoba mi się dynamika „Zaklętego Miasteczka”. W trakcie lektury w ogóle nie czułam, że bohaterowie tak naprawdę cały czas przebywają w Hebanowym Dworku (i już w tym miejscu odsyłam was do pierwszego tomu, bez znajomości którego ani rusz, bo tutaj mamy do czynienia z bezpośrednią kontynuacją). Krążą pomiędzy pokojami, kuchnią i biblioteką, czytając wszystko co wpadnie im w ręce, z nadzieją, że któreś z nich w końcu natrafi na upragnioną wskazówkę. Taką która pomoże w porę „połączyć kropki”. Wszystkim zależy bowiem na tym, by: uwolnić z łap złej wiedźmy Weronikę, uratować pogrążoną w niemocy Ninę, przywrócić spokój krainie cudów i zdążyć ocalić tajemniczą krewną zanim minie jej czas. To czego jesteśmy tutaj świadkami jest, oględnie mówiąc, statyczne. Przypomina wręcz partię szachów, w której sukces zależy od umiejętności planowania kilku ruchów do przodu i zadziałaniu tak, by dało się wprowadzić je w życie.
Jednak – i tutaj dzieje się książkowa magia – odbiór powieści jest zupełnie inny od tego, jaki moglibyśmy sobie w takich warunkach zasugerować. Nie ma tu miejsca ani na nudę, ani na stagnację. Małgorzata Starosta umiejętnie dramatyzuje akcję podkręcającą tempo narracją, co sprawia, że odnosimy wrażenie, że wraz z bohaterami jesteśmy w nieustannym ruchu. Czujemy ekscytację, hipnotyzuje nas urok przygody i przyciąga pełna napięcia atmosfera. Wraz z nimi ulegamy presji czasu, trwamy w nadziei i szukamy „racjonalnych” odpowiedzi na pytania stawiane przez BAŚNIE! A te, w tym konkretnym przypadku, bardziej niż wam się może wydawać, rządzą się zasadami DZIECIĘCEJ (skrajnie nieracjonalnej) wyobraźni – spróbujcie je więc rozszyfrować i wpaść na jakiś sensowny trop. Nie dziwota, że bohaterom było trudno rozwikłać kolejne zagadki, bez odpowiednio świeżego umysłu na podorędziu. Na szczęście i taki się w Hebanowym Dworku w końcu pojawił.
Trzeba przyznać, że Starosta w bardzo zgrabny sposób rozgrywa czytelnika. Rozumie bowiem siłę słowa i wie jak ważną supermocą jest pasja czytania. Pokazuje, że klucz do niesamowitości znajduje się na wyciągnięcie ręki każdego z nas, wystarczy tylko się trochę czujniej wokół siebie rozejrzeć. I to jest piękne przesłanie.
*
Jestem ogromną fanką tak „Godziny czarów”, jak i „Zaklętego Miasteczka,. Ze względu na Halloween, gadającego kota, rodzinne sekrety, magię i pochwałę książkowego świata. Za docenienie mocy bycia sobą, odwagę, przyjaźń i otwartość na to, co nie mieści się w głowie. Za to wszystko, co sprawia, że znów chciałabym mieć dziecięcą zmyślność i swobodę kreacji. Odległą od tego, co dorosłe, skostniałe i wytłumaczalne.
W odniesieniu do twórczości Małgorzaty Starosty hasło: „Niech żyje baśń”, nie ma w sobie nic z pustego sloganu.
[współpraca barterowa]

 

 

Zobacz również:

COPYRIGHT © 2025 ALICYA.PL

STRONY INTERNETOWE I REKLAMA:Distort Studioswww.distortstudios.com