Bieg Górski w Parku Śląskim 12.04.2015

Wróciłam, dobiegłam, piszę więc na świeżo. Tzn. piszę na świeżo, świeża na pewno nie jestem, bo prysznic jeszcze przede mną. Muszę się jednak z Wami podzielić pozytywną energią, która mnie po prostu rozsadza. Słońce, wysiłek i endorfiny swoje robią!

Wzięłam dziś udział w Biegu Górskim w Parku Śląskim: chaszcze, błotko, górki i na pazurki – po prostu rewelacja! Wystające z ziemi korzenie z jednej strony stanowiły utrudnienie, z drugiej jednak dzięki nim było się czego złapać lub na czym zaprzeć, pokonując kolejne wesołe atrakcje, które zafundowali nam organizatorzy. Całe szczęście, że nie padało, bo do podstawionego ambulansu zapewne byłaby niebotyczna kolejka. Mimo udanej pogody niestety ktoś i tak skręcił kostkę. Nie ma się czemu jednak dziwić, trasa była wymagająca: strome podbiegi i strome zbiegi, było się nad czym napocić i na czym ściorać.

Atmosfera, jak zwykle na tego typu imprezach, niesamowicie mobilizująca i pozytywna. Po dotarciu na metę, człowiek zapomina o bólu i zadyszce, ciesząc się swoim kolejnym, osobistym sukcesem. To takie wydarzenia, które udowadniają nam, że stać nas na więcej niż na co dzień sądzimy. Na następny górski bieg też na pewno się zapiszę.