Alicya w Krainie Słów


Drogę gubią ci, którzy obracają się za siebie


Koniec nie nadejdzie


HIT lub KIT, czyli film tygodnia


Polecamy


Czytam, bo lubię grozę


Bieg Leśne Run – edycja jesienna 19.09.2015

Choćby jeden człowiek po tysiąckroć pokonał tysiące ludzi, największym wojownikiem jest ten, kto pokona samego siebie.

Budda to zawsze wiedział co powiedzieć. Wśród jego nauk nawet na dzisiejszą okazję znalazłam coś odpowiedniego. Trudno by mędrzec nie miał racji: nawet niewielki czyn jest wielki, jeśli dokonujesz go na przekór małemu, wrednemu głoskowi w twojej głowie, który każe ci się poddać. Mój zrzędził dziś i piszczał na potęgę. W sumie trochę racji miał, jak się bierze antybiotyki, to trzeba z siebie zarazę wypocić leżąc w łóżku, a nie biegając po lesie. Nie mogłam jednak odpuścić. Leśne Run odbywa się tylko 4 razy w roku. Na wiosennym i letnim byłam, jak mogłabym nie pojawić się na jesiennym? Zwłaszcza, że niesamowicie odpowiada mi kameralny klimat tej zabrzańskiej imprezy. Poza tym wieczorem czeka mnie jeszcze Bieg Równonocny będący zamknięciem Parkowej Korony Biegów. Uczestniczyłam w każdej kolejnej imprezie. Ostatnią miałabym odpuścić? O nie! Nie ma mowy!

O poranku powitało nas szaro-buro-ponure niebo. Tym razem na szczęście deszcz na nas regularnie nie napadał. W związku z powyższym postanowiłam truchtać sobie powolutku. Mogłam dzięki temu podziwiać okoliczności przyrody, które do tej pory mi umykały. Jak sama nazwa wskazuje trasa biegnie prze las. Trzeba przyznać, że całkiem ładny. Wokoło, gdzie nie spojrzeć (no poza fragmentem przy drodze) otaczała nas soczysta zieleń, rozświetlana promieniami słońca, które jednak postanowiło wyjść zza chmur. Niestety nie można było zbyt długo napawać się widokiem, ponieważ po nocnej ulewie na trasie zrobiło się sporo błota (nie żeby kiedyś go nie było, tylko nie w takich ilościach). Na całkiem sporym odcinku podążaliśmy jeden za drugim gęsiego i trzeba było uważać, żeby na kogoś nie wbiec lub w wyniku poślizgu nie wywołać efektu domina.

W kwestiach organizacyjnych: toalety, depozyt i parking – jak zwykle bardzo na tak. Nie wypaliły tym razem trochę koszulki. Projekt wiosennej był fajny, letnia była świetna, ale tym razem Warsztat Koszulkowy się nie wyrobił. Podobno zimą nam to zrekompensują i będą takie koszulki, że nie pozbieramy szczęk z podłogi. Czekam!! Poza tym ktoś wreszcie przesunął „zmyłkę”, czyli informację o 4 km, która do tej pory wisiała o jakieś 300-400 metrów za wcześnie. Jedyne czego mi brakowało to jakiś „wózek” z kawą (do drożdżówek idealna…). Nie twierdzę, że miałaby być darmowa, chętnie bym kupiła, byle była.

Nie biegamy tylko dla siebie. Tradycyjny, towarzyszący Leśnemu Run bieg dziecięcy zbierał tym razem pieniądze dla Natalki – pacjentki podwarszawskiego „Budzika”. Tak jak na wiosennym biegu pojawili się również wolontariusze ze schroniska. „Pikusia”, który złapał nas za serducha w marcu jednak nie było. Mam nadzieję, że mam już cudowny dom. Zauważyłam także, że coraz więcej osób czeka na losowanie nagród na końcu imprezy. I dobrze. To bardzo sympatyczny ukłon w stronę tych, którzy nigdy nagród nie wybiegają, a przecież również dają z siebie wszystko. Tym razem i mnie się coś dostało 🙂

Do zobaczenia w grudniu!

Zobacz również:

COPYRIGHT © 2024 ALICYA.PL

STRONY INTERNETOWE I REKLAMA:Distort Studioswww.distortstudios.com