Alicya w Krainie Słów


Drogę gubią ci, którzy obracają się za siebie


Koniec nie nadejdzie


HIT lub KIT, czyli film tygodnia


Polecamy


Czytam, bo lubię grozę


Bieg, Parkowy Półmaraton – bieg towarzyszący na 10 km – 06.09.2015

Obawiałam się dzisiejszego biegu. Ostatnio „dychę” na II Biegu Powstań Śląskich męczyłam okrutnie. Wiem, że wtedy kluczowe znaczenie odegrały warunki atmosferyczne, ale blokada gdzieś się tam w głowie uruchomiła. Musiałam ją sobie mocno przepracować. Mimo, iż pogoda była dziś do biegania idealna, moje potencjalne, złe nastawienie mogłoby wszystko zepsuć. Z pomocą przyszedł Dalajlama – no cóż, nie ma się co rozdrabniać, gdy się szuka autorytetu. Jego Świętobliwość powiedział: …źródłem szczęścia lub nieszczęścia są nie warunki, w jakich żyjemy, ale to jak je postrzegamy. Nie mam wpływu na warunki wokoło, mam jednak wpływ na to, co dzieje się w mojej głowie, jeśli zmienię nastawienie to będzie dobrze. Tę prawdę zna każdy biegacz, ale czasami trzeba ją sobie brutalnie zaaplikować/zaszczepić/przypomnieć – bo inaczej nasze zmagania ze smętnymi myślami będą przypominały rozmowę konia z butem.

Efekty okazały się zaskakujące: pewnego dnia od tak przebiegłam swoje pierwsze 15 km (a poszłam tylko „na szóstkę”), później poprawiłam swój czas w Parkowej Mili o 20 sekund, a dziś przebiegłam 10 km z uśmiechem na ustach. Na pewno pomogła także pogoda (no może nie deszcz, ale chłód na pewno), pozytywne nastawienie też miało w tym swój – lwi – udział. Jedyne czego mogłabym się przyczepić, to fakt, że czasami po 5 km przekraczam metę bardziej wykończona niż dziś. Mogłam więc chyba więcej z siebie wycisnąć i to jest kolejna lekcja na przyszłość.

W związku z porannym deszczem i chłodem nie było w parku zbyt ludzi nie było, więc dopingujące grupki stanowiły miłe urozmaicenie. Świetnym posunięciem było wyznaczenie kilku „bloków” startowych z pacemakerami na czele. Oznaczeni balonikami wyznaczali tempo osobom, które chciały przebiec półmaraton w określonym czasie: 1:30 h, 1:45 h, 2:00 h, 2:15 h, 2:30 h. Mimo, że odpuściłam „swój” balonik po 5 km, bo czułam, że mam siły (a poza tym biegłam krótszy odcinek), cieszę się, że hamował mnie on na początku trasy, bo nie wystrzeliłam przynajmniej do przodu, jak gumka z majtek.

Sporo punktów nawadniania (co 5 km), atestowana trasa, depozyt (dla mnie konieczna konieczność zawsze), wjazd do parku darmowy dla biegaczy i imienne numerki startowe (frajda niesamowita) – to kolejne plusy. Po wszystkim byłam tak głodna, że nie przeszkadzał mi nawet podany jako posiłek regeneracyjny bigos – najkwaśniejszy jaki w życiu jadłam – którego kwaśność próbowano przełamać nadmiarem pieprzu. W ogóle miałam taki głód w oczach, że pan wydający posiłki pozwolił mi zabrać dwie bułki… Podsumowując: jak to zwykle bywa na parkowych imprezach – atmosfera była świetna.

Nie wiem, dokładnie co się takiego stało, że do rozdania w losowaniu zostały tylko koszulki… Usłyszałam tylko, że reszta nagród dostała się w niepowołane ręce i sprawa będzie wyjaśniana. Mam nadzieję, że nie chodziło o to, że ktoś te nagrody ukradł… Dotarły do mnie także słuchy, że oprotestowano bieg dla dzieci (400 i 800 m) – oby to nie było nic poważnego.

Najważniejsze, że każdy biegacz dedykował swój wysiłek – czyli ofiarował część wpisowego – na jakąś fundację pozarządową. Cieszę się, że mogę pomagać wybiegając kolejne kilometry – koniec końców i tak się biega, więc jeśli można zrobić tym coś dobrego także dla innych, tym lepiej. Szkoda tylko, że dopiero długo po tym jak się zapisałam na bieg, pojawiła się na liście fundacja, która mnie najbardziej interesowała. Ale nie ma tego złego, niech będzie tak, że biegałam z myślą o czymś innym.

Tak na marginesie, o ile dobrze pamiętam, można było dziś również poprawiać wyniki z 5km biegu towarzyszącego z siódmego czerwca (maraton) – nikogo jednak nie widziałam. Nikt się nie zgłosił, czy sprawa ucichła?

Zobacz również:

COPYRIGHT © 2024 ALICYA.PL

STRONY INTERNETOWE I REKLAMA:Distort Studioswww.distortstudios.com