Alicya w Krainie Słów


Drogę gubią ci, którzy obracają się za siebie


Koniec nie nadejdzie


HIT lub KIT, czyli film tygodnia


Polecamy


Czytam, bo lubię grozę


„Sanitariaty są ważniejsze od niepodległości”/Gandhi/

Jeśli jesteście ciekawi:

-co oznacza skrót WC i skąd się wziął;
-czym zajmował się stolcowy szambelan, czyli „groom of the stool”;
-czym był kołtuni gościec i czemu należało go słuchać;
-do czego Rzymianki używały odchodów jaszczurek;
-jak dba się o higienę w kosmosie;
-kto i kiedy wynalazł papier toaletowy;
-gdzie załatwiało się 10 000 mieszkańców Wersalu, skoro nie było tam ani jednej toalety;
-w jaki sposób dżuma wpłynęła na zwyczaje kąpielowe Europejczyków;
-historii pielęgnacji owłosienia i do czego, w związku z włosami, używano pieczonych pijawek z octem;
-ilu ludzi na świecie wciąż nie korzysta z toalety.

To jest to książka dla was!

Lektura „Brudu. Cuchnącej historii higieny” Moniki Utnik jest jak nagłe olśnienie. Zdumienie niezwyczajnością tego, co przecież jest najzupełniej dla nas zwyczajne. To jak zobaczenie po raz pierwszy tego, co widziało się już tysiące razy…

Bo czy potraficie wyobrazić sobie życie bez sieci wodno-kanalizacyjnej? Kąpieli, mycia włosów? Kremów, past, dezodorantów, pudrów, różów, szminek, mydeł? Pewnie to trudne wyzwanie, wszak to wszystko składa się na naszą codzienność. Żeby lepiej pomóc nam zrozumieć, że ludzkości nie zawsze było po drodze z higieną, a gdy było, to nie zawsze w oczywisty sposób, w „Brudzie” zafundowano nam szaloną podróż przez wieki, naszpikowaną niesamowitymi ciekawostkami.

Z książki dowiecie się między innymi, że zęby szczotkowali już Egipcjanie. Ci sami byli też mistrzami makijażu, używali dezodorantów m.in. ze strusich jaj, a Egipcjanki najprawdopodobniej wymyśliły pierwsze tampony. Sama Kleopatra wynalazła podobno środek przeciwko łysieniu dla Cezara, w skład którego wchodziły między innymi palone myszy. Rzymianie za to, płukali jamę ustną moczem, by wybielać zęby i mieli boginię do spraw ścieków, Cloacinę. Proszono ją o pomoc, gdy kanalizacja się zapychała, co często doprowadzało do wybuchu nagromadzonych w niej gazów. W starożytnym Rzymie i Egipcie kąpiele były powszechnie zalecane, za to w średniowiecznej Europie Święty Franciszek nazywał brud „cuchnącym symbolem pobożności”, Święta Agnieszka, Kinga, Oliwia albo nie myły się nigdy, albo zaledwie parę razy w życiu. Chrześcijańscy teologowie głosili bowiem, że czystość duszy jest ważniejsza od przyjemności ciała – praktykowali więc „stan nieumycia”.  W średniowieczu, nie było jednak tak „brudno”, jak się powszechnie wydaje. Na szczęście, ci którzy nie mili aspiracji by stać się świętymi, często zażywali kąpieli. Higienie Europejczyków zaszkodziła tak naprawdę dopiero epidemia dżumy i przez dłuższy czas było tylko gorzej… I tak jak dziś perfumujemy się, by podkreślić dbałość o siebie, przez długie lata robiono to po to, by zabić własny smród; tak jak dziś myjemy włosy, tak wtedy zamiast tego noszono wymyślne peruki, w których gnieździły się nie tylko robale, ale też podobno nawet myszy…

Żeby nie zdradzać wam już więcej, a musicie wiedzieć, że to, co znajduje się powyżej, to zaledwie promil wszystkich ciekawostek, dodam jeszcze, że w książce poruszone zostały również tematy ciałopozytywności, popularnych przysłów i powiedzonek, przydatnych zarazków, rasizmu oraz współczesnych problemów związanych z higieną – bo jak się okazuje, nie ze wszystkim sobie jeszcze poradziliśmy.

„Brud”, to nie tylko fascynująca przygoda, ale przede wszystkim wartościowa, niezwykle przystępnie, i z wyczuciem, napisana książka. Bardzo podoba mi się to, że wiele rzeczy, związanych z naszą biologią, zostało opisanych tutaj wprost – bez owijania w bawełnę* -, a zarazem bez zbędnej przesady i dosadności. Dzięki temu tak samo dobrze podczas lektury będzie bawił się młodszy czytelnik, który wkracza dopiero w świat historii i jej niechlubnych zakamarków, jak i dorosły, którego, chociaż pewnie myśli, że wie już sporo, niejedno tu zaskoczy. „Cuchnąca historia higieny” byłaby niepełna i nie spełniałaby swojego zadania, gdyby zabrakło w niej wizualnych bodźców. Pod tym względem to wyborna uczta dla oczu. Uważnie wyselekcjonowane informacje uzupełnione są świetnymi, niezwykle drobiazgowymi – takimi poł żartem, pół serio – ilustracjami Piotra Sochy.

*dzieci są mądre i biorą świat, jakim jest. Jeśli potrafi się z nimi rozmawiać, można wytłumaczyć im naprawdę wszystko. Lepiej więc traktować młodego czytelnika na serio, niż go niepotrzebnie upupiać.

[współpraca reklamowa – barter]

Zobacz również:

COPYRIGHT © 2024 ALICYA.PL

STRONY INTERNETOWE I REKLAMA:Distort Studioswww.distortstudios.com