Alicya w Krainie Słów


Drogę gubią ci, którzy obracają się za siebie


Koniec nie nadejdzie


HIT lub KIT, czyli film tygodnia


Polecamy


Czytam, bo lubię grozę


O kotce, która leczyła serca

Świetliste koty żyją w świecie duchów. Nie znają głodu, chłodu ani nie mają się czego bać. Dnie mijają im na zabawach, dyskusjach i wspólnych sesjach mruczenia, podczas których wysyłają wibracje do najdalszych zakątków wszechświata. Kraina w której bytują między kolejnymi wcieleniami, wypełniają ciepło, magia i muzyka. To wspaniałe miejsce, które raczej niechętnie się opuszcza. Koty-duchy współpracują jednak z aniołami, z którymi co jakiś czas, rezygnując z wszystkich przyjemności, odchodzą na ziemię. Wspierane przez skrzydlatych opiekunów, przyjmując cielesną postać muszą odnaleźć ludzi, których życie wymaga naprawy. A skoro niedaleko pada jabłko od jabłoni, to i córka leczącego dusze Salomona, musi posiadać niesamowite umiejętności.  I owszem, wspaniała Tallulah potrafi łatać poranione serca – i to jeszcze jak!

Misja z którą kotka przybędzie do świata żywych nie będzie należała do łatwych. Świadczy o tym chociażby fakt, że nikt poza nią nie odważył się jej podjąć. Zanim jednak przyjdzie jej zmierzyć się z postawionym przed nią wyzwaniem, zazna wielu przykrości. Los nie będzie jej bowiem rozpieszczał już od samego początku. Za wcześnie odebrana rodzicom zostaje wraz z rodzeństwem wyrzucona, jak niepotrzebne nikomu śmieci. Następnie trafi do domu Gretel, która nie potrafi zaakceptować faktu, że kot jest po prostu kotem i robi kocie rzeczy po kociemu. Wszelkie zachowania, które nie zachwycają kobiety, doprowadzają ją do furii. Na szczęście, kotka w końcu odnajdzie osobę, której ma pomóc i zamieszka w domu czternastoletniej TammyLee. Dziewczyna nie dość, że opiekuje się chorą matką, to sama jest zdruzgotana i złamana. Ma przytłaczającą tajemnicę, z którą jako osamotniona nastolatka kompletnie sobie nie radzi. Dopiero z pomocą magicznej kotki odnajduje wewnętrzną równowagę. Na zło całego świata jest bowiem tylko jedno lekarstwo: miłość. A ta może nadejść z najmniej oczekiwanej strony.

Podobnie jak Salomon także Tallulah, opowiada nam swoją historię sama. Dzięki temu tekst nabiera baśniowego charakteru i nie mamy wątpliwości, że wszystko skończy się dla bohaterów dobrze. Zresztą terapeutyczne opowieści ze zwierzętami w roli głównej mają określoną budowę fabularną, a ich nadrzędny cel to niesienie pociechy. Mimo całej swojej schematyczności i naiwności przemawiają do czytelnika, dając nadzieję, przekonując o sile wybaczenia i uświadamiając mu potrzebę bliskości. Wyraźnie uwrażliwiają także na magię, która wkracza do ludzkiego życia na czterech łapkach.

Córka kota Salomona, nie jest oczywiście literaturą wysokich lotów. Warsztat ani styl nie powalają. Język Jeffries nie jest nazbyt wyszukany, autorka nie udaje nawet, że dba o szczegóły, wyraźnie skupiając się tylko na przekazaniu jak największej dawki emocji w każdym akapicie. Miejscami robi to na siłę i z tego powodu dialogi wypadają sztucznie, a zachowania bohaterów robią wrażenie nadmiernie teatralnych. W drugiej części swojej kociej sagi autorka ewidentnie więc płynie na fali sukcesu pierwszej części. Mimo iż Tallulah przeszła wiele, to Salomon i cierpienie, które rzuciło cień na cale jego życie jednak bardziej mnie poruszył.

Długich dni i zaczytanych nocy.
Podążajcie za Atramentowym Królikiem!

Zobacz również:

COPYRIGHT © 2024 ALICYA.PL

STRONY INTERNETOWE I REKLAMA:Distort Studioswww.distortstudios.com