Wolność jest kobietą
Alex Perry o Lei Garofalo, Giuseppinie Pesce i Marii Concetti Caccioli usłyszał przy okazji swojej pierwszej dziennikarskiej podróży do Włoch. Od tamtej pory, historia trzech kobiet, które miały odwagę przeciwstawić się najpotężniejszej organizacji przestępczej na świecie, o której praktycznie nikt wcześniej nie słyszał (!), nie dawała mu spokoju. Jednak, mimo iż ânrangheta dzięki zeznaniom bohaterek została osłabiona, wciąż była wystarczająco silna by próbować zablokować powstanie książki. Wielu z uczestników opisywanych w reportażu zdarzeń nie zdecydowało się na spotkanie z dziennikarzem, a ci którzy to zrobili, grozili mu, lub „tylko” przekazywali ostrzeżenia. Na przekór wszystkiemu, dzięki ogromnej determinacji nielicznego grona osób, ostatecznie ujrzała ona światło dzienne. Sięgając po Dobre matki możemy więc bezkarnie, z bezpiecznej odległości, zajrzeć w struktury mafii kalabryjskiej, poznać mechanizmy, jakie nią kierują i zrozumieć dlaczego jest tak skuteczna i groźna.
Postrzegając włoską mafię przez pryzmat filmów i literatury, traktujemy ją jak romantyczną legendę lub baśń rodem z minionej epoki. Niestety ta bezwzględna organizacja, zwłaszcza teraz, w erze globalizacji, ma niewiele wspólnego z naszymi naiwnymi wyobrażeniami. I, w co trudno nam uwierzyć, jej wpływy sięgają nie tylko poza granice Włoch, ale także Europy. Najgroźniejsza okazała się pozostająca w cieniu swojej sycylijskiej siostry, mafia kalabryjska, której imperium, jeszcze w 2009 roku, obejmowało 50 krajów, od Albanii po Togo. Jej roczne dochody, w granicach 50-100 miliardów euro, uczyniły ją najpotężniejszą, napędzaną bezwzględną przemocą organizację przestępczą, zdolną nawet do szantażowania rządów i mającą wpływ na sytuację polityczną na świecie. Pieniądze, którymi dysponowała, pochodziły nie tylko z haraczy, wymuszeń i handlu bronią, ale także ze szmuglowania narkotyków. Pod tym względem ândrangheta zmonopolizowała praktycznie cały europejski rynek.
Co stanowiło o sile kalabryjskiej mafii i pozwoliło jej pozostać tak długo niezauważonej? Swoich członków rekrutowała tylko pośród rodziny. Praktycznie wszyscy członkowie danej ândrina byli połączeni więzami krwi albo więzami małżeńskimi. âNdrangheta była więc rodziną w skali makro i w takim sensie stanowiła doskonałą organizację przestępczą. Każde dziecko, które przyszło w niej na świat było „tresowane” do swojej przyszłej roli i pozbawione świadomości istnienia jakiejkolwiek alternatywy. Całkowicie wypaczone pojęcie lojalności i brutalny kodeks honorowy pozwalał eliminować każdego, kto mógłby w jakikolwiek sposób zagrozić strukturze. Utrzymywana dzięki temu, spowijająca organizację mgła tajemnicy, stanowiła jej najcenniejszą broń. Mafia popełniła jednak jeden zasadniczy błąd: zignorowała kobiety.
Kobiety mafii kalabryjskiej w XXI wieku, pod wieloma względami żyły tak, jakby utknęły w średniowieczu. Miały ograniczony dostęp do edukacji, ich małżeństwa aranżowano, karano je śmiercią za zdradę, bito za nieposłuszeństwo, niejednokrotnie nie mogły nawet wychodzić z domów bez „opieki”. Dla mężczyzn nie stanowiły większej wartości i według nich nie były zdolne do samodzielnego kierowania własnym życiem. Tym bardziej rozwścieczyło ich to, z której strony przyszedł cios, który zachwiał ich doskonale działającym imperium. Wojnę kalabryjskiej mafii wytoczyły bowiem, przez pokolenia zastraszane i tłamszone, pozornie słabe przedstawicielki płci pięknej. Ku zaskoczeniu patriarchalnego społeczeństwa, ignorowany i niedoceniany feminizm okazał się najskuteczniejszą bronią w walce ze zdominowaną przez mężczyzn przestępczością zorganizowaną.
Jak już wiemy, Alex Perry podjął się niebezpiecznego zadania i postanowił obnażyć przed czytelnikiem prawdę o ândranghecie. Pokazać rządzącą nią skrajną perfidię, zakłamanie i zdeformowane wartości rodzinne, którym nadano iście diabelski charakter. Przede wszystkim przybliżył nam tragiczne losy trzech „dobrych matek”, które zapragnęły dla swoich dzieci innego życia. Nie chciały by ich synowie stali się mordercami i spędzili życie w więzieniach lub bezsensownie ginęli w klanowych walkach o władzę. Nie chciały dla swoich córek tak podłego życia, jakie same wiodły. Każda z nich swoją heroiczną walkę stoczyła samotnie, z mniej lub bardziej wydajną pomocą państwa. W momencie powstawania książki, dwie z nich już nie żyły: Lea i Maria zostały brutalnie zamordowane przez członków własnych rodzin. Tylko trzecia z nich – Giuseppinie – nadal żyje objęta programem ochrony świadków. Te odosobnione akty buntu, stały się symbolami walki o wolność. Pokazały, że niezwyciężoną mafię można jednak pokonać, bo wcale nie jest tak potężna i doskonała, jak się powszechnie wydawało. Dały więc siłę do działania wszystkim, którzy nie chcieli by odbierała im tożsamość, jak np. córka Lei Denise, która idąc w ślady matki, wystąpiła w sądzie przeciwko ojcu, oskarżając go o zabicie żony. W efekcie ândrangheta zaczęła rozpadać się od środka.
Wielu z bohaterów Dobrych matek już nie żyje, również, jak już zresztą pisałam, niewielu w ogóle chciało z dziennikarzem rozmawiać. Skąd więc autor zdobył tak wiele szczegółowych informacji? Na szczęście we Włoszech funkcjonuje jawność wymiaru sprawiedliwości oraz tradycja prezentowania przez prokuratorów całego przebiegu dochodzenia. Dzięki temu Perry zyskał dostęp do zapisów podsłuchów, a nawet protokołów przesłuchań. Informacje do których dotarł okazały się wstrząsające, a kulisty wojny z mafią kalabryjską przerażają bezwzględnością. Nic dziwnego więc, że jej członkowie nie chcieli dopuścić by świat poznał ich brudne sekrety i by jeszcze więcej osób dowiedziało się o ich hańbie.
Dziennikarz ma bardzo dobry warsztat i z ogromne wyczucie. Od pierwszych stron przenosi czytelnika do samego serca świata, którego ten nigdy nie miałby szansy zobaczyć z tak bliska. Podczas lektury wciąż przecierałam oczy ze zdumienia. Miałam wrażenie, że nie czytam reportażu, tylko sprawnie napisaną powieść sensacyjną. Bo jak to możliwe by w XXI wieku, tuż pod naszym nosem rozgrywały się koszmary na jawie? Jak to możliwe, że nikt nie potrafił tak długo przebić się przez fasadę organizacji? Niestety, Dobre matki to nie fikcja literacka, tę historię napisało życie. Kobiety, o których mowa nie są wytworami niczyjej wyobraźni. To co je spotkało i to czego były świadkami wydarzyło się naprawdę. Niesamowite więc, jak wiele znalazły w sobie odwagi, jak bardzo były zdeterminowane, żeby powiedzieć „dosyć tego!”. Ich bunt stanowił iskrę, która rozpaliła serca, dała nadzieję i obudziła wiele sumień. I chociaż mafia zrobi wszystko by wymazać zdrajczynie z historii, mam nadzieję, że świat o nich nie zapomni. Że prawda stawi opór kłamstwu.
Długich dni i zaczytanych nocy.
Podążajcie za Atramentowym Królikiem!