Alicya w Krainie Słów


Drogę gubią ci, którzy obracają się za siebie


Koniec nie nadejdzie


HIT lub KIT, czyli film tygodnia


Polecamy


Czytam, bo lubię grozę


Kim jest Michael Myers?

Młody, obiecujący reżyser, malutki budżet (zaledwie 300 tysięcy dolarów), prosta fabuła i tytuł, którego jeszcze nikt nie wykorzystał (a to ci szok!) – oto, jak widać, przepis na sukces. Film, realizacji którego nikt nie traktował poważnie, zapisał się wielkimi literami w historii kina, ponadto spopularyzował i wytyczył drogę gatunkowi jakim jest slasher. Pozostaje nam doceniać geniusz i kunszt twórców, którzy praktycznie z niczego stworzyli obraz, który zapoczątkował najdłuższą serię w historii filmów grozy i uczynił z głównego bohatera Michaela Myersa postać kultową, o której słyszeli nie tylko fani horroru. Ech, gdybym miała wehikuł czasu i mogła znów bać się podczas seansu tak bardzo jak kiedyś. To były niezapomniane doznania – ta scena w szafie!!!! Ile to nocy po seansie spędziłam szczelnie opatulona kołdrą, nasłuchując, wypatrując…

 

To co od pierwszych sekund mrozi krew w żyłach to muzyka. Ścieżka dźwiękowa Halloween bez względu na to ile razy bym jej słuchała, zawsze przyprawia mnie o dreszcze. Dzięki niej, lęk który odczuwam w trakcie seansu, staje się wręcz namacalny i zapuszcza we mnie – z minuty na minutę – coraz głębiej korzenie. Od pierwszego taktu po prostu genialnie wzbudza poczucie zagrożenia. I w tym wypadku także wygrała prostota. John Carpenter nie miał zbyt wiele czasu na stworzenie odpowiedniej ścieżki. Zdecydował się więc wykorzystać kilka taktów, które wygrywał za młodu na bębenkach i przepuścił je przez keyboard. Efekt okazał się piorunujący. Syntetyczna, chłodna muzyka perfekcyjnie dopasowana do scen, uzmysławia nam, że za rogiem czai się zło: obserwuje nas, a my nie możemy nic zrobić.

 

Początkowo nie wiemy czego się spodziewać. Mamy 1963 rok. Widzimy nastolatkę, która planuje pobaraszkować z chłopakiem. Rodziców nie ma w domu, ale podobno jest młodszy braciszek Michael (Will Sandin). Nagle orientujemy się, że dziewczynę obserwujemy właśnie jego oczami. Gdy młodociany kochanek wychodzi, chłopiec bierze nóż i udaje się do pokoju siostry. Za morderstwo zostaje zamknięty w szpitalu psychiatrycznym, co w ogóle nas nie dziwi. Obserwując świat oczami chłopca nie wyczuwamy cienia emocji, empatii, zawahania, tylko perfekcyjny chłód. Odkąd Michael zostaje zamknięty nic nie mówi, nie rusza się, patrzy tylko tępo w okno, tak jakby na coś czekał. Opiekę nad nim sprawuje doktor Loomis. On jako jedyny zobaczył w pustych oczach sześciolatka czyste zło. Jak sam mówi: przez 8 lat próbował nawiązać z nim kontakt, przez następne 7 utrzymać go w zamknięciu. Tylko on zdaje sobie sprawę z tego, co grozi nieświadomym niczego mieszkańcom miasteczka, gdy w wyniku zaniedbań, dorosłemu już Myersowi udaje się zbiec z placówki, w której spędził ostatnie 15 lat. Loomis wyrusza za nim w pościg i próbuje nagłośnić sprawę, nikt jednak nie traktuje jego ostrzeżeń poważnie. Kilkoro niewinnych nastolatków przypłaci to życiem.

 

Umiejscowienie akcji na pozornie bezpiecznym osiedlu domków jednorodzinnych było doskonałym wyborem. Podobnie jak ukrycie twarzy psychopatycznego mordercy pod bezkształtną maską. Odbiera mu ona człowieczeństwo, odcina go od realnego świata. Brak jakiejkolwiek mimicznej ekspresji, pozbawienie bohatera nawet szczątkowej gestykulacji i całkowita cisza, która go otacza, uczyniły z niego bezlitosną maszynę zdolną tylko do zabijania. Ta martwota odróżnia go od jego ofiar: pełnych życia, energii, kipiących od emocji. Poza tym Michael jest tajemnicą. Wciąż zastanawiamy się czy możliwe by był człowiekiem? Skąd się wziął, czy coś go opętało? To tajemnica Myersa odgrywa kluczową rolę w budowaniu atmosfery filmu. Im więcej stawiamy sobie pytań, tym więcej strachu odczuwamy. A nasz główny znak zapytania nie kwapi się z udzielaniem odpowiedziami, nie da się z nim pertraktować, dyskutować. Nie poznajemy jego motywacji, trudno nam zaakceptować to, że może nie mieć żadnej. Właściwie przypomina on napędzaną przez diabelską siłę kukłę z nożem kuchennym w ręku – gdyby nią było, przynajmniej tłumaczyłoby  to jego niezniszczalność.

 

Gdy kręcono Halloween efekty specjalne nie były powszednim wypełniaczem filmowego tła. Napięcie i klimat grozy trzeba było stworzyć przy pomocy dostępnych środków. Na początku – na wzór Hitchcocka – trzęsienie ziemi, następnie wyważony suspens i nakręcająca się ze sceny na scenę złowroga atmosfera, która uderza z całą mocą w widza w kulminacyjnym punkcie. Wszystko przypieczętowane niejasnym zakończeniem, dającym możliwość stworzenia ciągu dalszego. Warto zwrócić uwagę na to, że Myers rzadko pojawia się w kadrze, a gdy już to robi, to dostrzegamy go w dalekim tle, jako cień, lub widzimy tylko fragment jego ciała podczas gdy on obserwuje ofiary. Następnie – prawdziwy majstersztyk – już go nie widzimy. Nie wiemy, gdzie akurat jest i skąd zaatakuje. Zmiana roli widza z obserwatora i podglądacza na zaskoczoną ofiarę, która nie wie, gdzie czyha na nią niebezpieczeństwo było genialnym posunięciem.

 

Kolejny element decydujący o sukcesie Halloween to aktorzy. Świetnie wykreowała swoją postać debiutująca na dużym ekranie Jamie Lee Curtis. Atutem granej przez nią Laurie jest to, że wyróżnia się ona na tle koleżanek: jest nieśmiała i zakompleksiona, nieco wycofana i łatwo ją zawstydzić. Jej przyjaciółki są wyzwolonymi „kobietkami”, które bez skrępowania rozmawiają o mężczyznach i dla których seks nie jest tematem tabu. Najlepiej w swojej roli odnalazł się doświadczony Donald Pleasence (Loomis) – nie da się go nie lubić, jest zdeterminowany i nie cofnie się przed niczym by złapać Myersa. Także postawny Tony Moran doskonale wcielił się w psychopatę, w roli mordercy spisał się także Nick Castele (tak, teę postać grało kilku aktorów). Obaj wykazali się niesamowitą świadomością własnych ciał i umiejętnością panowania nad nimi.

 

Chcąc rozwikłać tajemnicę Myera i rozgryźć zamysł twórców, krytycy prześcigali się w interpretacjach. Według niektórych mord na siostrze dał upust skrywanym głęboko skłonności kazirodczym. Ale u sześciolatka? Chyba poniosła kogoś wyobraźnia – mało wiarygodne. Michael miał być również każącą ręką moralności – gdyż zabija tych, którzy grzeszą uprawiając seks. To dlaczego jako główny cel upatrzył sobie Laurie?? Reżyser od początku był takim opiniom przeciwny. Według niego film opowiada o dramacie jednostki, która nie nadąża za pędzącym światem, wypada więc na margines. Michael jest w pewnym sensie zdeformowaną wersją Laurie, dlatego tylko ona jest w stanie stawić mu opór, zarazem walcząc ze swoimi słabościami. Nieśmiała i wycofana nastolatka w obliczu zagrożenia bowiem staje się godną przeciwniczką, zwłaszcza, że w grę wchodzi życie dzieci, którymi się opiekuje.

 

Pierwotnie film miał się nazywać Babysitting Murders, na szczęście w porę tytuł zmieniono. Produkcja współcześnie oczywiście nie robi już takiego wrażenia. Co może drażnić młodszego widza to teatralność ataków, nadmierna ekspresja ofiar itp. Co mnie osobiście dziwi, to to, że bohaterowie wciąż odwracają się tyłem do potencjalnego zagrożenia. Nie jest to naturalne zachowanie – nasz mózg nie pozwoli nam na to, byśmy odwrócili się w nocy plecami do otwartych drzwi do ogrodu, bez odczuwania z tego powodu dyskomfortu. Tak samo, nie odwrócimy się plecami (kucając w drzwiach) do pomieszczenia w którym leży ranny napastnik. Pamiętajmy jednak, że film nakręcono w 1978 roku i na pewne sprawy patrzono wtedy inaczej.

 

Fabuła nie ma w sobie niczego skomplikowanego. Jednak jakimś cudem, nie stała się tanią pożywką dla niewybrednego widza, który ogląda filmy jak leci. Złowrogi nastrój i muzyka sprawiły, że Halloween utkwił w pamięci widzów na długie lata. W mojej na pewno.


P.S. Maskę bohatera zainspirowało kilka źródeł: filmy Westworld Eyes Without a Face oraz wizyta reżysera w szpitalu psychiatrycznym, gdzie zobaczył on twarz schizofrenicznego chłopca, której nie mógł zapomnieć.

Zobacz również:

COPYRIGHT © 2024 ALICYA.PL

STRONY INTERNETOWE I REKLAMA:Distort Studioswww.distortstudios.com