III Pętla Chechelska 11.06.2017
Klątwa została zdjęta! Fatum pokonane! Do tej pory, gdy jechałyśmy z koleżanką na bieg w jakieś urokliwe miejsce i któraś z nas zająknęła się, że mogłybyśmy po zawodach zostać, poopalać się albo pospacerować, zawsze nasze plany kończyły się tak samo: błękitne dotąd niebo stawało się czarne od burzowych chmur (po czym zaczynało lać) albo temperatura, ni stąd ni zowąd w tym jednym konkretnym dniu, spadała niemal do zera. Dziś do tego nie doszło. III Pętla Chechelska okazała się dla nas bardzo łaskawa i po okrążeniu zalewu mogłyśmy spokojnie rozsiąść się na plaży, rozkoszować słońcem i pochlapać w wodzie. Piękniej być nie mogło!
Niestety w związku z tym, że zapisy na Pętle Chechelską kończą się błyskawicznie, a miejsc jest ich tylko 250, w zeszłym roku nie udało nam się wystartować. Nie ma się co dziwić, rzadko trafiają się biegi na które zapisy są darmowe, a zawodnicy otrzymują koszulki. Na szczęście w tym roku się udało, mogę się więc pochwalić dwoma startami nad Zalewem Nakło-Chechło, z których dzisiejszy wypadł zdecydowanie lepiej i czasowo i wydolnościowo. Mam nadzieję, że w przyszłym roku też się załapię i że pogoda znów będzie przecudowna (odpukać).
Do tych którzy się zapisali i nie przyszli (blokując innym taką możliwość, bo przecież po co kogoś poinformować), nie mając ku temu ważnego powodu – trąbyście straszne.