Alicya w Krainie Słów


Drogę gubią ci, którzy obracają się za siebie


Koniec nie nadejdzie


HIT lub KIT, czyli film tygodnia


Polecamy


Czytam, bo lubię grozę


Materiał na serial? Jak najbardziej!

Debiutantowi przychodzi zmierzyć się z arcytrudnymi wyborami. Po pierwsze, które z licznych postaci, które zrodziły się dotychczas w jego wyobraźni, zasługują na to, by powołać je do życia na kartach powieści? Po drugie, który z wykreowanych do tej pory światów (i która jego warstwa), będzie najlepszym tłem do powstającej historii? Po trzecie, które elementy układanki i które przemyślenia, wkomponować w myśl przewodnią tekstu? Wszystkie te wątpliwości przelewają się przez twórczy umysł, który kipi wręcz od nadmiaru pomysłów. Niezwykle trudno jest w takiej sytuacji wybrać pojedynczy wątek. Co za tym idzie: często początkujący pisarz, to wszystko co się w nim do tej pory nagromadziło, przedstawia czytelnikowi w swoim pierwszym dziele. I tak też, przynajmniej takie odniosłam wrażenie, zrobił Tomasz Brewczyński w Implikacji.

Dlatego w jego powieści miksują się różne, pozornie do siebie niepasujące, klimaty: mamy sceny wypełnione bezkresnym mrokiem, brutalne i gęste od wściekłości, a także takie, które rozbrajają lekkością i żartem. Mamy i żądzę mordu, destrukcyjną nienawiść, zemstę, ojcowską troskę, zdrady, echa morderstwa sprzed lat, niespełnioną miłość, chorobę psychiczną, retrospekcje, cwaniactwo, gapiostwo, brak tolerancji, szantaż, manipulacje i nieudolne organy ścigania. Znajdziecie tutaj również pokaźną ilość postaci, z których tak naprawdę (aż) kilka mogłoby by pretendować do stania się tą jedną jedyną, czyli główną. Każdy z bohaterów został bowiem w Implikacji dopuszczony do głosu, ma swoje przemyślenia, kłopoty i marzenia. Wątki poboczne, które się w ten sposób otwierają, powodują, że gubimy tropy i nie dajemy rady rozwiązać zagadki na „własną rękę”. Intryga jest zapętlona tak bardzo, że wręcz musiałam sobie narysować mapę myśli (i przy okazji ściągawkę z postaciami), żeby mi nic nie umknęło. Przyznam wam się jednak, że niewiele mi to pomogło w typowaniu mordercy, bo i tak nie trafiłam. Ale szczerze mówiąc: nie miałam szans. Tomasz zaplanował wszystko tak, by przetrzymać czytelnika w niewiedzy do samego końca, nie zdradzając się wcześniej z rozwiązaniem.

O Implikacji napisano już wiele: że ma wartką akcję, że to literacko mocne i gwałtowne uderzenie, że intryga jest dobrze poprowadzona, że to całkiem udany debiut i, co najważniejsze, że autor ma potencjał. Pojawiły się także głosy, o nierównym tekście, o tym że bohaterów jest trudno polubić (jeżeli o mnie chodzi to nie zawsze ich motywacje były dla mnie zrozumiałe), dialogi w niektórych partiach tekstu trochę kuleją i że wydawnictwo wypuściło trochę baboli. Do tej puli chciałabym dorzucić także swoich pięć gorszy. Podczas lektury wciąż towarzyszyła mi jedna myśl: Rany! Jaki to byłby dobry serial! Wyobraźcie sobie bowiem efekt przeniesienia na ekran zastosowanych przez Tomasza uników! Przecież za każdym razem, gdy wydaje nam się, że znaleźliśmy się na znajomym terytorium i gdy myślimy, że wiemy w którą stronę potoczy się akcja, autor miesza nam szyki i plącze ścieżki. Implikacja na pewno sprawdziłaby się więc jako serial, w stylu tych, w których poznajemy mordercę parę minut przed końcem ostatniego odcinka, oczywiście w dramatycznych okolicznościach, gdy śmierć zagląda bohaterom w oczy. Nie byłby to tasiemiec, wystarczyłoby konkretnych 8/10 odcinków.

Co jeszcze przemawia za przeniesieniem historii, nękanych przez mordercę bohaterów, na mały ekran? Mamy w Implikacji wielogłos, można więc – obok głównego wątku – ciekawie rozbudowywać historie każdej postaci, a nawet, wręcz do oporu, dłubać w ich duszach. To na pewno rozbudowałoby tło obyczajowe (problemy małżeńskie, relacja ojca z synem, mobbing) i dawałoby nam wytchnienie od obrazów pełnych szorstkiej brutalności. Płynne przejścia między pełnymi kontrastów scenami ułatwiłby fakt, że powieść została już przez autora podzielona na króciuteńkie rozdziały. Przy każdym mamy informację (jak w dramacie) z jakimi bohaterami będziemy mieć do czynienia, więc spora część pracy scenarzystów została już wykonana. Nie można również zapomnieć o miejscu akcji: jest nim łatwe do znalezienie na mapie Polski miasto. Wystarczy więc spakować sprzęt, rozstawić się w Pile z kamerami i KRĘCIĆ.

Komu powinna spodobać się powieść? Tym, którzy są otwarci na debiutantów, szlifujących swój literacki warsztat. Lubiącym zagmatwane intrygi oraz pędzącą na łeb na szyję akcję. Na koniec mam dwa pytania do Tomasza. Pierwsze: jaka jest twoja tajemnica planowania? Jakim cudem się w tym nie pogubiłeś? Drugie: czy twoi znajomi odnaleźli się na kartach książki? Bo jakoś trudno mi uwierzyć, że swoich bohaterów „nie znasz” w realnym życiu.

Długich dni i zaczytanych nocy!
Podążajcie za Atramentowym Królikiem!

Zobacz również:

COPYRIGHT © 2024 ALICYA.PL

STRONY INTERNETOWE I REKLAMA:Distort Studioswww.distortstudios.com