Alicya w Krainie Słów


Drogę gubią ci, którzy obracają się za siebie


Koniec nie nadejdzie


HIT lub KIT, czyli film tygodnia


Polecamy


Czytam, bo lubię grozę


Parada pozorów, czyli o tym jak afera naszyjnikowa wszyła się w tkankę rewolucji francuskiej

Naszyjnik składał się z sześciuset czterdziestu siedmiu brylantów ważących dwa tysiące osiemset karatów. Siedemnaście brylantów wielkości szalotki tworzyło wokół szyi obrożę, z której zwisały niczym girlandy. Dwa rzędy mniejszych kamieni krzyżowały się niczym przewieszone przez ramiona pasy na naboje, spotykając się na mostku. Z tego węzła odchodziły dwa frędzle z brylantów, sięgające ku talii niczym oklapnięte ramiona. Z tyłu zwisały dwie wstęgi: przeciwwaga dla naszyjnika, która chroniła noszącą go osobę przed runięciem do przodu. Groteskowa i prawie niezdatna do noszenia biżuteria przypominała element kolczugi albo coś, co mógłby włożyć mnich w ramach pokutnego samoumartwiania się niż upragnioną ozdobę.

Nie dziwię się, że naszyjnik przepadł. Zdecydowanie korzystniej było go rozczłonkować i po kawałku spieniężyć niż nosić. Posiadanie takiego „cuda” mogłoby zadowolić tylko ekscentrycznego kolekcjonera. Zresztą nie można z całą pewnością wykluczyć, że wciąż nie tkwi gdzieś schowany przed ciekawskim wzrokiem świata. Póki co niestety nie wiemy, co działo się z nim od momentu, w którym rozstali się z nim dwaj jego twórcy: Charles Boehmer i Paul Bassenge. Jubilerzy byli przekonani, że dokonują tajnej transakcji z pośrednikami samej królowej. Ozdoba jednak zniknęła, a oburzona królowa wszystkiemu zaprzeczyła. Jonathan Beckman w Jak zrujnować królową, postanowił ustalić kto uknuł całą intrygę, a kto odegrał w niej rolę niewinnego pionka. Dzięki niemu, z pozoru „dobrze” znany nam z lekcji historii przekręt, nabrał nowego – ciekawszego – kolorytu i znaczenia.

W aferze naszyjnikowej na pierwszy plan wysuwają się trzy postacie. Pierwsza, to główna zainteresowana, czyli Maria Antonina, żona Ludwika XVI, zwanego Ostatnim. Jako królowa Francji nie interesowała się polityką, była oskarżana o rozrzutność i pozostawała niechętna dworskiej etykiecie. Oczywiście nie zaskarbiała tym sobie sympatii poddanych. Wydana za mąż (typowe małżeństwo dynastyczne) w wieku czternastu lat większość życia wiodła zamknięta w przepychu, nie mając bladego pojęcia o realiach panujących w otaczającej jej rzeczywistości. Drugi zamieszany to kardynał Rohan, potomek starej bretońskiej rodziny, który popadł w niełaskę i za wszelką cenę próbował odzyskać względy pogardzającej nim królowej. Gdy tylko usłyszał, że monarchini chciałaby kupić najdroższy naszyjnik świata, postanowił działać. I trzecia, chyba najbarwniejsza postać: hrabina Jeanna de La Motte-Valois, która uważała, że w jej żyłach płynie krew Walezjuszów i chciała za wszelką cenę odzyskać należący jej się status społeczny. Działała w sposób rozpaczliwy i wyrachowany zarazem. Wraz z mężem Nicolasem tonęli w długach, głodowali i nie posiadali praktycznie żadnego majątku – ze wszystkich sił dbali jednak o pozory. Ci, którzy chcieli być traktowani poważnie, musieli jednak utrzymywać służbę, nawet jeśli mieli skromną garderobę, a na stole brakowało chleba. Jeanne regularnie zastawiała swoje ubrania. (…) Nicolas, wyświechtany dandys, całymi dniami nie wstawał z łóżka, gdyż nie miał czego na siebie włożyć. Gdy groziła im konfiskata majątku, ukryli meble u sąsiadów…I chociaż jedli tylko kapustę, soczewicę i fasolę, kupowali przedmioty na kredyt tylko po to by od razu oddać je w zastaw, wielu ludzi uwierzyło w przyjaźń hrabiny z królową. Uwierzył jej także łasy na kobiece wdzięki Rohan.

Przedstawiając czytelnikowi zadziwiającą sieć powiązań, która sprawiła, że losy tych trzech postaci się skrzyżowały, autor zaprezentował nam nie tylko najprawdopodobniejszą wersję wydarzeń, o którą do dziś spierają się historycy, ale także barwne, polityczno-społeczne tło całego oszustwa, ukazując jego drugie dno. Nie da się ukryć, że Francja ostatniego Burbona była w bardzo trudnej sytuacji gospodarczej a skarbiec świecił pustkami (by wydawał się pełniejszy, ustawiano w nim specjalnie lustra). Przyczyniły się do tego nie tylko wojny, ale także liczni oszuści. Osób które podawały się za członków znakomitych rodów było „tylko” siedemdziesiąt pięć procent społeczeństwa. Beckman nie piętnuje jednak nikogo zamieszanego w naszyjnikowy skandal. Wszystkich jej bohaterów przedstawia nie tylko jako rządnych zemsty, chciwych intrygantów, ale przede wszystkim jako zakładników dysfunkcyjnego systemu. Gdy połączymy ze sobą wszystkie elementy zrozumiemy dlaczego monarchia zaczęła chwiać się w posadach i ostatecznie została pogrzebana. Afera naszyjnikowa obnażyła prawdę: tytuły bezpowrotnie utraciły autorytet, a „zwykli” ludzie zaczęli traktować parę królewską jako równych sobie ludzi. Tkanka społeczeństwa zaczęła pękać –  a stąd był już tylko krok do rewolucji francuskiej.

Jak zrujnować królową to kolejny przykład na to, że nie należy oceniać książki po okładce. Wyglądające jak tandetne tipsy pazurska, kompletnie nie pasowały mi do tematu. Dopiero po lekturze uzmysłowiłam sobie, że owe pokaźne szpony w pewnym sensie współgrają z treścią, mają bowiem w sobie coś zachłannego i krwiożerczego zarazem. Podobnie jak gromada uprzywilejowanych rodzin, które bezwstydnie wysysały z Francji całe jej bogactwo. Poza tym książka Beckmana jest naprawdę godna uwagi. Autor zamiast zbioru suchych, historycznych faktów stworzył wciągającą pełną humoru (często gorzkiego) opowieść. Jego pasja i solidny warsztat przełożyły się na plastyczny język, który przenosi czytelnika w czasie i pozwala mu zasmakować absurdów minionej epoki. Przy okazji skłania nas do refleksji. Mimo całego postępu jaki się dokonał, niewiele różnimy się od naszych przodków. Nadal ulegamy modom, nadal knujemy i spiskujemy dla władzy i zysku, wciąż szukamy kozłów ofiarnych, kochamy dobra materialne i lubimy żyć na pokaz.

Długich dni i zaczytanych nocy
Podążajcie za Atramentowym Królikiem!

Zobacz również:

COPYRIGHT © 2024 ALICYA.PL

STRONY INTERNETOWE I REKLAMA:Distort Studioswww.distortstudios.com