Alicya w Krainie Słów


Drogę gubią ci, którzy obracają się za siebie


Koniec nie nadejdzie


HIT lub KIT, czyli film tygodnia


Polecamy


Czytam, bo lubię grozę


Można czytać i pomagać, czyli o mruczeniu do wewnątrz

Nie mam wątpliwości, że znajdzie się tutaj sporo osób, którym nie jest obojętny los bezdomnych i chorych zwierząt. Chciałabym więc zwrócić waszą uwagę na pewną niedużą książeczkę pt. Koty z Grochowa, czyli o mruczeniu wewnątrz. Dlaczego? A dlatego, że Wydawnictwo RM postanowiło przekazać 10 % dochodu ze sprzedaży tej pozycji na działalność statutową Fundacji Koty z Grochowa. Nie trudno się domyślić, że im więcej osób ją kupi, tym lepiej. Szczególnie, że wielkimi krokami nadchodzi zima. A wiadomo, że to wyjątkowo trudny czas dla bezdomniaków i wiele z nich bez pomocy człowieka nie ma szans na przetrwanie.

Zanim przejdę do omawiania książki, opowiem wam co nieco o samej fundacji. Jak to zwykle bywa, wszystko zaczęło się od jednej dobrej osoby. Natalia pewnego dnia spotkała na swojej drodze burego kota, który zaprowadził ją na miejsce swojego bytowania. Okazało się, że bied takich jak on przebywa tam o wiele więcej. Wszystkie potrzebowały jedzenia, porządnego lokum i opieki weterynaryjnej. Przejęta ich losem kobieta zaczęła im w miarę możliwości pomagać i tak poznała Ninę – jaki ten świat mały – sąsiadkę z bloku obok. Odtąd działały już wspólne. Następnie pojawili się kolejni zaangażowani w sprawę ludzie, którzy pomagali w wyłapywaniu kotów na sterylizacje, dokarmianiu i organizowaniu domów tymczasowych. Koniec końców, aby panie mogły nieść pomoc na większą skalę, powstała wiosną 2015 roku Fundacja Na Rzecz Kotów w Potrzebie (chociaż i dla innych zwierząt również znajdzie się tutaj miejsce). Obecnie działa w jej imieniu około 50 wolontariuszy, a to czym się zajmują można podglądać na fejsbuku (na początku działalności obserwowało ich fp zaledwie dziesięć osób, obecnie już ponad dwadzieścia cztery tysiące) i Instagramie.

Aby docierać do jak największej liczby osób, założycielki fundacji angażują się w różne inicjatywy, takie jak Dni Grochowa, pikniki zwierzęce i działalność edukacyjna. W tym celu postanowiły również napisać książkę. A jak postanowiły, tak też oczywiście zrobiły, bo nie ma dla nich rzeczy niemożliwych. Dzięki temu możemy dziś przeczytać historie ich licznych, wyjątkowych podopiecznych, zgromadzone w jednym miejscu i opatrzone cudnymi ilustracjami Bartosza Ostrowskiego. Jego rysunki mają w sobie magiczny urok, wzruszają i chwytają za serducha. Wystarczy chociażby rzucić okiem na okładkowego Wrzaskuna, by zapragnąć wziąć go na ręce i przytulić. Później nie jest łatwiej, na każdą kolejną ilustrację, przynajmniej ja tak miałam, reaguje się tak samo… Pewnie nie mała w tym zasługa tego, że wszystkie powstały na podstawie zdjęć. Każdy kociak, którego widzimy jest więc jak najbardziej „prawdziwy”.

Na Koty z Grochowa, bo o nich mowa, składają się teksty, które wcześniej pojawiały się jako posty na fanpage’u fundacji. Dowiadujemy się z nich jak to jest być kotem, o co chodzi z tym całym mruczeniem, za czym sierściuchy tęsknią, czego pragną i czego się obawiają. Oprócz tego, że te krótkie migawki nas rozczulają (gdybym tylko mogła przygarnęłabym każdego kociaka!), to zostały w nich przemycone pewne informacje o higienie, drapakach, kuwetach, jedzeniu, mitach oczerniających koty i o tym jak należy o mruczki dbać. A kto najlepiej może wyedukować człowieka w tej kwestii? Oczywiście same koty. Dlatego autorki „oddały” głos swoim podopiecznym i to oni nam wszystko tłumaczą. To co nadaje tym futerkowym mądrościom charakteru, to język. Bohaterowie wypowiadają się bowiem po swojemu, czyli po kociemu. Znajdziecie więc tutaj wiele ciekawych neologizmów, a raczej kocielogizmów np. nanokotki, koci łysi, paputy oraz koci, niejednokrotnie nieźle pogmatwany, szyk zdania (nie od dziś wiadomo, że mruczki chadzają własnymi drogami, więc ludzie reguły ich nie ograniczają).

Paulina i Nina stworzyły książkę, która nie jest ani zbiorem opowiadań ani poradnikiem. To jakby zapis osobistych spostrzeżeń i wrażeń, na które składają się ciekawe przemyślenia i trafne wskazówki. Koty z Grochowa odkrywcze nie są, jednak w błyskotliwy sposób (wszak autorzy są niebanalni) i z przymrużeniem oka wprowadzają czytelnika w temat „kotowatości”. To z całą pewnością ciekawy pomysł na prezent zarówno dla kociarza-kolekcjonera, który o kotach wie już wszystko, ale i tak kupuje o nich każdą książkę oraz dla tych, którzy dopiero planują przygarnąć kota i niczego jeszcze o świecie tych fascynujących zwierząt nie wiedzą.

Długich dni i zaczytanych nocy.
Podążajcie za Atramentowym Królikiem!

Zobacz również:

COPYRIGHT © 2024 ALICYA.PL

STRONY INTERNETOWE I REKLAMA:Distort Studioswww.distortstudios.com