Alicya w Krainie Słów


Drogę gubią ci, którzy obracają się za siebie


Koniec nie nadejdzie


HIT lub KIT, czyli film tygodnia


Polecamy


Czytam, bo lubię grozę


45,46 Groza dla dzieci i młodzieży. Nadciąga kicająca groza!

Uwaga! Przed państwem „Królikus vampirus warzyvus uwielbiatus”, czyli w skrócie słynna i niepowtarzalna KRÓLIKULA.

Zapewne wiecie jak to jest, gdy w domu pojawia się nowy domownik. Zwłaszcza, gdy jest to zwierzak, który będzie musiał dopasować się do lub wkupić w łaski rezydentów. Gdy Państwo Monroe przynoszą do domu małą, króliczą znajdę, spokojne do tej pory życie kota Czesia i psa Harolda zostaje wywrócone do góry nogami. Szybko wychodzi bowiem na jaw, że puchaty słodziak ma niepokojące zwyczaje: uaktywnia się dopiero po zmroku i wysysa soki z warzyw, porzucając w całym mieszkaniu ich białe „truchła”! Zaczytujący się w literaturze grozy i fan zjawisk paranormalnych, Czesław, nie ma wątpliwości z kim ma do czynienia, więc postanawia bronić swojej rodziny (a także lodówki) wszelkimi odstępnymi środkami. Wiecie: głównie czosnkiem i ostrym…kociołkiem!

Ogromnym atutem pierwszej części „Królikuli”, o jakże wdzięcznym tytule „Kicająca groza”, jest nie tylko rozbrajający humor – uwielbiam scenę, w której kot próbuje odegrać przed ludźmi teatralny pokaz z wampirem w roli głównej -, ale także fakt, że jej narratorem jest poczciwy Harold. Jego uwagę przykuwają bowiem zupełnie inne sprawy (głównie zapachy i burczenie w brzuchu) niż nas ludzi i tylko on jest świadom przyczyn obłędu, w który popada domorosły koci łowca wampirów. Ta perspektywa dodaje historii niesamowitego uroku, który na pewno zaskarbi sobie uwagę młodszych czytelników.

Z jednej strony ta urocza książka w bardzo delikatny sposób wprowadza dzieci w świat grozy, a rodziców uwielbiających klasykę gatunku, zachwyca częstymi odwołaniami m.in. do „Drakuli”. Z drugiej pokazuje, że zwierzęta są ważnymi członkami rodziny, że też mają swoje uczucia, a akceptacja nowości to proces przez, który przechodzi się raz łatwiej, raz trudniej. Z trzeciej, to ważna lekcja na temat uprzedzeń, wobec tego co nowe i inne. Nasi bohaterowie zamiast poznać Królikulę z automatu przypisują jej negatywne cechy, co okazuje się sporym błędem. Nowy domownik przy bliższym poznaniu okazuje się bowiem bardzo sympatycznym i spragnionym towarzystwa stworzonkiem, a nie straszliwym monstrum.

*

Drugi tom „Królikuli” pt. „Zajazd pod psem”, podobnie jak poprzednia część zaczyna się od podrzucenia pisarzowi kolejnego psiego „rękopisu” z wprowadzającym w temat liścikiem. Gatunkowo, zdecydowanie bliżej tym razem jednak do dziecięcego kryminału, à la Agatha Christie, niż horrorku. Możliwe, że brak większego ładunku grozy wynika z faktu, że ta część napisana została wyłącznie przez Jamesa Howe’a (żona twórcy, Deborah, będąca współautorką „Kicającej grozy”, zmarła tuż przed ukazaniem się jej na rynku).

Tym razem Harold i Czesław trafiają do Zamku Hau-Hau na czas wakacyjnego wypadu państwa Monroe. Nasi bohaterowie nie są z tego faktu zadowoleni, zwłaszcza, że ich towarzysze niedoli nie wzbudzają większej sympatii. Nie będą się jednak w pensjonacie nudzić. Co to, to nie! Jest tu miejsce na romans, ucieczkę, porwanie, a nawet – jak twierdzi Czesio – morderstwo. W tej części, nasz cyniczny i egocentryczny kocur, jak za dotknięciem magicznej różdżki, przemienia się z łowcy wampirów w detektywa i przy okazji znawcę wilkołaków (bo tych także się w pensjonacie doszukał). Do głosu znów dochodzi więc jego paranoja, zamiłowanie do tropienia paranormalnych zjawisk i doszukiwania się we wszystkim teorii spiskowych. Przez swoje upodobania i zbyt długi język, napyta sobie niestety biedy i, od pewnego etapu, śledztwem będzie musiał zająć się osamotniony i nieporadny Harold. A to zdecydowanie za dużo na tego poczciwinę, zwłaszcza, że intryga zagęszcza się z godziny na godzinę, a podejrzany jest dosłownie KAŻDY! Ku mojemu zaskoczeniu, w tej części niestety nie pojawiała się Królikula, więc na więcej smaczków związanych z tą postacią przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać (o ile wydawca zdecyduje się na kontynuację serii).

Mimo odmiennego ciężaru gatunkowego i ta część, bez ostrzeżenia, wciąga czytelnika w wir akcji, czyniąc ją nieodkładalną „na później”. Dzieje się tak dlatego, że m.in. uroczy psi narrator, bogactwo charakterów, ekscytująca intryga oraz niebanalny humor budują w „Zajedzie pod psem” niepowtarzalny klimat. Warto również dodać, że lektura ta, to doskonała lekcja empatii, a także wchodzenia w przeróżne konfiguracje relacji społecznych. Nie wszystkich musimy lubić, powinniśmy być jednak wobec nich otwarci i zapalczywość zastąpić szacunkiem.

Obie części dostarczają czytelnikowi niezależnie od wieku, intrygujących wrażeń. W tych młodszych wzbudzą ciekawość i miłość do literatury, tym starszym przypomną za co ją uwielbiają. Tak inteligentna i rozbudzająca wyobraźnię rozrywka, to coś co można polecać z czystym sumieniem. Niech za potwierdzeniem moich słów przemówi fakt, że na podstawie serii powstał serial animowany pt. „Bunnicula”.

Zobacz również:

COPYRIGHT © 2024 ALICYA.PL

STRONY INTERNETOWE I REKLAMA:Distort Studioswww.distortstudios.com