Alicya w Krainie Słów


Drogę gubią ci, którzy obracają się za siebie


Koniec nie nadejdzie


HIT lub KIT, czyli film tygodnia


Polecamy


Czytam, bo lubię grozę


Mrok ludzkiej duszy

Ludzkiego serca nie da się wypełnić, zawsze pozostanie w nim jakiś brak i pustka. Taka jest już natura człowieka. Niestety dziury w sercach niektórych z nas są większe i kryją w sobie gęstszy mrok. Tak właśnie jest w przypadku bohatera Kuzynki K. powieści Yasmina Khadry (Mahommed Moulessehoul). Jego duszę wypełnia kurz i piasek, a jego życie to ciągła rezygnacja, odrzucenie i niechęć. Od samego początku czujemy, że nosi on w sobie jakąś smugę cienia, która z dnia na dzień się rozrasta. Tak, jak i jego otoczenie, nie spodziewamy się jednak ze strony tego człowieka zagrożenia, traktujemy go bardziej jak zranionego ptaka niż szaleńca gotowego do okrutnych czynów. Niestety szybko okazuje się, że – dosłowne – morderstwo duszy, to doświadczenie prowadzące do samozadowolenia oszalałego z cierpienia umysłu.

Nasz bohater jest kim jest. Tym kim się stał. Pogrążoną w obłędzie, nieświadomą swego okrucieństwa skorupą. Czy w jego przypadku wszystko zaczęło się od śmierci ojca? To w końcu on mając pięć lat znalazł go: powieszonego z wetkniętym w usta własnym członkiem. Niemożliwe by nie odcisnęło to piętna na psychice dziecka. A jednak bohater uparcie przekonuje nas o tym, że nigdy nie cierpiał z powodu jego braku i nigdy za nim nie tęsknił. A może wszystkiemu winna była matka? Władcza i dumna kobieta, cierpiąca po stracie męża. Zranione uczucia, które w niej pozostały przelała na swojego najstarszego syna Amina i kuzyneczkę K. Tego pierwszego darzyła zaborczą, zawłaszczającą miłością, tę drugą traktowała jak promyczek szczęścia. Nasz bohater był tym, dla którego nie wystarczyło jej uczuć. Jemu w udziale przypadła tylko obojętność. Całkowicie niezauważalny, niewidzialny, nie zasługiwał nawet na to by go nienawidzić albo bić. Nie zaznał ze strony matki żadnego dotyku. Tylko pustkę.

Nie można nie dostrzegać także winy Amina. On jako jedyny zauważał chłopca, miał dla niego dobre słowo i czułość. Porzucił go jednak, wyjechał by robić karierę w wojsku i stać się jeszcze większą dumą matki, która nieustannie za nim tęskniła. Paradoksalnie Amin uciekał przed jej toksyczną miłością, której jego młodszy brat pragnął. Nie bez winy była także kuzynka K. Figlarna i przewrotna dziewczynka wzgardziła jego młodzieńczą miłością. Podczas gdy stanowiła dla niego sens istnienia, on był dla niej tylko obiektem kpin i żartów. Oczywiście wszystkiemu winni byli także mieszkańcy wioski: karłowaci, biedni i wstrętni w swoim braku ambicji. Mordercy, którym nigdy nie wybaczył tego, co zrobili ojcu. Oczywiście winny był także kot. Jego wina polegała na tym, że nie był psem i go podrapał.

Każdy go zawiódł. Niejednokrotnie powtarza, że byłby inny, gdyby nie on/ona/oni/kot. Jednak, gdy przychodzi co do czego stwierdza: Wciąż sobie powtarzam w głębi mego nieszczęścia, że nawet gdybym naprawdę chciał, niczego bym nie zmienił. To stawia jego postępowanie pod znakiem zapytania. Nie chciał się zmienić czy nie potrafił tego zrobić? Czy rzeczywiście odebrano mu na to szansę niszcząc go dzień po dniu? Naznaczone cierpieniem i niespełnionym pragnieniem miłości dzieciństwo spowodowało późniejsze nieszczęścia? A może to tylko wymówki, bo bolesna samotność spadła na podatny do czynienia zła grunt…

W efekcie spragniony relacji z innymi mężczyzna nie potrafi żadnej stworzyć, nie rozumie wręcz na czym ona miałaby polegać. Najczęściej reaguje więc gniewem. Przepaść i dystans, które dzielą go od innych powodują, że każda próba zetknięcia się, staje się wynaturzona i karykaturalna. I jak każda zaborcza i negatywna siła – niesie z sobą tylko krzywdę.

Podczas lektury nie mamy wątpliwości, że świat Dura Jatim widziany oczami tak dogłębnie samotnego człowieka, to smutne miejsce. Smutne, rozproszone i zakleszczone. Na dodatek zamieszkałe przez ludzkie widma, które budzą w bohaterze szczerą niechęć. Nienawidzę tego kraju. Nigdy nie przestanę wystrzegać się tej mieściny, gdzie nic nie trwa, gdzie karły, które w niej mieszkają, zamiast rosnąć, tylko się starzeją. Młodzi pojechali gdzie indziej, polować na jednorożca. Pozostali biadają nad swoim nędznym bydłem i nad niewdzięcznością pól; ich dusza jest niemrawa, ich wiara jest nieszczęściem i nie mają już czego kochać. Ukazana z tej perspektywy Algieria, jawi się nam jako kraj rezygnacji, biedy i braku perspektyw. Chociaż w całej powieści nie pada na ten temat ani jedno słowo, autor w zawoalowany sposób pokazuje nam także w jaki sposób w tym świecie traktowane są kobiety. Zresztą, w Kuzynce K Khadra niewiele mówi nam tak naprawdę wprost. Podczas lektury musimy być czujni. Tylko dzięki uważności wyłapiemy w niej znaki, które złożymy w całość niezbyt optymistycznej w swoim wydźwięku opowieści.

W swojej krótkiej powieści Yasmina Khadra, oddając głos oszalałemu z bólu człowiekowi, odsłania przed nami mechanizmy alienacji, frustrację i siłę kompleksów. To zdecydowanie literatura przez wielkie „L”, jedna z tych powieści, które się nie starzeją i zostawiają w czytelniku niezatarty ślad. Tak się złożyło, że czytając Krivoklata Jacka Dehnela poczułam wewnętrzny przymus, by wrócić do lektury Yasmina Khadry. I chociaż odebrałam Kuzynkę K. zupełnie inaczej niż przed wielu laty, nie rozczarowała mnie. Nadal jestem pod ogromnym wrażeniem tego, w jak lapidarny i delikatny sposób autor przedstawił nam kocioł emocji składający się na mrok ludzkiej duszy.

Długich dni i zaczytanych nocy
Podążajcie za Atramentowym Królikiem!

Zobacz również:

COPYRIGHT © 2024 ALICYA.PL

STRONY INTERNETOWE I REKLAMA:Distort Studioswww.distortstudios.com