Alicya w Krainie Słów


Drogę gubią ci, którzy obracają się za siebie


Koniec nie nadejdzie


HIT lub KIT, czyli film tygodnia


Polecamy


Czytam, bo lubię grozę


Seryjni mordercy #6 Leszek Pękalski – Wampir z Bytowa. Jedna z najgłośniejszych spraw lat dziewięćdziesiątych

Czułem, czułem, że byłem zadowolony seksualnie… że choć raz miałem dziewczynę… którą mógłbym… na której mógłbym stosunek odbyć seksualny… intymny.
Dziennikarz: – A to było lepiej, że ona była nieżywa?
L.P.: – Lepiej było, nie broniła się… wówczas.
Dziennikarz: A jak się broni to…
L.P.: To nie ma szansy… odbyć stosunku seksualnego.
Dziennikarz: – A zawsze się broniły?
L.P: Zawsze.

/Seryjni mordercy. Prawdziwe historie XX wieku – Anna Poppek/

Zacznę od tego, że Leszek Pękalski urodzony w 1966 roku, nadal żyje i że po odsiedzeniu 25 lat kary za morderstwo, wyjdzie na wolność w 2017 roku. Nie sądzę, że nasz kochany wymiar sprawiedliwości, który bardziej skupia się na ochronie zbrodniarzy niż ofiar (także potencjalnych) będzie próbował zatrzymać go w zamknięciu, zwłaszcza, że sprawa Pękalskiego była i jest grubymi nićmi szyta. W trakcie śledztwa oskarżony przyznał się do popełnienia aż 90 morderstw na tle seksualnym, z czasem wycofał jednak swoje zeznania. Zresztą śledczy sami również wykluczyli możliwość, że był sprawcą większości z tych zbrodni – ostatecznie oskarżono go o dokonanie siedemnastu. Brak niezbitych dowodów sprawił jednak, że skazano go za „tylko” jedno morderstwo nieletniej. I teraz może oczywiście paść odwieczne pytanie: czy „tylko” jedno morderstwo nie powinno być wystarczającym powodem do odseparowania od społeczeństwa jednostek zdolnych do popełnienia takiego czynu na stałe? No cóż, widać nie.

21 czerwca 1991 rodzice odnaleźli w leśnym rowie zwłoki swojej siedemnastoletniej córki, Sylwii R. Dziewczyna z całą pewnością padła ofiarą morderstwa na tle seksualnym. Policjanci jednak nie trafili na żaden trop i po roku sprawę umorzono. Sprawca pozostałby nieznany, gdyby nie fakt, że w okolicy doszło do podobnej zbrodni. Pani Bernadeta B. przeżyła brutalną napaść, której w biały dzień (przed 11 rano) dopuścił się jej sąsiad. Za to co jej zrobił został skazany na (TYLKO!!!!!) 2 lata i to w zawieszeniu (szkoda słów). Na szczęście dzięki sekretarce prokuratora (bo tylko ona skojarzyła fakty), sprawę 26 letniego gwałciciela zaczęto badać wnikliwiej, wiążąc ją z brutalnym morderstwem nastolatki. Leszek Pękalski bez większych oporów przyznał się do tego zabójstwa. Okazało się, że dziewczyna litowała się nad nim i przynosiła mu jedzenie. Gdy, któregoś razu zapytał ją czy zostanie jego żoną, odmówiła. Wpadł więc w szał: poddusił ją, dobił kosturem i na końcu martwą zgwałcił (w zasadzie to wykorzystał seksualnie).

Podczas śledztwa Pękalski opowiadał śledczym o innych, dokonanych na terenie całej Polski, zbrodniach. Co potwierdzili sąsiedzi i rodzina: często podróżował, bo lubił jeździć pociągami. Zaczęto więc sprawdzać niewyjaśnione dotąd sprawy i łączyć je z osobą Pękalskiego. Zdarzało się nawet, że opowiadał on o morderstwie, które zostało wcześniej zakwalifikowane jako samobójstwo. Po powtórnym sprawdzeniu śledczy nie byli już tacy pewni, czy rzeczywiście denatka odebrała sobie życie sama… Żmudne postępowanie dowodowe trwało wiele miesięcy. Niestety eksperymenty śledczych nie zawsze kończyły się zdobywaniem przez nich twardych materiałów dowodowych. Z całą pewnością za to obnażały ich nieudolność…

Nie wiadomo ile z opowieści Leszka Pękalskiego było prawdziwych. Nie wolno bowiem zapominać, że policja miała do czynienia z człowiekiem nieco upośledzonym, mającym wciąż psychikę dziecka w ciele (i o potrzebach) dorosłego mężczyzny. Nikt do tej pory nie zajmował się jego problemami, a one dojrzewały w nim, czyniąc z człowieka zaniedbanego, niechcianego i niechlujnego tykającą bombę zegarową. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że Leszek jako nieślubny syn, został odtrącony przez matkę i spędził dzieciństwo w różnych domach opieki. Nagle popychadło, wioskowy głupek i wyrzutek zaczął się liczyć: pojawiał się w telewizji, przyjeżdżała do niego prasa. Zyskał uwagę, której tak bardzo mu brakowało, a której tak potrzebował. W efekcie, po upewnieniu się, że nie może zostać w Polsce skazany na karę śmierci, zaczął przyznawać się do wszystkiego do czego tylko mógł. Miał w tym po prostu interes.

Pozostaje jednak grupa osób, która twierdzi, że policja przy pomocy Leszka chciała upiec kilka pieczeni na jednym ogniu i poprawić sobie statystyki zamykając kilka trudnych spraw. Zresztą sam oskarżony zaczął w pewnym momencie opowiadać, że był bity, zastraszany i został we wszystko wrobiony. Podobnie uważa jego wuj Edward. Według niego Leszek nie był zdolny do tego by zabić. A gwałt, no cóż – według wuja – każdemu mężczyźnie się zdarza. Jeśli lekko upośledzony Leszek wychował się w TAKIM środowisku, bez wątpienia mógł mieć problem z właściwą oceną swojego zachowania. Tak naprawdę jednak Bernadetty B. nie zgwałcił on w „klasyczny sposób”, chociaż do naruszenia jej cielesności dopuścił się na pewno. Leszek Pękalski, co należy mocno podkreślić prawdopodobnie nigdy nie miał „normalnego” stosunku płciowego z żywą kobietą.

Podczas śledztwa pojawiało się wiele niejasności i niejednoznaczności. Zresztą prokuratura była sobie sama winna. Osadzenie mężczyzny w więzieniu z wielokrotnymi recydywistami nie było najlepszym z wyborów. Stali bywalcy okratowanych pokoi radzili bowiem Leszkowi m. in. by brał pieniądze za wywiady i wprowadzał ciągle zamęt w postępowanie: przyznawał się, wycofywał i mącił. Wyjątkowo szybko się tego nauczył. Śledztwo trwało więc kilka lat. Na szczęście badania psychologów potwierdziły to, co było już wiadome od dawna. Potrzeba zrealizowania popędu seksualnego była dla Pękalskiego priorytetowa. W pewnym momencie ten oskarżał nawet o swój stan ciągłego „niewyżycia” szwagra, który mimo jego usilnych próśb nie kupił mu w gumowej lalki, z którą mógłby spełniać swoje zachcianki. Gdy został osadzony w więzieniu zaproponowano by z jego renty mu taką kupiono – przeszkadzał bowiem za bardzo innym dając upust swoim praktykom seksualnym. Pękalski podpisał nawet specjalne oświadczenie, w którym zobowiązał się pożyczać gumową towarzyszkę pozostałym więźniom. Podobno wniosek odrzucono.

Niestety przed sądem Pękalski odwołał wszystkie swoje dotychczasowe zeznania. Oskarżycielom pozostały więc tylko twarde dowody – a tych było niewiele. Wiele przepadło z winy osób nieudolnie prowadzących śledztwo, np. dotykali oni bez zabezpieczenia przedmiotów, które były dowodami w sprawie – nawet narzędzi zbrodni – niszcząc tym samym zapis linii papilarnych i ślady DNA. W 1995 roku sąd chciał by przebadano dowody jeszcze raz, dostępnymi już w Polsce metodami DNA – wtedy niestety było już na to za późno, ślady zostały już zniszczone. Poza tym w trakcie śledztwa, pojawiło się mnóstwo błędów proceduralnych, które wykluczały kolejne materiały dowodowe. Kolejne zarzuty były więc odrzucane. W efekcie Pękalski został skazany tylko na 25 lat za morderstwo Sylwii R. Jednym słowem: jeśli dokonał on pozostałych zbrodni,  policjanci się nie popisali.

Skazany, osadzony koniec końców na oddziale terapeutycznym, gdzie poddano go resocjalizacji i leczeniu, wielokrotnie ubiegał się o zwolnienie warunkowe. Za każdym razem je odrzucano. Teraz wymiar sprawiedliwości będzie miał nie lada orzech do zgryzienia: nawet jeśli Pękalski zabił „tylko” raz, nawet jeśli zgwałcił „tylko” dwa, nawet jeśli jest po prostu chorym człowiekiem, czy warto dopuścić do tego by brutalny i mający problemy z popędem seksualnym mężczyzna wyszedł na wolność? Problem w tym, że nawet współwięźniowie nie wierzą w jego winę. Twierdzą wręcz, że stał się on kozłem ofiarnym policji i mediów, które zwęszyły sensację i rozdmuchały sprawę do granic możliwości, kreując Leszka na „Wampira z Bytowa”.

Ciekawe na kogo wykreują Pękalskiego media w 2017 roku? Na seryjnego mordercę, który wymknął się wymiarowi sprawiedliwości i po 25 latach wyjdzie na wolność by znów gwałcić i mordować? Czy na pokrzywdzonego przez system chłopca do bicia, który pozbawiony wsparcia i opieki odsiedział wyrok za nie swoje winy? I najważniejsze pytanie: kim w rzeczywistości jest Leszek, katem czy ofiarą?

Zobacz również:

COPYRIGHT © 2024 ALICYA.PL

STRONY INTERNETOWE I REKLAMA:Distort Studioswww.distortstudios.com