Alicya w Krainie Słów


Drogę gubią ci, którzy obracają się za siebie


Koniec nie nadejdzie


HIT lub KIT, czyli film tygodnia


Polecamy


Czytam, bo lubię grozę


42. Groza dla dzieci i młodzieży. Przygody Małego Duszka

Kiedy pytasz swoją małą czytelniczkę czy podobała jej się historia o małym Duszku, a ta w odpowiedzi tuli z uśmiechem książeczkę, to wiesz, że trafiłaś dobrze z lekturą. Wiesz, że warto było czytać na głos, dopowiadać, inscenizować, niektóre fragmenty czytać po kilka razy i tłumaczyć. I cieszy cię to podwójnie, bo z jednej strony wiesz, że trafiłaś na wartościową treść, z drugiej widzisz, że świat opowieści wciąga twoją pociechę coraz bardziej.

Tytułowy Duszek, to całkiem sympatyczny i, tak naprawdę, niegroźny psotnik, którego trudno nie polubić. Mieszka w Sowim Zamku i budzi się codziennie, gdy zegar wybije północ. Snuje się wtedy po zamkowym muzeum pobrzękując magicznymi kluczami i gadając do obrazów, lub „wychodzi” na dwór, by uciąć sobie pogawędkę ze swoim najlepszym przyjacielem, sową Uhu-Szuhu. Duszek, jeśli mu się nie dokucza, nie robi nikomu krzywdy, ale jeśli zajdzie taka trzeba, potrafi srogo postraszyć: raz przyczynił się nawet do klęski szwedzkich najeźdźców i dzięki niemu zwiali, gdzie pieprz rośnie. Było to już jednak baaardzoooo dawno temu. Od tamtej pory wiedzie więc raczej spokojne nieżycie i to właśnie ów spokój zaczyna go nużyć. Wymyślił więc sobie, że chciałby zobaczyć słońce i miasto w ciągu dnia. Niestety nie da się od tak zmienić „godziny duchów” i Duszek, mimo wielu starań, nie potrafi nie zasnąć do rana. Pewnego dnia jednak, nagle i nie wiedzieć czemu, budzi się w samo południe. I wtedy zaczyna się draka. Bo chcąc nie chcąc jego pojawienie się budzi w miasteczku sensację. Niestety z nadmiaru atrakcji, nasz bohater gubi drogę do domu. Ponadto, słońce sprawia, że staje się czarny!

„Mały Duszek” Otfrieda Preusslera, to opowieść o tym, że trzeba uważać na to, czego sobie życzymy, bo czasami marzenia się spełniają i okazuje się, że wcale nie jest nam z tym tak różowo, jak to sobie wymyśliliśmy. To również, w dosyć ciepły sposób podana lekcja o tym, że natury się nie oszuka, bo każdy z nas został stworzony do czegoś innego, ale żeby się o tym przekonać, trzeba wyjść ze strefy komfortu. Przygody małego Duszka przypominają nam także o tym, że nigdy, przenigdy nie można się poddawać. A także o tym, że nie ze wszystkim można poradzić sobie samemu, bo – jak to ostatnio, gdzieś usłyszałam i bardzo mi to do tej historii pasuje – „najodważniejszym z ludzi jest ten, który nie boi się poprosić o pomoc”.

Oczywiście nie łudzę się, że moja trzylatka wychwyciła wszelkie niuanse, tej opowieści. Głównie zamartwiała się tym czy Duszkowi uda się wrócić do jego zamku i śmiała się z jego wybryków, które doceniała głównie dzięki ilustracjom E.J. Trippa. Opowieść spodobała się jej jednak na tyle, że na pewno będziemy do niej wracać.

 

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Dwie Siostry

Zobacz również:

COPYRIGHT © 2024 ALICYA.PL

STRONY INTERNETOWE I REKLAMA:Distort Studioswww.distortstudios.com