Alicya w Krainie Słów


Drogę gubią ci, którzy obracają się za siebie


Koniec nie nadejdzie


HIT lub KIT, czyli film tygodnia


Polecamy


Czytam, bo lubię grozę


Wieczór z rekinem #48 Matka wszystkich krokodyli kontra jajcożerny megalodon

Opowiadałam wam już o filmie, w którym byliśmy świadkami finału, trwającego miliony lat sporu, między megalodonem i ogromną ośmiornicą (Megaszczęki kontra Megamacki). Śmiem przypuszczać, że wbrew pozorom, to wcale nie było tak jak nam próbowano wmówić. No bo zastanówmy się: giga rekin kotłuje się w ciemnicy z giga ośmiornicą, a potem ni z tego ni z owego pojawia się na świecie OŚMIOREKIN. No kogo oni tu chcą zrobić w bambuko ściemniając, że hybryda z mackami, to efekt wojskowego eksperymentu, a nie owoc nieszczęśliwej miłości?

Mniejsza jednak o to. Każdy kto odważył się poświęcić kilka szarych komórek i obejrzał film wie, że starcie Megaszczęk i Megamacek nie skończyło się dla jednego z morskich kochanków dobrze. MEGALODON został więc skazany na samotne pływanie w bezkresnym oceanie. Co całkiem zrozumiałe, by nie umrzeć z nudów, połyka „na raz” łodzie podwodne, napada na transportowce i aportuje torpedy. Ofiarami jego dzikich rozrywek padają także świetnie uzbrojone wojskowe okręty, które zatapia z wyskoku. Ewidentnie szuka do zabawy kogoś o podobnych do swoich gabarytach. I ma sporo szczęścia, bo wymarzone towarzystwo się znajduje! Niestety KROKOZILLA nie jest zainteresowana wspólnymi harcami i nie chce się dzielić swoimi jajami, co prowadzi do nieuniknionego konfliktu (na rekinodyla powstałego z tego „związku” nie mamy więc raczej co liczyć)…

Nikogo nie zaskoczę pisząc – bo tytuł nie pozostawia wątpliwości, że rekin tym razem będzie się mierzył z ogromnym, prehistorycznym krokodylem. Co gorsza okaże się, że to krokodyla mamuśka, która w krytycznym momencie wezwie na pomoc swoje młode. Trzecią stroną konfliktu będzie, jak zwykle, zaskoczona ludzkość, waląca do kuloodpornych stworów z każdej dostępnej broni. Wszelkie rakiety i pociski oczywiście tylko bardziej rozjuszają już i tak wkurzone bestie (no poza jednym wyjątkowym: kuloodporna i pancerna krokodylica, której nie rusza nawet nalot dywanowy, daje się w buszu uśpić pojedynczemu myśliwemu z małą pukawką).

Jako odpowiedź na gigantyczne zagrożenie, powstaje oczywiście dream team ratujący świat. W jego skład wchodzą: urodziwa i charyzmatyczna pani agent Hutchison (Sarah Lieving), brudny naciągacz i łowca potworów czyli Nigel Putman (Gary Stretch) który twierdzi, że jest bardziej czarny (pewnie dlatego się nie kąpie) od (także będącego w składzie) afroamerykańskiego, rozczulającego się nad sobą akustyka morskiego Terjego (Jaleel White). Na początku zachowują się tak, jakby im w ogóle nie zależało na unieszkodliwieniu potworów, ponieważ całą energię i potencjał zużywają na słowne potyczki. W końcu dochodzą jednak do jako takiego porozumienia i wspólnie decydują się na realizację kolejnych idiotyczniejszych pomysłów. Gdy akcja z osuszaniem Kanału Panamskiego okazuje się niewypałem i katastrofą, na szybko wybuchają z pilota (?) wulkan. Rekin i Krokozaurzyca dokonują więc żywota walcząc zaciekle na tle lawy. Bardzo ciekawi mnie jak niby megalodon miałby to przeżyć. Bo raczej przeżyje skoro powstała trzecia części serii pt. Megarekin kontra Mecharekin.

Efekty specjalne wołają o pomstę do nieba (patrzenie na  plastikowe czołgi i niewymiarową płetwę grzbietową rekina, wręcz boli), aktorstwo jest teatralno-tragiczne (chyba tylko Gary Stretch dobrze czuł się w swojej roli), i nawet mimo kilku nieśmiałych prób ożywienia fabuły, nie jest śmiesznie. To co zapamiętam z tej produkcji to to, że zdychające ryby wydają dźwięki wabiące rekiny. A te nie dość, że lecą na jajka (które wyczuwają z drugiego krańca oceanu) i ryczą jak lwy, to jeszcze aportują torpedy. Acha, i jeszcze, że dinozaur przewożony na pace, to widok tak powszechny w Afryce, że nikogo nie dziwi.

Megaszczęki kontra Krokozaurus, to jeden z tych filmów, po obejrzeniu których większość ludzi zastanawia się po co kręci się takie gnioty i co biorą ich pomysłodawcy… A pozostali, czyli tacy jak ja, nie mogą się doczekać, by zobaczyć wyreżyserowaną przez Raya Inwazję krwiożerczych pijawek z 2014 roku.

P.S. Ogólnie, to tym potworom nawet współczuję. Jak mają dawać sobie radę z gniewem i negatywnymi emocjami skoro doznały licznych traum?! Bolesne rozstania, jeszcze boleśniejsze powroty, zdrady, zmiana klimatu i jeszcze wszędzie te małe, rozwrzeszczane i agresywne dwunożne przekąski….

Film dla każdego kto:

– nie widział jeszcze aportującego rekina;
–  nie uważa, że jest cokolwiek dziwnego w  tym, że blondynka wybrała się w szpilkach do dżungli;
– tak jak bohater uważa, że krokodyle dorównują inteligencją ludziom (patrząc na niektórych przedstawicieli naszego gatunku, trudno się nie zgodzić);
– lubi filmy, których tytuł stanowi streszczenie fabuły;
– boi się morderczych guźców;
– wierzy, że zawsze trzeba mieć przy sobie podręczny generator wybuchów wulkanicznych, bo nigdy nie wiadomo, kiedy się przyda;
– widział już na tyle dużo podobnych produkcji, że jest w stanie docenić pewne zalety tego „dzieła”.

  1. Megaszczęki kontra Megamacki
  2. Megaszczęki kontra Kropozaurus
  3. Megarekin kontra Mecharekin

 

Zobacz również:

COPYRIGHT © 2024 ALICYA.PL

STRONY INTERNETOWE I REKLAMA:Distort Studioswww.distortstudios.com