Nie elementy, a relacje. MORFIUM: Silesia Noir.
Świat przedstawiony w „Morfium” jest szary, pokryty węglowym pyłem, zamazany i niewyraźny. Już w tomie pierwszym da się dostrzec dwie płaszczyzny: realną przypisaną do konkretnych czasów i tą „morfium”, majaczącą i ukrytą. Obie są jednak mroczne, w obu skrywają się potwory. Wszystko jest tu dziwne, a jednocześnie dobrze znane. Fale radiowe ożywają, murzyn gada po śląsku i nosi stygmaty, w ciemnych uliczkach obchodzi się święto płonących śmietników, Chrystus objaśnia wybranym Koran. Czy aż tak trudno uwierzyć w takie rzeczy? Śląsk to magiczne miejsce i muszę przyznać rację autorowi, że akurat tu nie trudno o dziwne wydarzenia. Zapraszam na tajemniczy, pełny grozy Śląsk.
Kto choć raz był na Śląsku ten wie, że to wyjątkowe miejsce: dziwne, mroczne, pełne zakamarków i niejednokrotnie niebezpieczne. „Morfium” daje możliwość poznania go z nieco innej perspektywy. Komiks stanowi rodzaj hołdu dla minionych czasów, jest jak stary film dzięki któremu wspominamy swoje dzieciństwo. Autorzy komiksu zapragnęli ukazać fenomen zmian jakie zaszły i nadal zachodzą na śląsku. Zmiany te powodują, że pewne rzeczy odchodzą bezpowrotnie, a „Morfium” próbuje właśnie zatrzymać czas, by te miejsca zapamiętać. Śląsk został więc przedstawiony tu oczami dziecka, oczami wspomnień autorów komiksu. To świat, w którym za murem z cięgieł, kryje się tajemnica.
NIE ELEMENTY, A RELACJE
„Morfium” to kilku odcinkowa historia napisana przez Mariusza Zawadzkiego (scenariusz, grafika) oraz Piotra Zdanowicza (grafika). Ci dwaj zacni panowie popełnili wyśmienity mezalians rzeczywistości z abstrakcją tworząc postmodernistyczny pulpowy komiks z elementami kryminału, horroru i sci-fi. „Morfium” to wędrówka przez spowity mgłą Śląsk, ale to również wyprawa w ciemne zakamarki ludzkiej psychiki. Fabuła nawiązuje do klasyki powieści detektywistycznych, jednocześnie przywodzi na myśl dzieła Lovecrafta, bo to również horror oparty na tajemnicy i makabrze. Klimat całości tworzy okres w którym osadzono akcję, czyli magiczny czas PRL-u. W tym świecie został uwięziony bohater, gdzieś między realnością, a majakiem, gdzieś na bocznicy rzeczywistości. Świat „Morfium” jest niestabilny, zmienia się i widać to w poszczególnych epizodach. Nie wyobrażam siebie przeczytać jedną historię i nie sięgnąć po kolejne. W tym przypadku, jednak historia nic nie znaczy. „Morfium” nie da się poznać czytając jedynie papierowe odsłony komiksu. Zalecam sięgnąć również po „Morfium ½”, czyli zbiór krótkometrażówek, które dostępne są online na stronie morfium.eu. Dopiero zapoznanie się ze wszystkimi epizodami ukazuje jak bogaty, plastyczny i pełen możliwości świat stworzyli Zawadzki i Zdanowicz.
W sierpniu 2015 roku miałam przyjemność wesprzeć projekt finansowania komiksu „Morfium” na platformie crowdfundingowej Wspieram.to. Celem było wydanie w formie papierowej trzeciego zeszytu przygód porucznika Morfium. Twórcy potrzebowali 1300 zł na realizację tego celu. Niepokojący i mroczny filmik promujący kampanię oraz przemyślany system wynagrodzenia za wsparcie sprawił, że dzięki 67 inwestorom projekt uzyskał finansowanie wysokości 2181 zł (168% realizacji plany), a tym samym zakończył się sukcesem. Było warto.
Za najmocniejszą stronę „Morfium” uważam lokalność historii oraz klimat, który mnie zahipnotyzował, wciągnął w swoje wnętrzności i sprawił, że zagubiłam się we wszechobecnej mgle tajemnicy. Zawsze bałam się Śląska, ale autorzy sprawili, że dostrzegałam w nim coś jeszcze: jego wielowymiarowość oraz relatywność. Sens tego „świata”, o którym mówię doskonale ukazują słowa małej dziewczynki uratowanej przez Porucznika: „rzeczywistość jest po to, by pozostać w ukryciu. Taka jest jej natura. Ty możesz ją odnaleźć, ale przestanie być rzeczywistością. To co jednak jest najistotniejsze, to nie elementy a relacje pomiędzy nimi”. Nasza cywilizacja wypiera odwieczne mity, nadal się ich bojąc…
PORUCZNIK MORFIUM
Głównym bohater poszczególnych epizodów jest funkcjonariusz śląskiej milicji obywatelskiej. Nosi prochowiec i kapelusz, a jego twarz wiecznie spowija dym papierosowy. Jest zdystansowany, trochę zmęczony, ale ma misję, której w pełni się oddaje. Porucznik Morfium próbuje rozwikłać zagadkę przerażającego miejsca, jakim stał się Śląsk. Niewielu bowiem ludzi zauważa, co tak naprawdę dzieje się dokoła. Jedynie on może chronić niewinnych (o ile tacy jeszcze są) i odnaleźć wyjście z piekła, w jakim wszyscy się znaleźli.
Jak widać, w śląskim smogu i mgle można odnaleźć wspaniałą postać. Porucznik Morfium, mimo iż jest kalką bohatera retro kryminału, to również postacią za którą chce się podążać do Piekła, przez piekło i w ciemną uliczkę śląskich miast. Można więc powiedzieć: „rough, but trusty”. Porucznik Morfium jest przewodnikiem po dziwnej płaszczyźnie rzeczywistości, tej pozbawionej przyszłości i teraźniejszości, gdzie istnieje tylko przeszłość, taka o którą należy pamiętać i taka, której nie chce się zapomnieć.
ŚLĄSK ZATRZYMANY NA FOTOGRAFII PAMIĘCI
Pierwsza część „Morfium” jest jak zwidy człowieka błądzącego we mgle. Niewiele można z niej zrozumieć, bo ledwo coś przybiera kształt, zmienia się i rozpływa w duszącym dymie papierosowym. Całość tego epizodu składa się głównie z monologów wewnętrznych bohatera oraz niezrozumiałych skrawków rzeczywistości. Druga część („Prorok”) wprowadza do historii nowe elementy: akcja przyśpiesza, pojawiają się nieznani bohaterowie, świat zyskuje bardziej konkretny wymiar. Do owej zmienności świata, który wyłania się i znika, trzeba się przyzwyczaić, bo od samego początku atmosfera jest mocno przytłaczająca: emanuje chłodem, ciemnością i dymem, który wypełnia każdy skrawek tego świata. Wyjątkowo niepokojącym zabiegiem, który zastosowali autorzy, jest przecinanie niewyraźnych kadrów, realnymi i wyostrzonymi. Daje to możliwość odnalezienia się w rzeczywistości, która tak szybko zostaje ponownie pochłonięta przez mgłę. W trzecim epizodzie efekt ten już się nie pojawia. Świat staje się bowiem stabilniejszy, zyskuje głębie oraz pewnego rodzaju realność. Tom trzeci („Powidok”) wyprowadza świat z mgły, kurzu i ciemności. Pojawiają się kolory, odcienie, krajobraz przybiera barwę sepii, rysy przedmiotów oraz ludzkich twarzy stają się wyraźniejsze, a rzeczywistość nabiera innego wymiaru. Tak naprawdę, to dopiero w tomie trzecim zaczęłam czuć, że świat „Morfium”, to bardzo dobrze znany mi świat, a to tylko dodatkowo spotęgowało grozę.
Kolorystyka użyta w poszczególnych epizodach odzwierciedla dynamikę świata przedstawionego: zawieszonego, a jednak plastycznego, zmieniającego się. Na początku postrzegamy wszystko przez szarą mgłę kopalnianego pyłu, z czasem pojawiają się odcienie brązu, zieleni, szarości, żółci, pomimo kolorów, tłamsząca wszystko szarość jednak nie znika. Rzeczywistość „Morfium” jest zmienna, a degradacja współistnieje tu z odrodzeniem. Jedne zmiany są dobre, inne złe, upadają monumentalne symbole minionych czasów, a na ich miejsce powstają inne, często mało znaczące. Wiecie jaka jest najbardziej charakterystyczna rzecz na śląsku? Ławka i okno. Ławka i ten kto na niej siedzi oraz okno, przez które ktoś wygląda. Tak, ludzie siedzą na ławkach i patrzą z okien oparci o parapet. One stanowią oazy spokoju i dystansu. Ci ludzie wciąż patrzą. Owszem ponury, ciemny Śląsk się zmienia, ale czy nowa trawa, kilka świecących kul to nie jedynie kolejna warstwa mająca zasłonić biedę.
ZAREZERWUJ BILET POWROTNY
Nie wydaje mi się, aby każdy kto sięgnie po „Morfium” od razu zrozumiał o co tu chodzi. Historia jest bowiem silnie nacechowana regionalnością i w tej warstwie będzie najmniej zrozumiała dla osób „spoza” mrocznego Śląska. Sama nie jestem pewna czy dobrze rozumiem „Morfium”. Wiem, że się go boję, bo zbyt często nie dostrzegam różnicy między światami przedstawionymi w komiksie. Mocno uderzyła we mnie również wszechobecna stagnacja, ludzie przedstawieni w komiksie żyją jak „na winylowej płycie, która się zacięła”, wciąż kombinują jak mogą i wszyscy mają coś na sumieniu. Pełno tu demonów, stworów i dziwnych zjawisk (zarówno prawdziwych jak i metaforycznych). Wszystko spowija mgła, która uniemożliwia normalny kontakt z rzeczywistością. Jedynym medium jest radio, a ono odtwarza w kółko jedno i to samo: przemówienie ministra Becka z 1939 roku. Taki jest świat MORFIUM. Jeśli macie odwagę zejść do prawdziwego Piekła na ziemi, sięgnijcie po nie, a potem przyjedźcie na Śląsk. Pamiętajcie jednak, by zrezygnować bilet pierwotny, bo część tej mrocznej siły jeszcze nie wygasła.
Polecam komiks „Morfium” czytelnikom, którzy cenią sobie niepowtarzalność klimatu, jego lokalność, a jednocześnie oczekują odrobiny metafizycznych doznań. „Morfium” to również pozycja dla pasjonatów kryminalnych zagadek, potworów rodem z horroru i niesamowitości sci-fi: pociągi widmo, Utopce, mroczne hasioki, mordercy szukający nocą swoich ofiar, przemoc domowa, ludzkie tragedie i dużo cementu w wannie, to wszystko czeka we mgle „Morfium”.
Długich dni i zaczytanych nocy.
Podążajcie za Atramentowym Królikiem.