Alicya w Krainie Słów


Drogę gubią ci, którzy obracają się za siebie


Koniec nie nadejdzie


HIT lub KIT, czyli film tygodnia


Polecamy


Czytam, bo lubię grozę


Tajemnice istnienia według bizzaro

Niepisane prawo mówi: jeśli twoja pochwa jest nawiedzona, dobiegają z niej dziwne szlochy i zawodzenia, a nawet próbuje się z niej wydostać kościotrup, to lepiej nie wysyłaj do niej na zwiady swojego chłopaka. Stacy niestety tę zasadę złamała. Była zbyt ciekawa tego, cóż TAM utknęło i namówiła szaleńczo zakochanego w niej Steve’a na wyprawę w nieznane. Nasz bohater jako, że nie należy do zbytnio asertywnych osób, wbrew zdrowemu rozsądkowi (tak jakby w ogóle można go było zachować w zaistniałej sytuacji) godzi się i, solidnie potraktowany lubrykantem, wpełza w pochwę swojej wybranki. Co wydaje się całkiem „logiczne”, podczas eksploracji organów Stacy, wciąż towarzyszy mu obawa, że się udusi. Dlatego z pewną ulgą odkrywa wyjście po „drugiej stronie” jej intymnego tunelu. A to co tam znajdzie zmieni życie ich obojga już na zawsze i przyniesie więcej pytań niż odpowiedzi.

Autor pokrótce przedstawia nam zakochaną w sobie parę, bez skrępowania traktuje nas przaśnymi opisami ich niezbyt udanego życia seksualnego i w dosyć obrzydliwie-obrazowy sposób prezentuje nam „przejście” w którym, co całkiem zrozumiałe, bohater boi się utknąć. Najciekawszy, ponieważ działa tutaj przede wszystkim element naszpikowanego absurdem i groteską zaskoczenia, jest właśnie początek opowieści. Moment, w którym  bohater utyka już po „drugiej stronie”, spotyka „lateksową” Figę i poznajemy jego teorie na temat tego, co to za miejsce, historia traci impet i to znak, że najwyższa pora ją kończyć. Dlatego naprawdę trzeba pogratulować Mellickowi wyczucia. Wiedział jak wyważyć swoją opowieść, którą jej część wyeksponować i kiedy ją zakończyć, by nie przerodziła się w banalny słodko-gorzki melodramat.

Nie spodziewajcie się w Nawiedzonej waginie spotkania z wyszukanym stylem i wymyślną ekwilibrystyką językową. Warsztat Mellicka jest daleki od finezji i wirtuozerii.  Jego przeciętność nie przeszkadza jednak bawić się wyśmienicie podczas lektury, bo w tym szczególnym przypadku dobrze współgra z treścią, płaskimi postaciami i osobliwym poczuciem humoru. Mnie w każdym razie całość satysfakcjonuje.

Przyznam szczerze, że zdziwił mnie zeszłoroczny szum, wokół Nawiedzonej waginy, bo jakoś nie przyszło mi do głowy, że ludzie mogli jeszcze o niej nie słyszeć. Z opowiadaniem Carltona Mellicka III–go po raz pierwszy zetknęłam się lata temu będąc jeszcze na studiach. I już wtedy uderzyło mnie to, że chociaż opowieść, jak na prozę eksperymentalną przystało, jest dziwaczna, absurdalna i pokręcona, to Mellick nie pisze wcale o rzeczach nowych. Pod płaszczykiem łamania schematów, stworzył coś co stanowi wariację na temat męskich lęków wobec kobiet. Bo któż nie słyszał o freudowskiej pochwie pożerającej penisa (o vagina dentata nie wspomnę)? W tym wypadku „pożarty” zostaje cały facet! Warto mieć również na uwadze, że wiele wieków temu ludzie zupełnie nie kojarzyli aktu seksualnego z narodzinami dziecka. Wydarzenia te były tak odległe w czasie, że nikt ich nie potrafił ze sobą połączyć. Jak wiadomo ludzie lubią sobie tłumaczyć rzeczywistość więc wymyślili, że kobieta zachodzi w ciążę w wyniku działań sił natury albo natchniona przez duchy (pozostałością po tych wierzeniach jest chociażby „nasze” niepokalane poczęcie). Dla starożytnych boski charakter miała również brama, przez którą człowiek przybywał na świat, czyli wagina. Stanowiła ona symboliczny początek świata, źródło istnienia, miejsce magiczne, miejsce mocy i amulet o ogromnej sile. Wystarczy więc dodać dwa (pożarcie) do dwóch (magiczna brama) i BANG mamy brawurową Nawiedzoną Waginę.

Jeśli słysząc słowo „wagina” nie rumienisz się ze wstydu niczym pensjonariuszka; jeśli interesuje cię wariacka wariacja na temat starożytnych mitów, w których kobieca pochwa gra pierwszoplanową rolę; jeśli masz dosyć mdławych powieści erotycznych; jeśli wszędzie widzisz Freuda i jego teorie; jeśli czujesz miętę do obrazoburczego bizzaro, to historia o Nawiedzonej waginie jest książką dla ciebie.

A tak w ramach ciekawostki o tych bramach:

Intymna strefa ciała mojej żony odrealniła się całkowicie w moim postrzeganiu i przypominała teraz przesłonę czasoprzestrzennego portalu, przez którą przedzierała się z ogromnym trudem niewiarygodnie duża, owłosiona ludzka głowa. Z obawy przed obciachem powstrzymałem okrzyk zachwytu pomieszanego ze zgrozą, który zamienił się w alarmującą myśl: „Boże, tam jest jakiś człowiek! Trzeba go ratować!”.

Wojciech Eichelberger„Wariat na wolności”

 

Długich dni i zaczytanych nocy.
Podążajcie za Atramentowym Królikiem!

Zobacz również:

COPYRIGHT © 2024 ALICYA.PL

STRONY INTERNETOWE I REKLAMA:Distort Studioswww.distortstudios.com