8. Groza dla dzieci i młodzieżowy. Sposób na wampira
Jeśli lubicie przygodny małych detektywów Lassego i Mai (Biuro detektywistyczne Lassego i Mai), to mam dla was świetną wiadomość: Martin Widmark wraca do nas z nową serią dla najmłodszych. Tym razem na główną bohaterką wybrał niezwykle odważną, energiczną i ciekawską dziewczynkę, która jak przystało na upiornego agenta zajmuje się tropieniem i zwalczaniem różnych stworów. Zanim jednak Nelly Rapp stanie się upiorną agentką numer 10, musi przejść pewną próbę.
Z pierwszego tomu serii dowiemy się, JAK TO SIĘ WSZYSTKO STAŁO, że zwyczajna dziewczynka, mieszkająca z rodzicami zostaje zwerbowana do tajnej organizacji. Od pierwszych stron niezwykle łatwo będzie nam się wczuć w panujący tutaj klimat. Jest jesień, pada deszcz i ogólnie aura nie jest zbytnio zachęcająca. Rodzina spędza więc czas w przytulnym, ciepłym domu: mama rozwiązuje krzyżówkę, tata czyta gazetę, a Nelly urządza swojemu wiernemu towarzyszowi Londynowi zabawę w „skarpety”. Taka typowa leniwa atmosfera listopadowego wieczoru. Jesienny spleen zostaje jednak niespodziewanie przerwany. Tajemniczy wujek Hannibal zaprasza Nelly i jej rodziców na uroczystą kolację do swojego zamku. Nasza mała bohaterka jeszcze nie wie, co ją tam czeka, więc nie jest zbyt uszczęśliwiona wizją spędzenia kolejnego nudnego wieczoru, pośród nudnych dorosłych i słuchając ich nudnych rozmów….
O dziwo Nelly nie nudzi się u wujka nawet ociupinkę. W zamku jest bowiem wiele ciekawych miejsc, a w jednym z nich odkryje ona swoje powołanie. Zanim zostanie ostatecznie przyjęta do Upiornej Akademii będzie musiała poradzić sobie z pewnym wyzwaniem. Aby mu sprostać wykorzysta świeżo uzyskaną wiedzę o krwiopijcach, np. o ich obsesyjnej dbałości o higienę jamy ustnej. W sumie nie ma im się co dziwić – wampiry są od swoich kłów całkowicie uzależnione. Muszę jednak przyznać, że od czytania o stertach szczoteczek do zębów, nici dentystycznych i codziennej fluoryzacji robiło mi się momentami słabo. Przez Nelly wciąż po głowie chodzi mi piosenka Fasolek: Szczotko, szczotko, hej szczoteczko o o o, w prawo w lewo, w lewo, w prawo o o o….
Nelly to bardzo rezolutna, spostrzegawcza dziewczynka, która potrafi w lot łączyć z sobą fakty. Początkowo wcale nie wierzy w istnienie duchów, strzyg i innych stworów, więc to jej cechy osobowości decydują o „angażu” – agentką może zostać dlatego, że pozostaje sobą. Za towarzysza ma Londyna (ciapowatego basseta), który wygląda na zdeklarowanego kanapowca niechętnego przygodom, mimo to dzielnie trwa przy swojej pani. Nelly Rapp pokazuje rówieśnikom, że dziecko może pokonać największego potwora – nawet takiego dorosłego – jeśli zaufa sobie i go przechytrzy. Aby tego dokonać musi dobrze poznać wroga i znaleźć jego słabe strony. I tego właśnie wraz z bohaterką będziemy się uczyć.
Wydanie również zasługuje na uwagę. Fluorescencyjne elementy na okładce – warto czasem zgasić światło podczas lektury i poczuć gęsią skórkę – to naprawdę świetny pomysł. Spora czcionka umożliwi dziecku samodzielne czytanie. Napisany prostym i żywym językiem tekst dopełniają utrzymane w odcieniach szarości ilustracje (autorstwa Christiny Alvner). Klimat grozy nie został tutaj mocno wyeksponowany, rozładowują go bowiem nieco karykaturalne rysunki i przemycony tu i ówdzie humor. Przerażenie z którym mamy do czynienia, jest więc ukazane z przymrużeniem oka. Mam nadzieję, że wszystkie przygody Nelly Rapp będą równie intrygujące i zabawne.
Długich dni i zaczytanych nocy!