Alicya w Krainie Słów


Drogę gubią ci, którzy obracają się za siebie


Koniec nie nadejdzie


HIT lub KIT, czyli film tygodnia


Polecamy


Czytam, bo lubię grozę


Nie chcę wychodzić z leniwej rzeki

Zdaję sobie sprawę, że to spore uproszczenie, ale na swoje usprawiedliwienie napiszę, że odwołuję się do moich ostatnich doświadczeń czytelniczych. Lektura wielu współczesnych książek przypomina mi przejażdżkę motorówką: zawrotne tempo, buzująca w żyłach adrenalina i migające wokoło obrazy, których nie nadążam rejestrować. Wciąż mocniej i mocniej, więcej i więcej. Nic więc dziwnego, że i ja, połykając kolejne fabuły, gnam coraz szybciej. Jak się okazało: do czasu. Wyobraźcie sobie bowiem, że nagle, w motorówce którą tak beztrosko zasuwałam, przestał działać silnik. Bez ostrzeżenia zatrzymało się wszystko.

Takiego „przekoziołkowania” i „wytrącenia” doświadczyłam otwierając „francuski tom” Opowieści Niesamowitych. Początkowo, przyznaję, było trudno. Miałam ochotę wyskoczyć za burtę i popchnąć łódkę, byle tylko przemieszczała się szybciej. Ale gdy minęły już chwile zniecierpliwienia, z zadowoleniem dryfowałam niesiona leniwym prądem rzeki. W tej doświadczonej na nowo powolności znalazł mnie spokój. I chociaż momentami podróż mi się dłużyła, to nie mogę powiedzieć, że nie miało to swojego uroku.

***

Opisane powyżej przeżycia – a także pewne przemyślenia, ale o tym za chwilkę – towarzyszyły mi podczas lektury kolejnych opowiadań francuskich, XVIII- i XIX-wiecznych pisarzy: Apollinaire’a, Gautiera, de Balzaca, Cazotte’a, Nervala, Nodiera, France’a, Maupassanta, Mariméego, d’Aurevilly’ego, Villiers’ego de l’Ile Adama. Część z was zapewne o niektórych z tych panów nie miała okazji wcześniej słyszeć, a ci których znaliście, kojarzyli wam się głównie z lekturami szkolnymi, a nie z literaturą nasączoną grozą i pełną fantastycznych elementów. Dlatego decyzja Państwowego Instytutu Wydawniczego o wznowieniu cyklu była naprawdę dobrym posunięciem. Stare wydania są już praktycznie nie do zdobycia, a dobrze by było, gdyby czytelnik, który określa samego siebie jako fana mroczniejszej literatury, znał jej korzenie i drogę rozwoju – chociaż w zarysie.

Co zatem zadziwiało i niepokoiło ówczesnych Francuzów?

W opowiadaniach dominują motywy diabelskie związane z kuszeniem, okultyzmem, ludzką słabością, zadufaniem i głupotą. Dla urozmaicenia, na szczęście, pojawiają się także duchy, zakochany chochlik, demoniczny kot, a nawet ręka żyjąca własnym życiem (skojarzenie z Rąsią z „Rodziny Adamsów” nieuniknione). W soczyste treści (zręcznie, wszak to klasycy!), wkomponowano pytania o ludzką naturę, istotę naszej sprawczości, a także moralność.

Nie da się jednak ukryć, że od tamtych czasów, zmienił się sposób snucia opowieści a także nasza wrażliwość, więc to co kiedyś wywoływało dreszcze i spędzało sen z powiek czytelnika, na nas już raczej nie zadziała. Dlatego podczas lektury Opowieści niesamowitych bardziej niż na emocjach skupiamy się obserwowaniu – przez pryzmat wiary, kultury, obyczajowości – starcia między tym, co nadprzyrodzone z tym, co realne i racjonalne. Co warto podkreślić, nie wszystko co znajdujemy w zbiorze uległo przedawnieniu. Rojące się w oparach romantyzmu sny o potędze i doskonałości człowieka, pozostały, mimo upływu czasu, niepokojąco aktualne…

Gdybym miała wskazać opowiadania, które przypadły mi najbardziej do gustu, miałabym z tym spory problem. Nie zachwycały mnie one bowiem jako całości, ale w każdym tekście znalazło się coś, co przyciągało moją uwagę np. tło historyczne, sposób opowiadania przypominający pieśń nuconą przez bardów, bohater, żart sytuacyjny, sposób obrazowania itd. Świadczy to tylko o tym, że wybór utworów do zbioru został bardzo dobrze przemyślany.

***

Przede wszystkim lektura sprowokowała mnie do przemyśleń na temat czytania klasyki, szczególnie tej już nieco zapomnianej. Od lat słuchamy argumentów zwolenników podejścia konserwatywnego (czytać klasyków!!) i progresywnego (nie czytać klasyków, tylko sięgać po lektury skomunikowane z doświadczeniem, językiem, umiejętnościami czytelnika itd.). W czytaniu nie chodzi jednak o to, żeby było tylko łatwo i przyjemnie, trzeba czasami wyjść ze strefy komfortu. I chociaż zrozumiałe są obawy profesora Sławka, który swego czasu głośno zastanawiał się nad tym czy warto do czytania dzieł literatury przekonywać ludzi, którzy nie są do tego w ogóle przygotowani (bo jest to dla literatury krzywdzące), to jednak bardziej trafiają do mnie argumenty profesora Koziołka. Na jednym z wykładów dosyć jasno określił on rolę literatury klasycznej jako „rodzaju  oprzyrządowania i wartości nieprzewidywalnej w swoich nagłych (!) aktualizacjach”, a także podkreślał potrzebę zachowania ciągłości naszej pamięci kulturowej, która współcześnie jest w dosyć bezmyślny sposób amputowana.

Długich dni i zaczytanych nocy.
Podążajcie za Atramentowym Królikiem!

 

Zobacz również:

COPYRIGHT © 2024 ALICYA.PL

STRONY INTERNETOWE I REKLAMA:Distort Studioswww.distortstudios.com