Alicya w Krainie Słów


Drogę gubią ci, którzy obracają się za siebie


Koniec nie nadejdzie


HIT lub KIT, czyli film tygodnia


Polecamy


Czytam, bo lubię grozę


Niebajka

Długo szukałam klucza według którego powinnam Piękną ciemność odczytać. Za każdym razem jednak, gdy byłam przekonana o tym, że zbliżam się do rozwiązania i zrozumienia wszystkich ukrytych w niej sensów, zderzałam się z kolejną możliwością. Gdy wydawało mi się, że właśnie pokonuję ostatnią prostą, tuż za końcowym zakrętem, zaskoczona stawałam na rozstaju dróg, z których każda mamiła mnie obietnicą odnalezienia odpowiedzi na niewiadome, i to takie, których istnienia do tej pory nie zauważałam. Bo czy można Piękną ciemność traktować tylko jako niebajkę, która w brutalny sposób burzy fasadę bajkowej konwencji? Czy należy patrzeć na nią, jak na psychoanalityczną rozgrywkę rodem z Bettelheima? Może to okrutny żart ze Śpiącej Królewny i Kopciuszka, podszyty syndromem Sztokholmskim? A może symboliczna opowieść o seksualnej inicjacji, lęku przed dorastaniem? Albo zupełnie w innym kierunku: to próba odkrycia kształtu ludzkiej duszy i jej pośmiertnego losu? Obnażenie schematów, jakimi zwykliśmy się posiłkować, próbując na skróty ogarnąć rzeczywistość? Ukazanie prawdy o człowieczeństwie, gdy górę nad nami biorą niskie instynkty? Jak się podczas lektury przekonacie: nie istnieje jedna droga ani jedna odpowiedź. Powieść graficzna autorstwa Fabiena Vehlmanna i Kerascoeta (prywatnie małżeństwo Marie Pommepuy oraz SĂŠbastien Cosset), to wielopiętrowy labirynt nachodzących na siebie znaczeń i obrazów. Dlatego zależnie od tego jakie aspekty opowieści zaczniecie analizować, jak głęboko zechcecie się w niej zanurzyć, podążycie interpretacyjnie w zaskakująco różnych kierunkach.

Spoglądając na nieco melancholijną, niewinnie wyglądającą okładkę nie spodziewamy się, że to co skrywa zaoferuje nam tak szerokie spektrum możliwości. Zresztą nawet sam początek opowieści usypia naszą czujność, nie zdradzając, że będziemy mieli do czynienia z czymś nietypowym. Wszystko zaczyna się bowiem od niewinnego spotkania przy gorącej czekoladzie, które wygląda na pierwszą randkę. Sielską atmosferę, tuż przed upragnionym pocałunkiem, przerywa nietypowy kataklizm: sufit i ściany zaczynają spływać na dwójkę naszych bohaterów w postaci dziwacznej, budzącej niepokój i odrazę mazi. Aurora i Hektor zmuszeni są salwować się ucieczką. Gdy dziewczynka, ponieważ to ją będziemy od tej pory głównie obserwować, wydostaje się na zewnątrz, wiemy już, że w tej opowieści nic nie będzie normalne ani oczywiste. Pośród strug deszczu zauważamy bowiem coś potwornego: okazuje się, że „domem” uroczej pary była dziewczynka. Dziewczynka, która leży teraz w lesie. Martwa.

Gdy otrząśniemy się z pierwszego szoku, wraz z grupką, naszych małych, zagubionych i głodnych bohaterów znajdujemy się w środku nieprzyjaznego lasu. Aurora stara się zapanować nad nietypową sytuacją, zorganizować dla wszystkich jedzenie, schronienie i pomoc. Niestety jej starania dosyć szybko spełzają na niczym. Większość maleńkich istot zachowuje się nieprzewidywalnie i nie zważając na konsekwencje, bezrefleksyjnie próbuje zaspokoić swoje potrzeby, pakując się w kłopoty. Jesteśmy więc świadkami aktów kanibalizmu, nieszczęśliwych spotkań z głodnymi zwierzętami i przerysowanych, groteskowych zgonów, będących efektem bezdennej, tragicznej wręcz głupoty. I chociaż natura nie jest dla naszych maluchów łaskawa, niespecjalnie im współczujemy, ponieważ kierując się najgorszymi instynktami sami potrafią okrutnie krzywdzić innych. Wierząca w moc przyjaźni, zdradzona przez innych Aurora w końcu, jeśli chce przetrwać, musi podjąć decyzję: przystosować się lub zginąć. Musi tym samym zdecydować kogo chce ocalić.

Podczas, gdy doświadczając makabry, obserwujemy poczynania małych bohaterów, gdzieś na dalszy plan odchodzi sprawa martwej dziewczynki. Porzucona, powoli rozkłada się i odchodzi w niebyt. W zasadzie na początku komiksu w ogóle nie zastanawiamy się skąd wzięła się z tornistrem w dzikim gąszczu i dlaczego nie żyje. Chociaż nigdzie nie zostało to powiedziane wprost, idąc dosyć utartym tropem, zakładamy, że winnym morderstwa jest mieszkający samotnie w leśnej chacie mężczyzna. Z przyzwyczajania próbujemy odczytywać zaistniałą sytuację dosłownie. W pewnym momencie sprawa jednak się komplikuje, nie możemy bowiem zignorować faktu, że martwa dziewczynka, również ma na imię Aurora. A to otwiera przed nami mnóstwo możliwości interpretacji. Gdybym chciała roztrząsać tutaj wszystkie teorie, które przyszły mi do głowy, ten tekst nie miałby chyba końca, postaram się więc ograniczyć tylko do kilku.

Zacznijmy od tego, że sama śmierć, związany z nią rozkład, umiejscowienie akcji w lesie, mogą być po prostu metaforami, co całkowicie wywraca do góry nogami zastany przez czytelnika obraz. Możemy mieć bowiem do czynienia z pewnym rodzajem inicjacji, zatraceniem tożsamości lub zobrazowaniem naturalnych cyklów. Warto zastanowić się także z jakimi tekstami kultury autorzy Pięknej ciemności wchodzą w dialog, gdyż dostarczają nam one potrzebnych do jej odczytania wytrychów. Łatwo dostrzec tutaj echa dzieł psychoanalityków, baśni Braci Grimm, a także Władców much, Alicji w Krainie Czarów, Calineczki, a nawet Kopciuszka i Śpiącej Królewny. Podążające ku nieuchronnej destrukcji małe istotki, mogą przedstawiać naiwność i niewinność dziecka, być projekcją wyobrażeń dziewczynki o świecie. Wizje rodem z bajek w zderzeniu z rzeczywistością, nie zdają niestety egzaminu, ponieważ świat brutalnie ją krzywdzi. Ulegają więc zniszczeniu, podobnie jak ciało dziewczynki. Wbrew bajkowej logice tutaj za pomoc nikt nie jest wdzięczny, a zwierzęta, które powinny być przyjazne, okazują się śmiertelnie niebezpieczne. Rozczarowuje również pierwiastek męski, gdyż Hektor zapomina szybciutko o Aurorze i wiąże się z Lenką. A ta skrajnie egoistyczna i pozbawiona empatii dziewczyna przeobraża się w bezwzględną i okrutną księżniczkę, która odbiera wrażliwej Aurorze praktycznie wszystko. Co jeszcze gorsze w niebajce dobro nie zwycięża…Obserwowane przez nas postacie można również potraktować jak manifestacje elementów osobowości, która mają się dopiero ukształtować. Dlatego dominuje w niej działające instynktownie id, a jak wiadomo skupienie na zaspokajaniu własnych zachcianek odczłowiecza, więc pojęcie moralności i sumienia schodzi na dalszy plan.

W Pięknej ciemności uderza nas przede wszystkim szokujący kontrast, który przełamuje nasz szablonowy sposób myślenia. Po pierwsze, małe, słodkie istotki kojarzą nam się z pozytywnie nastrajającymi nas dobrymi duszkami, elfami, albo skrzatami. Ich egoizm, głupota, małostkowość, okrucieństwo oraz satysfakcja jaką czerpią z zadawania bólu, nie mieszczą nam się w głowach. To co u Kerascoet wygląda uroczo i niewinnie, okazuje się być skrajnie podłe, a to co piękne, stanowi horror w najczystszej postaci. Główna bohaterka wbrew temu, do czego jesteśmy przyzwyczajeni nie może nikogo uratować przed mrokiem, a summa summarum sama zostaje przez ciemność pożarta. Nietypowy jest również sposób przedstawienia treści, hipnotyzujące ilustracje doskonale oddają klimat, ale zarazem wywołują ból głowy. Makabra została tutaj przebrana w bajkowy kostium i wywołuje w nas konsternację paradując z wdziękiem we frywolnych ciuszkach: bohaterowie bowiem świetnie bawią się podczas gdy w tle gniją porzucone zwłoki dziecka. Druzgoczący realizm zderza się więc ze stylistyką rodem z książeczek dla dzieci, nie pozostawiając nam złudzeń, że bliżej stąd do barci Grimm niż Calineczki.

Niespecjalnie dziwi mnie fakt, że ta budząca niepokój, niesamowita powieść Vehlmanna dostała liczne nagrody. Pozostawia bowiem w czytelniku ślad na długo. Nie jest pierwszą lepszą historią, o której po odłożeniu na półkę zapomnimy. Zamiast łopaternie dawać odpowiedzi, prowokuje nas bowiem do zadawania pytań i zaprasza w bezkompromisową, niebanalną podróż. Nie wiem jak wy, ale ja czerpię niesamowitą przyjemność z obcowaniem z takiego typu literaturą, będą więc Piękną ciemność ze wszystkich sił polecać.

Długich dni i zaczytanych nocy.
Podążajcie za Atramentowym Królikiem!

Zobacz również:

COPYRIGHT © 2024 ALICYA.PL

STRONY INTERNETOWE I REKLAMA:Distort Studioswww.distortstudios.com