Alicya w Krainie Słów


Drogę gubią ci, którzy obracają się za siebie


Koniec nie nadejdzie


HIT lub KIT, czyli film tygodnia


Polecamy


Czytam, bo lubię grozę


Czasami trzeba poświęcić pionka by grać dalej

Lubię ten rodzaj niedosytu, który towarzyszy mi po lekturze Pionka. Historia którą opowiedzieli Kuźmińscy, niespodziewanie okazała się dla mnie czymś więcej niż tylko rozrywką – przedstawionych tutaj wydarzeń nie można bowiem pozostawić bez refleksji. Mam nadzieję, że pierwsza powieść tej pary – Śleboda – była tak samo dobra, bo z całą pewnością w najbliższym czasie po nią sięgnę. Całe szczęście, że jej nieznajomość nie stanowiła przeszkody i w pełni mogłam cieszyć się kolejną „przygodą” Ani i Sebastiana.

W gliwickim parku zostaje zamordowana młoda dziewczyna. Jak zazwyczaj bywa w takiej sytuacji okolicę dopada blady strach. Dodatkowe przerażenie wzbudza fakt, że zbrodnia łudząco przypomina inne, te o których wszyscy chcieliby wreszcie zapomnieć. Co jednak, jeśli w więzieniu od lat siedzi niewinny człowiek, albo pojawił się jego naśladowca? Zaczynają budzić się wątpliwości czy skazany za morderstwa Norman to rzeczywiście okrutna bestia, czy tylko zwykły pionek. Zresztą, możliwe, także, że prawda leży zupełnie gdzie indziej. Tylko gdzie? Zainspirowani sprawą Wampira z Szombierek, Ania i Sebastian – antropolożka i bloger – postanawiają przyjrzeć się temu bliżej. Ona początkowo chce tylko zbliżyć się do przejętych wydarzeniami studentów (a szczególnie do jednego, konkretnego studenta), on po prostu pragnie zarobić na temacie. Z czasem pierwotne motywy się rozmywają, a chęć dotarcia do prawdy całkowicie ich pochłania. Im więcej jednak zdobywają informacji, tym mniej elementów układanki do siebie pasuje, a samo prowadzone przez nich „śledztwo” staje się coraz bardziej niebezpieczne. Bez względu jednak na to, jak głęboko będą musieli zanurzyć się w bagnie niegodziwości, nasi bohaterowie podejmują ryzyko i postanawiają „grać” do samego końca.

pionek-1Autorzy dalecy są od naciągania rzeczywistości: morderca nie jest nadczłowiekiem, a tropiący go policjanci nie są herosami. Nikt nie wmawia nam również, że główni bohaterowie są kryształowymi postaciami. Nie dość, że zdarza im się popełniać błędy, to jeszcze nie zawsze kierują się właściwymi pobudkami – są po prostu ludźmi, takimi z krwi i kości. Chociaż wydaje nam się, że od początku świetnie ich znamy, szybko okazuje się, że byliśmy w błędzie i mamy do czynienia  z bardziej złożonymi osobowościami. Podobnie sprawa ma się z głównym schwarz charakterem, któremu z łatwością przylepiamy łatkę seryjnego mordercy. Z czasem, dzięki retrospekcjom, powoli poznajmy dzieciństwo, które z nieprzystosowanego dziecka uczyniły czarną owcę. Nikt nie próbuje go jednak usprawiedliwiać, szczegóły pomagają nam po prostu zrozumieć – chociaż trochę – jego pozę i zdjąć maskę, za którą przyszło mu się przez lata ukrywać. Dzięki temu powieść wypada bardzo realistycznie.

Tak zgrabnie nakreślone postacie zostały wplecione w zmyślnie skonstruowaną intrygę. Aktualne zdarzenia przecinane – znamiennie niczym nożem – retrospekcją, powoli odkrywają się przed nami kolejne karty. Czytelnik dosyć szybko ma szansę odgadnąć w którą stronę zmierza cała historia, nie odbiera to jednak przyjemności z lektury. Przez cały czas bowiem towarzyszy nam klimat napięcia i niepewności. Tylko pod koniec powieści, gdy kolejno rozwiązują się wszystkie wątki, atmosfera nieco przygasa. Możliwe, że wrażenie to wywołane zostało żalem, za tym, że historia się już kończy. Jedyne co mi w Pionku zazgrzytało to banalne „skręty’, które w powieść o zacięciu kryminalnym wplatają wątki romansowe. Co prawda nic co ludzkie nie powinno być nam obce, ale relacja Ani i Gerarda po prostu mi nie leżała. Mamy typowego, zabójczo przystojnego, inteligentnego i kasiastego bad  boy’a o złotym sercu, który nie potrafi odnaleźć swojej drogi, przez co powoli zmierza w złym kierunku. Ona oczywiście go naprawi i on, mimo swoich upodobań, właśnie dla niej będzie inny. Na szczęście pisarze nie zagalopowali się i utrzymali tę relację na etapie bezpiecznego romansu. O wiele wiarygodniejsze wydawało mi się to co połączyło Sebastiana i Karolinę – córkę jednej z ofiar wampira. Aby taki związek przetrwał trzeba naprawdę się sporo napracować i być świadomym wszelkich możliwych konsekwencji. Nie bacząc na emocje i ostateczny wydźwięk historii Strzygonia i Karoliny, wydaje mi się, że decyzja jaką podęli była jak najbardziej słuszna.

Trudno nie dostrzec w Pionku inspiracji historią prawdziwego śląskiego wampira. Chociaż od początku mamy do czynienia z fikcją literacką, to czas i miejsce akcji oraz sposób działania złoczyńcy, uruchamiają dosyć oczywiste skojarzenia. Wyrazistą wskazówką jest również powątpiewanie w słuszność działań ówczesnych organów ścigania. One także nie są wyssane z palca – pamiętamy przecież, że sprawa Wampira była dosyć kontrowersyjna. Odwołanie do znanych nam faktów, dodatkowo podkręca wrażenie realności opisywanych przez Kuźmińskich zdarzeń i pobudza wyobraźnię czytelnika. Ten bowiem uświadamiając sobie, w co wdepnęła nasza nietypowa para detektywów, nie może nie podziwiać ich uporu i im nie kibicować.

pionekNie można nie wspomnieć także o miejscu akcji. Najwyraźniej obudził się we mnie patriotyzm lokalny, ponieważ z wypiekami na twarzy umiejscawiałam w znajomej mi scenerii kolejne obrazy nakreślone na kartach powieści. Gliwice, Bytom, Ruda Śląska, Zabrze – trzeba przyznać, że odbiór tekstu, gdy dokładnie wiemy, gdzie rozgrywa się akcja, ma zupełnie inną jakość. Co ważniejsze, Śląsk nie stanowi tylko jednej z możliwych przestrzeni, w której osadzona została fabuła – ta opowieść nie mogłaby toczyć się w innym regionie. Śląsk w Pionku jawi się czytelnikowi jako kraina zmęczona, wyżyłowana etosem pracy i zakłopotana zderzeniem tradycji z nowoczesnością. Kuźmińscy odkrywają więc przed czytelnikiem miejsce autentyczne, mięsiste, wymykające się jednoznacznym definicjom i kpiące z granic. Nie udało by się to, gdyby autorzy pominęli tak ważny aspekt jakim jest gwara, bo tylko język zrośnięty z miejscem  oddaje w pełni istotę rzeczy. Nie muszą się jednak przejmować ci, którzy gwary nie znają: po pierwsze autorzy jej nie nadużywają, po drugie w książce przezornie zamieścili słowniczek.

Podczas lektury – co ostatnio zdarza się coraz rzadziej – nie trafiały mi się momenty bezmyślnego gapienia się w kartkę. Pionek to kryminał nietuzinkowy, mroczny i jak najbardziej godny polecenia.

 

Długich dni i zaczytanych nocy.
Podążajcie za Atramentowym Królikiem

Zobacz również:

COPYRIGHT © 2024 ALICYA.PL

STRONY INTERNETOWE I REKLAMA:Distort Studioswww.distortstudios.com