Alicya w Krainie Słów


Drogę gubią ci, którzy obracają się za siebie


Koniec nie nadejdzie


HIT lub KIT, czyli film tygodnia


Polecamy


Czytam, bo lubię grozę


To tylko film. Home invasion

Porwani przez obcych to kolejny (po Uprowadzeniu: Fire in the Sky) dramat sci-fi o spotkaniu z przedstawicielami nieznanej ludziom formy życia. Ten konkretny tytuł można by już nawet podciągnąć pod horror. A to dzięki  temu, że – fakt faktem obecnie sprane już maksymalnie – jest to found footage. Dziś spoglądając na początek filmu, znudzeni przewrócimy oczami, „o rany ZNÓW paradokument”. Jednak siedemnaście lat temu, to była ekscytująca nowinka. Niejedna osoba uznała, że nagrany materiał jest autentyczny, zwłaszcza, że wycięto z nagrania napisy końcowe (dopiero, gdy Nowozelandczycy zdekonspirowali reżysera, wklejono je z powrotem). Chociaż Porwanie powstało rok przed Blair Witch Project, to jednak komercyjny film Eduardo Schnácheza z 1999 roku odniósł kasowy sukces i każdy o nim słyszał, a do filmu Alioto niestety docierają dziś już tylko Ci, których interesuje temat UFO. A szkoda. Dawno nie widziałam filmu „nagrywanego z ręki”, który nie irytowałby mnie rozbieganym obrazem. Tym razem – o dziwo! – tuszowanie braków w budżecie rozmytym obrazem i częstymi ujęciami butów zrobiło na mnie pozytywne wrażenie.

Rodzina McPhersonów przygotowuje się do Święta Dziękczynienia. Gdy już prawie wszyscy są w komplecie, nagle gaśnie światło, ponieważ stopiły się bezpieczniki. Trójka bohaterów po odkryciu przyczyny awarii, postanawia się jeszcze trochę rozejrzeć. Pech chce, że niechcący przeszkadzają obcym, którzy akurat eksperymentują na krowie.  W popłochu wracają do domu, na ich nieszczęście kosmici nie chcą mieć świadków, co jest zupełnie w tej sytuacji zrozumiałe. Film nie przykuwa do ekranu od pierwszych scen. Początkowe rodzinne przepychanki wręcz drażnią: Kurtowi przeszkadza czarnoskóry partner siostry, a alkoholizm i depresja seniorki dają się wszystkim we znaki. Dopiero później, gdy obcy zaczynają pokazywać na co ich stać (dźwięki wwiercające się w mózg, palące lasery), a najmłodsza członki rodziny zaczyna z nimi jakby współpracować i znikają kolejne osoby, zaczyna nam się udzielać panujące na ekranie napięcie i paranoja.

W sumie sporo pojawiających się tutaj rozwiązań jest całkiem logicznych. Obcy (może to popularni „szarzy”? Gdy pojawiają się w kadrze obraz zawsze się rozmywa, więc tak naprawdę nie wiadomo) znają dobrze rozkład wszelkich świąt i wiedzą, kiedy przylecieć po „wstaw dowolne” (czyli po coś po co przylatują obcy), tak by nie natknąć się na ludzi. Nie mogli przypuszczać, że akurat będą mieli pecha, bo ktoś będzie wolał spacerować zamiast jeść indyka. Całkowicie zrozumiała jest również pierwsza reakcja rodziny na rewelacje wracających z dworu braci: nikt im nie wierzy. Panujące napięcie i przerażenie, rozładowuje oderwana od rzeczywistości i upojona winem seniorka rodu, która z całkowitą powagą rzuca kwiatki typu: Chłopcy jest Święto Dziękczynienia. Kurt odłóż strzelbę i siadaj do stołu. Efekt jest przekomiczny, zwłaszcza, że niezależnie od powagi sytuacji – ciało obcego na piętrze, martwa dziewczyna syna na kanapie – nawet na chwilkę nie odstawia kieliszka i wciąż zachęca pozostałych by coś zjedli.

Akcja zarejestrowana amatorską kamerką przez szesnastolatka, jest co jakiś czas przerywana pojawiającymi się komentarzami „specjalistów”: psycholog wypowiada się na temat zachowania małej Rosie, filmowiec komentuje autentyczność przerażenia członków rodziny i panującą w domu atmosferę itd. Co jakiś czas wyskakują także na ekranie ostrzeżenia, że materiał jest drastyczny (chociaż tak naprawdę wcale taki nie jest) i oglądamy go na własną odpowiedzialność. Szatkowanie obrazów, wykorzystanie różnych materiałów i technik spowodowało, że reżyserowi udało się stworzyć coś naprawdę realistycznego. Oglądając ten film dzisiaj nie poddajemy zawartych w nim wydarzeń w wątpliwość. Wiemy, że to fikcja i wiemy, jak ta nierówna walka się skończy. Mimo to, namacalnie czujemy przerażenie i panikę bohaterów, udziela nam się  także klaustrofobiczny klimat wydarzeń. Myślę, że nawet jeśli ktoś nie lubi filmów o UFO i nie znosi found footage powinien zobaczyć tę produkcję w ramach ciekawostki. Nie polecam filmu tym, którzy naprawdę oczekują drastycznych scen.

Pierwsze mockumentary o obcych Dean Alioto nakręcił w 1989 roku. Godzinny film nosił nazwę U.F.O. Abduction, ale nie cieszył się popularnością.

Zobacz również:

COPYRIGHT © 2024 ALICYA.PL

STRONY INTERNETOWE I REKLAMA:Distort Studioswww.distortstudios.com