Zaprzyjaźnić się ze swoim ciałem
Sprawiłam ostatnio młodej, oczywiście nieco na wyrost, książkę o tym jak działa mózg. Na jednej z zawartych w niej ilustracji znalazłam człowieczka z przetłuszczonymi włosami, podwójnym podbródkiem, dzierżącego w jednej dłoni papierosa, w drugiej fast fooda, zapatrzonego w telewizor z pozycji fotela. W tym miejscu mózg stwierdza ze zmartwioną miną, że „nic tu po mnie”, pakuje manatki i odchodzi. Jak to w książeczkach dla dzieci, to spore uproszczenie, ale w sumie tak trafne, że zupełnie inaczej spojrzałam na inną książkę, o której miałam Wam dziś napisać.
Nic nie dzieje się bez przyczyny. No nic.
Jeśli nawet nie odczuwamy skutków niedbania o siebie w młodości, gdy nasze zdolności regeneracyjne są jeszcze na wysokim poziomie, to z wiekiem ulega to zmianie. Wyłącza nam się „tryb niezniszczalności” i zaczynamy zastanawiać się, co zmienić w swoim rytmie życia, z jakich nawyków zrezygnować itd., by poprawić samopoczucie, kreatywność i wydajność (która też spada w zastraszającym tempie). Metod, porad i rozwiązań podanych na tacy jest oczywiście od groma. Największą trudność stanowi wprowadzenie ich w życie. Nie wiem, jak wy, ale jeśli chodzi o dbanie o siebie, jestem strasznie niezorganizowana i niekonsekwentna. Zaczyna się to na mnie powoli mścić.
Czy uda mi się za radą Kate O’ Donnell zaprzyjaźnić ze swoim ciałem? Trzymajcie za mnie kciuki!
Jesteśmy tym, co jemy, robimy i mówimy. Wiemy, że szkodliwe zachowania i słowa wpędzają nas w kłopoty, dlaczego więc dajemy się skusić rzeczom, które nam szkodzą?
AJURWEDA
Jeśli również nie wiecie czym jest Ajurweda, to już wyjaśniam. W wielkim skrócie: to tradycyjna indyjska nauka medyczna, która powstała ponad pięć tysięcy lat temu. Według jej zasad dbamy o zdrowie poprzez spersonalizowaną dietę, zorganizowanie trybu dnia, tryb sezonowy, ćwiczenia, techniki oddychania i wiele innych, prostych naturalnych środków, jak masaże, kąpiele i szczotkowanie ciała. Ajurweda to holistyczny system uzdrawiania, który opisuje ludzi jako połączenie ciała, umysłu i duszy. Sporo wyczytacie w Przemianie o samoakcpetacji i poczuciu szczęścia. Ostrzegam jednak, że początkowo może się wam to wydać skomplikowane. Część teoretyczną, wyjaśniają wszystkie pojęcia i wszelkie powiązania między poszczególnymi etapami, sama czytałam kilkukrotnie, na wyrywki. Żeby was jednak nie zniechęcać, dodam, że to tylko około 140 stron bogatych w ilustracje, więc przy odrobinie wolnego czasu i chęci, każdy da radę.
Ajurweda uczy nas, jak funkcjonować na co dzień – jak pozostać zintegrowaną całością wśród potrzeb związanych z pracą, rodziną, domem i duchowością.
W książce oprócz dokładnego wyjaśnienia na czym to wszystko polega, znajdziecie przede wszystkim sporo przepisów na domowe kuracje. M.in. napary, wody ziołowe, chłodniki aloesowe, toniki, herbatki, miody, maści, pasty i zupy (mój hit to zupa z mniszka!). Przygotowywanie niektórych z nich i wprowadzenie pewnych działań w życie, sprawiło mi sporo frajdy. A skoro ja jestem w stanie to zrobić, to wierzcie mi, że jest to łatwe.
Książka przysłuży się osobom, które szukają swojej „drogi” i gotowe są zaakceptować to, że wszyscy podlegamy takim samym procesom (informacja o tym, że, „nocne marki” nie istnieją rozłożyła mnie na łopatki). Polecam ją więc ciekawskim i otwartym na eksperymenty, które mają uczynić ich ciała miejscami mocy.