Alicya w Krainie Słów


Drogę gubią ci, którzy obracają się za siebie


Koniec nie nadejdzie


HIT lub KIT, czyli film tygodnia


Polecamy


Czytam, bo lubię grozę


Rozmowa z Bartłomiejem Fitasem w ramach projektu „Żertwa”

Zaczęłam czytać twoje opowiadanie przed wyjściem z domu i musiałam odłożyć je w momencie, gdy wszelkie znaki na niebie i ziemi dawały bohaterowi do zrozumienia, że nie powinien wybierać się tam, dokąd się wybiera. Potem też dopatrywałam się znaków we wszystkim, co mnie danego dnia spotkało i nie mogłam się doczekać aż wrócę do lektury. Tym przydługim wstępem chciałam w sumie powiedzieć tyle, że rewelacyjnie zbudowałeś w „Kondukcie chorych dusz” klimat i napięcie. Trudno było się oderwać.

B.F Miło mi i bardzo się cieszę, że opowiadanie przypadło Ci do gustu. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz będziesz miała okazję przeczytać coś mojego i także Ci podejdzie.

Jak zrodziła się wizja śmiertelnego korowodu i obrzydliwie pokracznego danse macabre?

B.F O Homen dowiedziałem się czytając Bestiariusz Słowiański. Konkretnie było to ilustrowane wydanie spod szyldu wydawnictwa Bosz. Swoją drogą bardzo polecam!

Zarówno czytając o tym dziwadle, jak i widząc ciekawą ilustrację stwierdziłem, że kiedyś muszę napisać coś na ten temat. Miało to miejsce na długo przed naborem do „Żertwy”. Kiedy tylko Maciek ruszył z organizacją kolejnej antologii, mój wybór nie mógł być inny. Uznałem, że to będzie doskonały motyw do słowiańskiego horroru.

I pytanie które musiało paść w kontekście treści: czy trwająca obecnie pandemia miała wpływ na powstanie tekstu, czy może powstał on przed nią? Jeśli to drugie, to zacznę się bać twoich proroczych zdolności.

B.F Nie musisz się obawiać, końca świata nie przewiduję… 🙂

A tak na poważnie, to tekst powstał na długo przed pandemią.

I jak się tu nie bać?!

B.F Racja… 2020 rok miał być tym najgorszym, po którym wyjdziemy na prostą…

Główny bohater twojego opowiadania, zaniepokojony tym, że od dłuższego czasu nie ma wiadomości od swojego przyjaciela – badacza mitologii słowiańskiej i rodzimowiercy – postanawia go odwiedzić. Świętomir mieszka oczywiście w zapomnianej przez świat wiosce, a w swoich badaniach posunął się o krok za daleko…Byłby z tego idealny film. Czy według ciebie mitologia słowińska mogłaby zawojować srebrny ekran, tak jak swego czasu mitologia egipska lub wierzenia Majów? Czy może nie ma na to większych szans, ponieważ nie zostało po niej zbyt wiele „spektakularnych” śladów: grobowców, świątyń itp.?

B.F To dla mnie temat rzeka… Przede wszystkim nie szedłbym aż do Hollywood, a do przeciętnej polskiej szkoły. Dlaczego, do ciężkiej cholery, nie uczą tego w szkołach?! Zawsze mnie to zastanawiało i chyba nigdy nie przestanie zadziwiać. Za dzieciaka przerabialiśmy mitologię rzymską i grecką, ale o słowiańskiej niczego nie słyszałem. To smutne, że czy to celowo, czy nie, nasza historia jest wypierana. Tak było za moich czasów, a szkołę kończyłem ładnych kilkanaście lat temu. Nie wiem, jak wygląda to teraz, ale biorąc pod uwagę obecną sytuację polityczną, chyba wolę nie znać odpowiedzi…

A jeżeli już o Hollywood mowa, to myślę, że mitologiczne tematy są tak wyeksploatowane, że twórca takiego filmu musiałby się wykazać nie lada kreatywnością, aby ludzie nie pomyśleli: „no nie… kolejny film o jakiejś mitologii…”. Aczkolwiek słyszałem o tym, że bodajże na Netflixie (mogę się mylić), ma powstać serial „Słowianie”. Mam nadzieję, że nie są to plotki, bo chętnie bym coś takiego obejrzał.

 „Wiedźmin” ma szansę wpłynąć na zmianę świadomości?

B.F Ciężko powiedzieć. Osobiście nie jestem fanem, aczkolwiek na pewno wpłynął na rozpowszechnienie mitologii słowiańskiej. Jednak zwróćmy uwagę chociażby na „Władcę Pierścieni”. Jak wiadomo Tolkien inspirował się Biblią. Jednakże czy historia Kraina i Abla kojarzy się z młodością Goluma? Odnoszę wrażenie, że teksty, filmy i gry, które odniosły sukces komercyjny niekoniecznie wpływają na poszerzenie świadomości. Dla wielu osób Geralt będzie Geraltem, a słowiańska otoczka tylko fajnym klimatem, który będzie pełnił rolę poboczną. Wychodzi tu mój pesymizm, ale już wielokrotnie moda na jakieś dzieła to pokazała.

Dla ciebie, z pewnością, to coś więcej niż otoczka.

B.F Słowiańskość to przede wszystkim kawał naszej historii i kultury. Weźmy pod uwagę zwyczaje takie jak chociażby wieszanie jemioły pod sufitem. W niektórych domach nadal się to praktykuje, a to jeden z wielu przykładów. To jak teraz wyglądają chrześcijańskie święta, w dużej mierze wywodzi się właśnie z czasów pogańskich. W obecnej kulturze jest bardzo dużo zapożyczeń. Nie chcę tu demonizować żadnej religii, choć jestem zatwardziałym ateistą, ale uważam, że należy się zastanowić nad tym, jak wyglądałaby nasza obecna kultura bez czasów, gdy ludzie wierzyli w Welesa, strzygi itp.

Ciekawy pomysł na opowiadanie/powieść – masz w planach napisać coś podobnego?

B.F Pomysł faktycznie mógłby być ciekawy, ale nie jestem pewien, czy kiedyś coś takiego napiszę. Dla mnie słowiańska tematyka fajnie się sprawdza w krótszej formie, ale kto wie co będzie za rok, dwa, albo dziesięć.

Masz swoja ulubioną słowiańską postać? Legendę, mit do których często wracasz?

B.F Nie będzie to niczym oryginalnym, ale bardzo lubię Południcę. W końcu to również część mojego opowiadania w „Żertwie”. Jej opisy i działania zawsze mnie w jakiś sposób fascynowały, jakkolwiek źle to zabrzmi. 🙂

A tak z nieco innej beczki: co zmieniło się w twoim literackim życiu od czasu „Potępionej”?

B.F Bardzo dużo. Od czasu debiutu wydałem jeszcze jedną powieść, „Umarli nie wracają”, zbiór opowiadań „Osobliwość”, a także wiele tekstów w różnych antologiach. Jednocześnie horror wyszedł mi bokiem i mam literacką blokadę. W międzyczasie wziąłem się za barki z depresją i udało mi się ją opanować, choć to też miało swoją cenę. Pisanie, które w pewnym momencie stało się moją obsesją, miało na mnie bardzo negatywny wpływ i musiałem podjąć jedną z poważniejszych decyzji w ciągu ostatnich lat.

Od ponad roku nie czytam horrorów i nie zanosi się na to, abym do nich wrócił. Z pisaniem literatury grozy jest podobnie. Moja przyszłość w polskim horrorze stoi pod wielkim znakiem zapytania, aczkolwiek staram się tym nie przejmować. Zdrowie jest najważniejsze. Może potrzebuję długich miesięcy na ochłonięcie i świeższe podejście do tego wszystkiego.

Na pewno nie chcę się do niczego zmuszać. Powieści, czy opowiadania pisane na siłę nie są niczym dobrym.

Pracujesz nad czymś obecnie?

B.F W kwestii pisania miałem kilka prób. Próbowałem fantasy i Sci-Fi. Horror też się sporadycznie pojawiał, ale nic z tego wszystkiego nie wyszło. Po kilkudziesięciu stronach zacinam się i nie jestem w stanie brnąć w to dalej. Mimo wszystko zostawiam te materiały w szufladzie – może kiedyś do nich wrócę i uznam, że są warte kontynuowania i będzie z tego jakaś powieść.

Nie porzuciłem jednak artystycznych działań. Dość sporo gram na gitarze i zajmuję się pirografią. Liczę na to, że za jakiś czas blokada zejdzie i wrócę do pisania.

Pirografią?! Skąd takie zainteresowanie? Można gdzieś zobaczyć twoje dzieła? Masz ulubioną tematykę?

B.F Zabrzmi to trywialnie, ale pomysł spróbowania pirografii wziął się z… Facebooka. Jest on pełen głupot, ale czasami da się natknąć na coś ciekawego. W pewnym momencie wyskoczyła mi reklama pirografu z krótkim filmikiem. Zaciekawiło mnie to, zacząłem oglądać więcej materiałów i prac, po czym postanowiłem spróbować. To świetne zajęcie na zimę – w lecie nie polecam. Upał plus pochylanie się nad czymś, o temperaturze 400-500 stopni, jest zdecydowanie kiepskim pomysłem!

Co do prac to swego czasu wrzucałem je na facebookowy profil autorski. Tam można znaleźć trochę zdjęć. Co do tematyki to staram się nie ograniczać.

Powiedziałeś, że grasz też na gitarze. Muzyka towarzyszy ci podczas pisania? Jakie utwory najczęściej?

B.F Słucham szeroko pojętej muzyki ekstremalnej. W zależności od nastroju i specyfiki opowiadania, zaczyna się od gothic metalu, a kończy na death metalu. W przypadku weirdu często słucham doom metalu. Długich, ciężkich i wolnych kawałków.

A jakiś szczególny kawałek towarzyszył ci podczas pisania „Konduktu chorych dusz”?

B.F Na pewno słuchałem wtedy dużo Amon Amarth, w szczególności kawałka „Way od vikings” – na nim potrafiłem się zaciąć. Trochę nie ta mitologia, ale klimat pomagał. Przy bardziej weirdowych scenach słuchałem całego albumu „Sovran” od Draconian. Oni są ze mną praktycznie w każdym tekście, a album stanowi stałą i główną inspirację. Podejrzewam, że jakby ktoś mi kazał napisać dziennik ustaw, to też zrobiłbym to z Draconian w tle.

Na zakończenie zdradź nam jeszcze jedną tajemnicę. Mieszkasz z trzema kotami, pająkiem, kiedyś miałeś jeszcze wije, gekony… Dla wielu osób to dosyć nietypowe zwierzaki (no może oprócz kotów). Czy w jakiś sposób ich towarzystwo cię inspiruje?

B.F Dla mnie nietypowe pupile są typowymi. Gdyby miały mnie inspirować, musiałbym się przerzucić na animal horror. Dla mnie w pająkach, czy skorpionach nie ma niczego inspirującego – ani mnie nie brzydzą, ani się ich nie boję, więc daleko by temu było do horroru.

Dziękuję za rozmowę!

Zobacz również:

COPYRIGHT © 2024 ALICYA.PL

STRONY INTERNETOWE I REKLAMA:Distort Studioswww.distortstudios.com