Rozmowa z Maciejem Szymczakiem w ramach projektu „Słowiańskie strachy”
1.Jesteś, bezapelacyjnie ojcem SŁOWIAŃSKIEGO HORRORU. Opowiedz nam proszę o jego narodzinach.
Pomysł narodził się koło roku 2015 -ego choć kiełkował w mojej głowie dużo wcześniej. Ponieważ kocham i chłonę słowiańskość wszelaką, a zwłaszcza tą związaną z historią i wierzeniami naszych przodków, postanowiłem stworzyć pierwszą w Polsce – a może i na świecie – antologie słowiańskiego horroru. Przecież Polacy nie gęsi i swój horror mają! Po co małpować amerykanów, czerpać inspirację z legend anglosaskich czy świata orientu skoro i nasza kultura jest naszpikowana grozą. W rodzimej mitologii występuje wiele przerażających i złowrogich istot, więc twórcy horroru mają czym się inspirować. Ja uderzam w swojskość, promując słowiański horror, który jest czymś naszym, oryginalnym, odróżniającym się od reszty świata. Dzięki naszej bogatej spuściźnie kulturowej rodzima literatura grozy ma szansę wybić się i zaistnieć w świecie.
2.Ojciec Słowiańskiego horroru, jak widać, jest dobrze znany. A czy ma on jakąś matkę? Osobę, inspirację, symbol?
Matką zdecydowanie jest nasza historia i kultura, dzieje słowiańszczyzny, które odcisnęły piętno na mej duszy.
3.Temat złapał i zapuścił już korzenie a ty wciąż prężnie działasz. Opowiedz o ostatnim projekcie w jaki jesteś zaangażowany.
Bieżący projekt to „Czarcie Runo” czyli szósta antologia z serii słowiańskiego horroru, która ukaże się w wydawnictwie Phantom Books. Tym razem duży powiew literackiej świeżości, nowe utalentowane nazwiska, które z pewnością namieszają w polskim światku grozy. Słowiański horror jako gatunek prężnie się rozwija, w tym roku także następca dobrze przyjętej Tryzny, więc fani gatunku na pewno będą ukontentowani. Sam pracuję nad kolejną słowiańską powieścią której akcja toczyć się będzie naturalnie w czasach średniowiecza. Rok 2023 będzie bardzo Słowiański w literaturze!
4.Nowe nazwiska? To niesamowite! Sam wynajdujesz talenty?
Mam takie szczęście, że ludzie sami mnie znajdują, przysyłają do mnie opowiadania, i na szczęście w większości wypadków są to bardzo interesujące teksty. Chyba po prostu przyciągam do siebie twórców zainspirowanych słowiańską mitologią. Często zdarza się, że poznaje kogoś, rozmawiamy o literaturze i ta osoba po jakimś czasie przyznaje się, że sama coś tworzy. Ja namawiam wtedy ją aby podzieliła się ze mną swoją twórczością. I o dziwo w tych szufladach u nieznanych nam jeszcze autorów leży mnóstwo fajnej twórczości, która powinna zaistnieć w przestrzeni publicznej.
5.Czyli mimo tego, że mitologia słowiańska i wiedza o Słowianach jest w szkołach nieobecna, to intensywnie się odradza. Skąd ta potrzeba poszukiwania korzeni? Nazwania po imieniu tego, co miało zostać pogrzebane?
Pozwolę sobie zacytować marszałka Piłsudskiego: „Naród, który traci pamięć przestaje być Narodem”. Do zbioru tej pamięci należy również nasza przedchrześcijańska religia i mitologia, która ukształtowała nas jako Słowian i Polaków zamieszkujących teren dzisiejszej ojczyzny. Powinniśmy pamiętać skąd się wywodzimy, znać genezę rodzimych zwyczajów, pielęgnować słowiańską kulturę, której jesteśmy nosicielami. To nasza tożsamość, nasza macierz, to wszystko nas ukształtowało, każdy naród wywodzi się z różnych plemion, i o tym należy pamiętać. Dlatego dobrze, że wreszcie ludzie zaczynają sobie to uświadamiać i mają potrzebę bycia blisko słowiańskiej przeszłości, która jest naszą wspólną historią.
6.Myślisz, że jest szansa na to by wiedza o kulturze słowiańskiej zagościła na lekcjach w polskich szkołach?
Dla chcącego nic trudnego i myślę, że w przyszłości jest szansa na to, aby w szkołach pojawiło się coś więcej na ten temat niż dotychczas było. Wiedza, choć niekompletna, jest na tyle obszerna, że można spokojnie dzieciakom pokazać świat przedchrześcijańskich Słowian. Są mity, przekazy historyczne, wszystko zależy od dobrej woli ministerstwa edukacji, a także samych nauczycieli, którym przecież nikt nie zabrania wzbogacać podstawy programowej. Myślę, że tak naprawdę dużo od nas zależy, od naszego zaangażowania, dlatego przestańmy narzekać tylko weźmy się do roboty. Wielokrotnie spotkałem się z oddolnymi akcjami, gdzie rodzimowiercy w szkołach opowiadali dzieciom o naszych bogach, zwyczajach, historii. To wcale nie taka rzadka praktyka, bierzmy przykład z tych ludzi, i edukujmy młode pokolenie.
7.Niedawno byłeś gościem na Slavni – konwencie kultury rodzimej w chorzowskim Skansenie. Impreza została bardzo pozytywnie przyjęta, myślisz, że kropla drąży skałę?
Impreza została świetnie zorganizowana i przyciągnęła całkiem sporą rzeszę osób. Chorzowski skansen to idealne miejsce dla tego typu festiwalów i mam nadzieje, że Slavni fest doczeka się kontynuacji w przyszłym roku. Myślę, ze to dopiero początek i podobne imprezy będą organizowane w całej Polsce.
8.A trochę z innej beczki. W przygotowanym przez Nine Realms antologii „Słowiańskie Strachy” pojawiło się twoje opowiadanie pt. „Wąpierz”. Skąd taki wybór tematyki? Darzysz tę postać jakimś szczególnym sentymentem?
Przede wszystkim chciałem pokazać czytelnikowi tego prawdziwego Wąpierza, który bardzo różni się od hollywoodzkiego wampira. Wampiry zostały przez kino „wykastrowane”, przeszły ewolucję i są obecnie bardzo dalekie od swojego kulturowego pierwowzoru. Inteligentne, przystojne, ludzkie, oczytane, znające się na sztuce, pełne namiętności…. No słowiańskie wąpierze takie nie są! To żywe trupy, ohydne, odstręczające i śmiertelnie niebezpieczne stwory. Nie ma w nich krzty magii ani piękna, są przerażające niczym epidemia dżumy szalejąca w średniowiecznej Europie.
9.Zdradzisz nam jeszcze jakieś ciekawostki o wąpierzach?
Czytelników może zainteresować fakt, że są różne rodzaje wampirów. Kultura ludowa wymienia: wieszczych, wąpierze, martwce, upiry, strzygonie i inne przeklęte byty, wysysające z nas nie tylko krew. Niektóre zabijały np. za pomocą trującego oddechu, inne czaiły się nocą po obejściach i nawoływały domowników. Kto nie spał wtedy i usłyszał głos upiora, umierał w swoim łożu. Tak więc na słowiańszczyźnie mnóstwo było przerażających stworów, znacznie gorszych od znanych nam obecnie wampirów.
10.Chętnie bym poczytała o takich kreaturach! Szczególnie o tym od trującego oddechu. Napisz coś koniecznie J A skoro już jesteśmy przy pisaniu. Krótka czy długa forma, w czym czujesz się lepiej?
Kiedyś była to zdecydowanie krótka forma, teraz bardziej się rozpisuje, i całkiem nieźle czuje się w pisaniu dłuższych historii. Lubię opowiadania, lecz tworzenie krótkich powieści sprawia mi obecnie najwięcej satysfakcji. Nie sądzę abym kiedyś napisał tzw. cegłę, nie lubię dłużących się opisów, ani żadnych innych wypełniaczy fabularnych jakimi takie knigi są zapełniane, tylko po to aby zwiększyć swą objętość. Wolę krócej, ale konkretnie.
11.Oprócz opowiadań do tej pory pojawiły się także twoje dwie powieści, w których dokonujesz pewnych rozliczeń. To temat bliski twojemu sercu? Zabrzmi to dosyć patetycznie, ale masz poczucie misji?
Jak wiadomo historie piszą zwycięzcy, dlatego dzieje Słowian z czasów plemiennych poznajemy z perspektywy chrześcijańskich kronikarzy, którzy nie byli do nich przychylnie nastawieni. Ja cofam się w czasie, i ukazuje ten świat oczami wyznawców starych Bogów, pokazuje wartości jakim się oni wtedy kierowali, to jak postrzegali oni wiarę ojców a jak obce im kulturowe chrześcijaństwo, które najczęściej kojarzyło się ze znienawidzonym niemieckim sąsiadem. Tak, to jest w pewnym sensie misja, by przez horror i fantastykę opowiadać o naszej słowiańskiej religii i kulturze, która prywatnie jest dla mnie ważną sprawą. Ja do swych książek przemycam dużo historii, relacji zapisanych w kronikach, które przedstawiam potem na swój sposób.
12.Twoja najnowsza powieść, będzie podobna czy diametralnie inna? Możesz już coś zdradzić?
Na pewno szykuję kolejną słowiańską powieść, tym razem w świecie Polan, za czasów Mieszka, kiedy to zburzono wzmiankowaną przez Długosza świątynie Nyji. Według kronikarzy było to główne centrum kultowe na ziemiach Piastowskich, znajdujące się na górze Lecha w Gnieźnie. Lecz zanim ta książka powstanie, wpierw czytelnik zapozna się z historią krwawej hrabiny. Elżbieta Batory to postać, która fascynuje mnie od dawna. Nowelka ta będzie utrzymana w równie bluźnierczym i mrocznym tonie co mój debiutancki Sinobrody. To będzie taki trochę powrót do źródeł, bo w końcu nie odszedłem od horroru.
13.Zdradziłeś już, że Rok 2023 będzie bardzo Słowiański, myślisz, że ten trend się utrzyma? Czego życzyłbyś sobie i swojemu projektowi w 2024 roku? Może zaczniecie podbijać polskie kino? Pora chyba odejść od małpowania amerykańskich slasherów i komedii romantycznych 😉
Już od jakiegoś czasu staram się zainteresować polskie kino słowiańskim horrorem i twórczością naszych pisarzy. Jak na razie z miernym skutkiem, choć raz byłem blisko, a projekt ten dotarł na biurko Netflixa i HBO. Niestety polskie oddziały tych platform filmowych nie są zainteresowane inwestowaniem w horror, także odbiłem się od drzwi razem z reżyserem Bartoszem M. Kowalskim, który to dokłada wszelkich starań aby wypromować ten gatunek w naszym pięknym kraju. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś moje i Bartka drogi skrzyżują się i wspólnymi siłami wypromujemy rodzimą grozę. Obecnie prowadzę rozmowy z innym reżyserem, czy coś z tego wyniknie? Czas pokaże, na razie jestem dość zmęczony tym przebijaniem się do mainstreamu. Czas zatrzymać się, złapać oddech i pomyśleć na spokojnie co dalej. Oby Bogowie właściwie mnie poprowadzili. Słowiański horror musi wreszcie zaistnieć w szerszej świadomości czytelnictwa. I tu zwracam się z apelem do wszystkich sympatyków polskiej grozy: Mówcie o naszej twórczości, udostępniajcie informacje o książkach, wy także możecie przyczynić się do tego, aby polski horror wypłynął na szerokie wody.
Ja tymczasem przyłączam się do apelu i życzę ci jeszcze wielu sił, bo robisz kawał dobrej roboty.
Dziękuję za arcyciekawą rozmowę.