Alicya w Krainie Słów


Drogę gubią ci, którzy obracają się za siebie


Koniec nie nadejdzie


HIT lub KIT, czyli film tygodnia


Polecamy


Czytam, bo lubię grozę


Rozmowa z Tomkiem Krzywikiem w ramach projektu „Żertwa”

We wtorek informowaliśmy, że już niedługo pod strzechy trafi „Żertwa” w wersji audio i z tej okazji przepytamy nieco autorów zawartych w niej opowiadań.
Na pierwszy ogień poszła Agnieszka Kwiatkowska, a dziś przed Wami Tomek Krzywik.

W „Opętusach”, które pod tym względem nie są wyjątkiem, motywy słowiańskie kryją się w cieniu opowiadanej przez ciebie historii. Są nieuchwytne, jak ledwo dostrzegalny kątem oka ruch. Stawiasz na akcent. Takie przedstawienie obrazuje sposób w jaki „czujesz” tę tematykę?

T.K. To chyba dobre określenie – kryją się w cieniu. U mnie elementy słowiańskie nigdy nie grały pierwszych skrzypiec, choć oczywiście do szeroko rozumianej „słowiańszczyzny” mam ogromny sentyment. Ale tak jak kiedyś w „Sepii”, tak i teraz w „Opętusach” postanowiłem, że elementy mitologii słowiańskiej będą raczej tłem dla historii, pewnego rodzaju płótnem, na którym namalowałem obraz. Takie rozłożenie akcentów bardziej mi odpowiada, jest bardziej charakterystyczne dla mojego stylu pisania. Nie potrafiłbym chyba napisać opowiadania osadzonego w klimatach stricte słowiańskich – z całą tą otoczką, pierwotną siłą, ale i tajemnicą… Za bardzo zaczytałem się w Słowackim i Mickiewiczu.

W swojej twórczości skupisz się na przemijaniu, bezsilności i nieodwracalności pewnych działań. Uderzasz celnie i zostawiasz czytelnika w głębokim rozdarciu i smutku. Z czego wynika, taki a nie inny, dobór tematyki?

T.K. Z natury bardzo łatwo ulegam nostalgii, w szerokim tego słowa rozumieniu. Jakkolwiek jestem bardzo pozytywnie nastawioną do życia osobą, to zdarza mi się zadumać nad przeszłością. Lubię powspominać czas beztroski, wspólne wypady na rowery z kolegami… Kojarzysz ten obrazek z dzieciakami na składakach podpisany „wtedy nie wiedzieliśmy, że wyjeżdżamy w tym gronie ostatni raz”? No właśnie.

Po przeczytaniu „Opętusów” poczułam przemożną potrzebę obdzwonienia osób z którymi dawno nie rozmawiałam. Wierzysz w uzdrawiającą moc literatury? To, że może coś zmienić?

T.K. Pewnie, że tak. Odpowiednia literatura może motywować do działania we właściwych kierunkach, pobudzać do określonych działań, bawić, zmuszać do refleksji… Cieszę się, że poczułaś taką potrzebę, bo w obecnych czasach mam wrażenie, że okrutnie łatwo wpaść w zasadzkę praca – dom i zapomnieć o czymś tak prozaicznym jak telefon do najbliższych. Jest to może mała rzecz, ale szalenie ważna.

Lęk przed nieznanym czy widmo nieuchronnego wygasania? Co cię bardziej przeraża?

T.K.  Chyba lęk przez nieznanym. Widmo nieuchronnego wygasania kojarzy się z naturalnym cyklem życia, skłania do refleksji nad życiem, to przystopowania, a nieznane? Najbardziej boimy się tego, czego nie widać; tego, co możemy wyolbrzymiać oczami wyobraźni. Kojarzysz „Sepię”, kojarzysz „Zacisze”, teraz „Opętusy”… Nie ukrywam, że ogromny wpływ na moją twórczość miała seria „Silent hill” i jej metoda straszenia.

Masz swoją ulubioną mitologiczną postać?

T.K. Szczerze mówiąc, nie mam jednej ulubionej. Ale bardzo lubię mitologię nordycką.

Co się do niej przyciąga?

T.K. Jest mroczna, jest epicka, z wizją nieuchronnego końca, który musi kiedyś nastąpić…

Zdradzisz nam nad jakimi projektami obecnie pracujesz?

T.K. Generalnie pracuję nad jednym dużym – naprawdę dużym – projektem. Nie chcę wiele zdradzać, bo jest na to po prostu za wcześnie, ale przygotowania do niego zacząłem zaraz po premierze „Zacisza”. Napisałem już kilka opowiadań w tym temacie (nieopublikowanych jak dotąd) i wygląda to naprawdę świetnie. Mam już gotowe postaci, świat, obecnie jestem na etapie tworzenia kosmologii… Tak, to będzie fantasy, ale jestem pewien, że to będzie cholernie wyjątkowe i dobre fantasy.

To zostaje nam tylko niecierpliwie czekać!

 

 

 

Zobacz również:

COPYRIGHT © 2024 ALICYA.PL

STRONY INTERNETOWE I REKLAMA:Distort Studioswww.distortstudios.com