Alicya w Krainie Słów


Drogę gubią ci, którzy obracają się za siebie


Koniec nie nadejdzie


HIT lub KIT, czyli film tygodnia


Polecamy


Czytam, bo lubię grozę


Seryjni mordercy #2 Morderca z Pustaci LĂźneburskiej – Thomas Holst

W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych nie brano jeszcze pod uwagę tego, jak niebezpieczne dla rozwoju osobowości mogą być drobne uszkodzenia mózgu powstałe w wyniku pozornie nieistotnych urazów. Nikt szczególnie nie przejmował się przyszłością dziecka, które trzeba było uspakajać we wczesnym dzieciństwie haloperidolem, na oddziale psychiatrii. Nikt też nie zajmował się później śledzeniem rozwoju takiego małego pacjenta. Zwłaszcza, że po dramatycznych przejściach we wczesnym dzieciństwie stan chłopca o którym mowa się ustabilizował: skończył szkołę i został grafikiem. Nie sprawiał też problemów, ludzie go lubili. Sąsiedzi uważali go za przyjemnego i uczynnego. Szczególnie miły i szarmancki był wobec kobiet – potrafił błyskawicznie wzbudzać w nich niepohamowaną sympatię i bezgraniczne zaufanie. Przypadek tego seryjnego mordercy pokazuje w groteskowy niemal sposób, jaki wpływ na otoczenie mają ludzie z osobowością dyssocjalną. Gdy wyszły na jaw zbrodnie popełnione przez Thomasa Holsta (ur. 1966) i jego matka opowiadała o formie leczenia jakiej go poddano – uznano, że od zawsze był po prostu nieprzystosowany społecznie. Dziś lekarze nie są już wcale tego tacy pewni.

Ten „wspaniały” i uczynny mężczyzna o chłopięcej urodzie, w 1988 roku został aresztowany za zgwałcenie osiemnastolatki. Szokuje fakt, że mimo iż związał dziewczynie ręce i nogi, zakneblował ją i pokaleczył nożem, otrzymał tylko karę w zawieszeniu. Już wtedy najwyraźniej ujawniły się jego talenty manipulacyjne. W momencie ogłaszania wyroku nikt jeszcze nie wiedział, że rok wcześniej dokonał dwóch innych morderstw. Grożąc nożem zmusił dwudziestojednoletnią Andreę Grube-Nagel, żeby poszła z nim do domu. Tam poczęstował ją różowym winem, rozebrał, po czym powiedział „Pa!” i udusił ofiarę. Zwłoki poćwiartował. Uprowadził również Patrę Maassen – skrępował ją i zgwałcił. Torturował kobietę wbijając jej długie igły w klatkę piersiową, odciął także częściowo brodawkę. Gdy już znudził się tą specyficzną „zabawą” – udusił ją. Niestety tych trzech morderstw nikt ze sobą nie powiązał. Dlatego też musiała zginąć kolejna kobieta: Lara Holz, którą Holst zgwałcił i udusił na okresie warunkowego zawieszenia wykonania kary.

Gdy w końcu połączono fakty i postawiono go przed sądem, dostał dożywocie. Nie tylko przyznał się do wszystkiego, wytłumaczył również, że odczuwa wewnętrzny przymus zabijania, gdy tylko widzi przedstawicielkę płci pięknej. Uznano, że z powodu uszkodzenia, którego zapewne doznał w dzieciństwie i osobowości dyssocjalnej, nie powinien trafić do zwykłego więzienia i skazano go na pobyt w szpitalu psychiatrycznym. Niestety pracowała tam czterdziestoletnia ergoterapeutka Dalia Hirschmann – córka bogatego izraelskiego chirurga – która przyjechała do Niemiec blisko dwadzieścia lat wcześniej, do swojej kochanki. Czy ktokolwiek spodziewał się, że Holstowi uda się rozkochać w sobie dojrzałą, homoseksualną panią psycholog?

Kobieta obawiała się, że biegły psychiatra mógłby uznać, iż Holst nie nadaje się do leczenia i kazać przenieść go do zwykłego więzienia. Zdiagnozowała więc u niego osobowość wieloraką. Gdy przedstawiała zespołowi lekarzy teorię, według której piętnaście różnych osób grozi Holstwi, że jeśli nie będzie dusił innych, to one uduszą jego – została wyśmiana. Chciała jednak za wszelką cenę uratować ukochanego. W 1995 roku, gdy personel osiemnastego oddziału zamkniętego dla psychicznie chorych przestępców przy szpitalu Ochsenzoll w Hamburgu oglądał bardzo ważny mecz piłki nożnej, Holst z jej pomocą przeszedł przez śluzy bezpieczeństwa – tuż obok dozorców – a następnie przez szklane drzwi pancerne do sali gimnastycznej. Stamtąd był tylko krok ku wolności.

Hirchmann wynajęła dla niego mieszkanie w śródmieściu za 1100 marek miesięcznie, w którym wspólnie z nim przebywała. Przez 94 dni kobiety bały się wychodzić z domów, a przestępca mieszkał drzwi w drzwi z nieświadomym niczego stróżem prawa. Gdy policja aresztowała w końcu Dalię, Holst sam zgłosił się na policję ze łzami w oczach. Psycholog została skazana na dwa lata pozbawienia wolności, uznano, że nie była świadoma swoich czynów. Naraziła jednak na niebezpieczeństwo nie tylko siebie, ale i inne kobiety. Holst trafnie wytypował ją jako najsłabsze ogniwo w zespole medycznym – idealistka z syndromem pomocnika – i wmówił jej, że ma osobowość wieloraką (tak, to był jego pomysł). Najwyraźniej Hirchmann w ogóle nie otwarły się oczy, gdyż w więzieniu poślubiła Holsta. Prawdziwa miłość, jednym słowem.

Mimo iż seryjni mordercy mają bardzo niski poziom empatii, nie przeszkadza im to w sprawnym wykorzystaniu uczuć innych osób. Warto podkreślić, że wykorzystują empatię niejako w sposób mechaniczny, apelując do zrozumienia sytuacji w jakiej się znaleźli: czy to wabiąc ofiarę, czy próbując się wybielić. Potrafią również trafnie określić potrzeby osób z którymi mają styczność (bezpieczeństwo, miłość chęć niesienia pomocy) i obiecać im ich zaspokojenie. Zwabianie ofiar obietnicą jest najstarszym, co nie oznacza, że najprymitywniejszym sposobem na uśpienie ich czujności. A po co to wszystko? Jak się domyślacie, tak samo jak Unterwegerowi również Thomasowi Holstowi wcale nie chodziło o sex. Obaj odczuwali rozkosz nie podczas samego aktu lecz mordując swoje ofiary. Chodziło im nie tylko o zaspakajanie popędu lecz o osiągnięcie satysfakcji narcystycznej i samopotwierdzenie się przez czyn.

Zobacz również:

COPYRIGHT © 2024 ALICYA.PL

STRONY INTERNETOWE I REKLAMA:Distort Studioswww.distortstudios.com