Alicya w Krainie Słów


Drogę gubią ci, którzy obracają się za siebie


Koniec nie nadejdzie


HIT lub KIT, czyli film tygodnia


Polecamy


Czytam, bo lubię grozę


Seryjni mordercy #4 Ryszard Kukliński: Iceman – Człowiek Lodu

Ostatnio pisałam o Karolu Kocie, seryjnym mordercy z Krakowa. Biorąc pod uwagę skuteczność jego działań, blado wypada on w porównaniu z innym naszym słynnym  mordercą, zawodowym killerem Ryszardem Kuklińskim (1935-2006).

Park Dietz: Uważałeś się za zbrodniarza?
Ryszard Kukliński: Zbrodniarz? Jakie to egzotyczne…. Byłem zwykłym mordercą.

Kuklińscy

Anna, pochodząca z Dublina i Stanisław, pochodzący z Warszawy spotkali się i pobrali w 1925 rok w Stanach. Zamieszkali w New Jersey City, gdzie on pracował na kolei, a ona zajmowała się domem. Mieli trójkę dzieci i żyli bardzo skromnie. I właściwie tutaj pozornie prosta, romantyczna historia się kończy. Anna wychowywana była w sierocińcu przez surowe zakonnice. W wieku dziesięciu lat została zgwałcona przez księdza, który pewnie (co nikogo nie dziwi patrząc na obecne, podobne wydarzenia) nie został ukarany. Matka Ryszarda za swoją traumę – może nieświadomie – mściła się na dzieciach, których nigdy nie nauczyła się kochać. Kukliński wspominał, że matka nie raz biła go bez opamiętania m.in. kijem od miotły. Nigdy też nie broniła go, ani jego braci, przed ojcem. Zamiast tego zamykała się w pokoju i zmawiała pacierze. W tym czasie Stanisław dokonywał różnych aktów przemocy na bezbronnych dzieciach. Chłopak niewiarygodnie mocno nienawidził ojca, który wzbudzał w nim paniczny lęk – wystarczyło, że ten przekraczał próg domu, a zaczynał się moczyć. Nic dziwnego skoro na jego oczach dźgnął matkę nożem, i zakatował na śmierć jego starszego brata Floriana (pogotowie uwierzyło w wersję z upadkiem ze schodów). W końcu ten bezlitosny kat porzucił rodzinę i wyprowadził się do kochanki. Pokaleczona emocjonalnie kobieta nie potrafiła opiekować się synami, więc Rysia i jego młodszego brata wychowała ulica. Często byli głodni i obdarci. Ryszarda przezywano najczęściej „tym Chudym Polakiem”. Przez pewien czas opiekował się nimi miejscowy kościół i Kukliński został nawet ministrantem – szybko się tym jednak znudził.

Jak to się zaczęło?

Czy kogokolwiek dziwi, że dostając w takich warunkach, Ryszard w wieku 10 lat zaczął męczyć zwierzęta? Związywał ogonami dwa koty i patrzył, jak zadrapują się na śmierć, palił je też żywcem w piecu na śmieci. Psy przywiązywał do autobusów lub zrzucał z dachów. Mówił, że to było jego hobby. Zapytany, czy coś czuł katując je, odpowiadał: Nie sądzę. Byłem lekko podekscytowany. Czułem lekkie obrzydzenie, bo zabijałem zwierzęta, które nie mogły się przede mną bronić. Robiłem to z nudów. Pierwszego człowieka zabił w wieku 14 lat. Jego ofiarą padł Charley Lane, szef miejscowej młodocianej bandy „Project Boys” – który często nabijał się z „durnego” Ryszarda. Ośmielił się przywłaszczyć sobie, ukradzione wcześniej przez Kuklińskiego napoje wyskokowe – to przelało czarę goryczy. Ten dopadł go w jakimś zaułku i bił metalowym prętem tak długo, aż tamten przestał się ruszać. Później ze strachu przez tydzień nie wychodził z domu.

W wieku 18 lat był postawnym (190 cm wzrostu) mężczyzną, z którego nikt nie śmiał się nigdy więcej naigrywać. Miał już też na rękach krew wielu ludzi: bezdomnych, transwestytów i przypadkowych ofiar.  Wystarczyło – że w jego opinii – ktoś się na niego krzywo spojrzał i już było po człowieku. Faceci, którzy mu podpadli płonęli żywcem w samochodach lub kończyli uduszeni sznurem, pod knajpami pełnymi gości. Zastrzelił nawet nastolatków, którzy dla zabawy spychali jego wóz z drogi. Tamten okres morderca podsumował bez cienia emocji czy żalu: Miałem taki okres, kiedy zabijałem bez powodu, nożem, pistoletem. Najbardziej fascynował go sam moment umierania. Spoglądał wtedy w oczy ofiarom, aż tych nie zasnuła mgła. Chciał by zabrały do wieczności jego obraz, żeby był ostatnim co widziały. Byłem w stanie każdemu zrobić krzywdę, o każdej porze dnia i nocy. Nie czułem wyrzutów sumienia. Mogłem to robić bez przerwy, na okrągło.

Zapytany o to czy darował komuś życie, odpowiedział: Jedna z moich ofiar na przemian modliła się i błagała o litość. Zaproponowałem jej układ. Jeśli w ciągu 30 minut zjawi się Bóg i zmieni okoliczności, to daruję jej życie. Bóg się nie zjawił, więc musiałem zabić tego człowieka.

Kariera 

Kukliński skończył tylko podstawówkę, trudno było mu więc znaleźć satysfakcjonującą pracę. Za pożyczone od mafii pieniądze otworzył wytwórnię filmów pornograficznych. Nic zaskakującego w tym, że za spóźnienie ze spłatą długu, został dotkliwie pobity. Został jednak także zauważony. Rodzina Gambino zaproponowała mu współpracę: dostawał zdjęcia mężczyzn, śledził ich i zabijał. W latach 60 był już najskuteczniejszym i najsławniejszym płatnym mordercą mafii. Do jego obowiązków należało także pozbywanie się zwłok. Ćwiartował je nożem rzeźnickim, gdyż jak twierdził ten pragmatyczny umysł – piła mechaniczna za bardzo brudziła. Aby zabić smród ciał obficie polewał się wodą kolońską „Canoe”. Fragmenty ciał wrzucał do studni z lodowatą wodą lub karmił nimi kraby. Część zwłok chował w specjalnych chłodniach i dopiero po jakimś czasie podrzucał w odludne miejsca. Utrudniało to prawidłowe określenie czasu zgonu organom ścigania. Czasami w zwłokach znajdowano jeszcze kryształki lodu – stąd wziął się jego przydomek ICEMAN. Przydomek pasuje idealnie do Kuklińskiego tak w sensie dosłownym – mrożenie ciał -, jak i metaforycznym – człowiek bez serca, lub z kawałkiem lodu zamiast niego. Kiedyś, gdy z nudów siedząc sobie na plaży strzelał do szczurów, odkrył grotę pełną tych gryzoni i wpadł na iście szatański pomysł, by tam zamykać swoje ofiary – te skazane przez mafię na tortury. Jak postanowił tak robił: wrzucał tam związanych nieszczęśników, włączał kamerę i potem oglądał sobie w ramach rozrywki ich straszną śmierć.

W domu uważano, że jest biznesmenem, nikt nie podejrzewał czym zajmuje się naprawdę. Miał zasadę, że w święta i w niedziele nie pracuje i czas spędzał z córkami, które, jak twierdził kochał. Mężem był gorszym niż ojcem: podobnie jak jego ojciec bił i maltretował swoją żonę Barbarę – na oczach córek. Raz dał żonie nóż do ręki i obrócił się do niej plecami, ta jednak nic nie zrobiła. Czuł, że triumfował.

Zabijając ich, nic nie czułem. Zupełnie nic. Dostawali to, na co zasługiwali. Jedynie wobec mojej rodziny żywiłem jakieś uczucia inni byli mi całkowicie obojętni. Niekiedy się zastanawiam, dlaczego jestem taki pusty w środku, dlaczego niczego nie odczuwam. 

Koniec

Policja nie potrafiła namierzyć Kuklińskiego przez 30 lat. Niemożliwego dokonał w końcu jeden uparty detektyw z New Jersey, który zajmował się tylko tą sprawą. Przeniknął w szeregi mafii i zaprzyjaźnił się z Ryszardem. Ten przechwalając się opowiadał mu o wszystkich swoich czynach ze szczegółami. Zgubił go więc brak ostrożności. Aresztowano go w 1986 roku, gdy miał 55 lat i skazano na dwa dożywocia. Za dobre sprawowanie wyszedłby z więzienia w 2046 roku, w wieku 115 lat. W więzieniu zabił jeszcze dwóch mężczyzn, którzy molestowali nieletnich. Nie znosił pedofilów, jak twierdził sam nigdy nie zabiłby dziecka ani kobiety. Zmarł nagle 5 marca 2006 roku w wieku 61 lat. Prawdopodobnie został otruty.

Dlaczego?

W lipcu 2002 roku Park Dietz – konsultant FBI – przeprowadził wywiad z odsiadującym karę Kuklińskim. Odbyły się 4 sesje, trwające w sumie 13 godzin. Film jest dostępny pod tytułem: Wyznania mordercy (The Iceman Interviews). Oglądamy w nim niesamowicie sympatycznego mężczyznę ze sporym poczuciem humoru. Szybko zapominamy, że to bestia w ludzkiej skórze. Podsumowując te spotkania Dietz – na prośbę skazanego – spróbował udzielić Kuklińskiemu odpowiedzi, dlaczego do tego doszło. Zdiagnozował u niego zaburzenia osobowości. Po pierwsze: osobowość socjopatyczną – która nie uznaje żadnych norm moralnych, nie odczuwa wyrzutów sumienia, działa impulsywnie i gwałtownie (okrucieństwo wobec zwierząt w dzieciństwie, to jej pierwszy objaw). Zaburzenie to jest najczęściej dziedziczne, związany z nim deficyt lęku jest przekazywany w genach. Człowiek zdolny do odczuwania zwykłego strachu nie popełniłby takich zbrodni. Poosiadanie deficytu strachu nie oznacza jednak, że od razu, ktoś musi katować i mordować. Niektórzy wykonują po prostu niebezpieczne zawody: pilot oblatywacz, kierowca rajdowy, saper. Różnica wynika  z tego jak dana jednostka została wychowana. W tym wypadku patologiczne środowisko wpłynęło na to jaką drogę wybrał Ryszard  – ojciec pokazał mu jak efektywna może być przemoc. Drugie zaburzenie, to osobowość paranoidalna. Kukliński był człowiekiem, który nikomu nie ufał, nie pozwalał się zbliżyć do siebie emocjonalnie i nigdy nie wybaczał. Najdrobniejsza krytyka, wyzwalała w nim gniew i wzywała do kontrataku. Dlatego ciągle się mścił. Wszystko to na raz: obojętność emocjonalna, deficyt strachu, brak zaufania – okazało się mieszanką nader wybuchową…

Wypowiedź specjalisty Kukliński podsumował tak: Jestem prawdopodobnie najbardziej samotnym człowiekiem na świecie. Ponieważ w moim życiu nie ma miłości, zastąpiłem ją nienawiścią.

Philip Carlo na podstawie historii Icemana napisał książkę Człowiek z lodu, a w 2012 roku Ariel Vromen nakręcił film Iceman: Historia mordercy (The Iceman). Cytaty pochodzą ze wspomnianych Wyznań mordercy, można znaleźć je również w książce Anny Poppek pt Seryjni mordercy. Prawdziwe historie XX wieku.

Zobacz również:

COPYRIGHT © 2024 ALICYA.PL

STRONY INTERNETOWE I REKLAMA:Distort Studioswww.distortstudios.com