Alicya w Krainie Słów


Drogę gubią ci, którzy obracają się za siebie


Koniec nie nadejdzie


HIT lub KIT, czyli film tygodnia


Polecamy


Czytam, bo lubię grozę


Wieczór z rekinem #85 Morał z tego filmu jest mniej więcej taki, że nie bierze się ze sobą do łóżka podnieconego rekina

Jeśli lubiliście pamiętny serial Bevery Hills 90210 i martwicie się, że kiczowate, rekinie kino zhańbi jego pamięć, to bez obaw, poza tytułem i miejscem akcji, nic tych produkcji nie łączy. Z tego samego powodu – braku wyraźnych nawiązań – do seansu nie powinni uprzedzać się także ci, którzy wspomnianego hiciora nie trawili. To czym uraczył nas w swoim filmie reżyser David DeCoteau, okazuje się tylko bezczelnym i nieudanym skokiem na kasę, którego należy obawiać się z zupełnie innych powodów niż podobieństwo do kultowego serialu. Mimo wszystko, trzeba Davidowi przyznać, że miał odwagę, by pokazać ludziom to co nakręcił, bo nabroił nielicho…

Nuda panie, nuda

Zapewne większość z Was wie, jak mniej więcej wyglądają „filmy dla dorosłych”. A nawet jeśli nie wiecie i nie macie zamiaru ich oglądać, to możecie zaczerpnąć wiedzy od wybitnego intelektualisty, jakim niewątpliwie był Umberto Eco. Zaproponował on by za kryterium wyróżniający takowy film uznać zsumowaną długość przerw we właściwej akcji. Podsumowując: jeśli bohaterowie więcej czasu, niż pragnąłbyś, poświęcają na pokonywanie odległości dzielącej punkty A i B, oznacza to, że oglądasz film pornograficzny. David DeCoteau wziął sobie najwyraźniej tę regułę głęboko do serca, bo nie oszczędza nam nawet jednego schodka ani pojedynczego kroku. Bohaterowie w nieskończoność dokądś drepczą: a to z pokoju do pokoju, z parteru na piętro, z piętra na parter, z holu na dwór, przez ogród do basenu albo na patio. I można by na to przymknąć oko, traktując, to jako gatunkowy wyznacznik, gdyby nie fakt, że David oszukał system, bo jego Shark attack 90210, nie jest tak naprawdę filmem pornograficznym. Nie uświadczycie w nim ani jednej sceny seksu. ANI JEDNEJ!

Prawie tak durne, jak się wydaje

Skoro to nie pornos, to dokąd zmierzają szwędający się nieustannie bohaterowie? Film skupia się na grupie studentów oceanografii, którzy mają nieszczęście uczestniczyć w wycieczce edukacyjnej. Nie lądują jednak na żadnym obozie ani w hotelu, ponieważ rodzice z jednego z uczniów pozwalają zamieszkać im w swojej posiadłości w Beverly Hills. Bohaterów poznajemy, gdy po kolei przekraczają próg domu i z zachwytem podziwiają jego wnętrze. Mamy więc: zadufaną w sobie, frywolną parkę bogaczy, kujonkę i kujona, żigolaka romansującego z nauczycielką i smutną, odtrąconą przez innych Alyssę (Stephanie Shemanski), która w każdym ujęciu miętosi naszyjnik z zębem rekina (aż mamy ochotę krzyczeć, że już zrozumieliśmy, że ów przedmiot odegra istotną rolę i nie muszą nam o tym w kółko przypominać). Na czele grupy stoi nikczemna nauczycielka Pamela (Donna Wilkes), która przymila się do Alyssy, by wyciągnąć z niej jak najwięcej informacji o jej zaginionym ojcu. Chce bowiem napisać o nim bestseller, co ma zapewnić jej sławę i bogactwo. Ma pecha, zresztą wszyscy go mają, bo Alyssa ukrywa pewien sekret: szamani rzucili na nią klątwę (w ramach zemsty na wspomnianym ojcu). Gdy jest podekscytowana zaczyna świecić i zamienia się (a raczej ten wyskakuje jej z głowy) w rekina i zjada każdego, kto się jej nawinie.

Niestety, pierwsza przemiana (ataków nie widzimy) i jakikolwiek konkret pojawia się, UWAGA, dopiero w 46 minucie filmu… Rozumiem, że bohaterów trzeba przedstawić i nakreślić im jakiś kontekst, ale David naprawdę przegiął. Marnowanie czasu, to najwyraźniej jego specjalność.

Gdyby tak wyciąć wszystkie sceny w których bohaterowie dokądś idą i sceny w których babki gapią się na wysportowanego młodzieniaszka w basenie i/lub biorącego prysznic (scena z prysznicem trwa ponad 7minut i on nawet nie użył mydła, stoi tylko i się maca) – to dałoby się zamknąć całość w 30 minutach i zrealizować dziwaczny pomysł, bez katowania widza. Wierzcie mi, że pojawienie się napisów końcowych w tym przypadku przyniosło mi autentyczną ulgę.

Pacynkowy rekin i drewniani aktorzy

Oprócz tandetnego rekina CGi, który wychodzi z bohaterki pod koniec filmu i naszyjnika, który wciąż ląduje na pierwszym planie, w produkcję wpleciono przeróżne przebitki z rekinami. Czasami są to ujęcia z prawdziwymi drapieżnikami, a czasami pokazuje się nam wygenerowane komputerowo drapieżniki (albo przerobione grafiki a nawet animacje). Ta mieszkanka pokazuje, że DeCoteau naprawdę nie dbał o to, jakiego materiału używa i jaki będzie tego finalny efekt. Najważniejsze, że pokazał to co lubi najbardziej, czyli żigolaka pod prysznicem.

Postacie są do bólu stereotypowe i banalnie przerysowane. Na dokładkę wcielający się w nie aktorzy – trochę za starzy na to by być nastolatkami – nie wykazują się jakąkolwiek charyzmą. Zresztą nawet nie próbują grać, bo zatrudniono ich przecież do tego by WYGLĄDALI. I z tego zadania się wywiązują – to trzeba im przyznać. Odrobinę lepiej od swoich młodszych ozdobników, wypada Donna Wilkes w roli Pameli, którą to znamy z drugiej części Szczęk. Mimo iż porzuciła aktorstwo w latach dziewięćdziesiątych, to DeCoteau  przekonał ją do powrotu. Ciekawe jakich użył argumentów, bo na pewno nie finansowych – jego film na kilometr śmierdział przecież klapą… Poza tym, od lat ciągnie się przecież za nim łatka jednego z najmniej ambitnych reżyserów w Hollywood.

Nie podążaj tą drogą

To jeden z tych filmów, które powstały nie wiadomo po co. Nie czuć w nim ani odrobinki pasji ani tego by kręcono go dla beki. Jedyny promyczek ratujący całość, to pomysł z klątwą. Widać komuś mocno wszedł Ghost Shark z 2013 roku.

Seans mogę polecić tylko ciekawskim masochistą, którzy dzielnie towarzyszą mi w wyprawie na kraniec Internetu.

To film dla każdego kto:

– przeżyje to, że ktoś dopiero w 46 minucie przypomniał sobie, że jest przecież shark w tytule i wymyślił, zaskakujący zwrot akcji;
– chce zobaczyć jak wygląda film nie będący pornosem, ale mający jego konstrukcję i udźwiękowienie;
– chce zobaczyć ponad 7 minutowę scenę, w której podglądany przez nauczycielkę facet bierze prysznic nie używając mydła;
– chce się dowiedzieć, co się stanie, gdy rekin zaprasza cię do łóżka;
– lubi patrzeć jak ludzie chodzą. Po prostu chodzą;
– chce zobaczyć, jak zmieniła się Donna Wilkes znana nam z drugiej części Szczęk;
– nie przeszkadza mu, że DeCoteau zrezygnował w większości swoich współczesnych filmów z cycków i zastąpił je motywami homoerotycznymi.

 

Zobacz również:

COPYRIGHT © 2024 ALICYA.PL

STRONY INTERNETOWE I REKLAMA:Distort Studioswww.distortstudios.com