Alicya w Krainie Słów


Drogę gubią ci, którzy obracają się za siebie


Koniec nie nadejdzie


HIT lub KIT, czyli film tygodnia


Polecamy


Czytam, bo lubię grozę


11. Groza dla dzieci i młodzieży. Jesień z upiorami

Spędzenie listopadowej nocy w samym sercu puszczy jest wyzwaniem, któremu nie sprostałoby wielu z nas. Z trudem przetrwalibyśmy w objęciach przeszywającego chłodu, a niepokój związany z wszechogarniającą ciemnością wykończyłby nas psychicznie w przeciągu kilku minut (oczywiście to jest wersja optymistyczna). Do rana zostałyby z nas zapewne tylko nędzne strzępy i to nie tylko w przenośni – musicie bowiem wiedzieć, że puszcza o której mowa zamieszkała jest przez bezlitosne upiory….

Nina po powrocie z wakacji w Markotach nie jest już tą  samą dziewczynką. Odmieniły ją straszne wydarzenia, których była świadkiem. Na dokładkę ciąży jej tajemnica, którą nie może się z nikim podzielić i paraliżuje ją lęk, że prędzej czy później na jej trop wpadną komuniści. Biorąc pod uwagę to jak postępują z aniołami (które jak wiemy, po lekturze Tajemnicy diabelskiego kręgu, aniołami tak do końca nie są), to strach pomyśleć, co zrobią z dzieckiem, które posiada magiczne zdolności i co gorsza nad nimi nie panuje. Nina nie musi długo czekać aby się o tym przekonać, sierżant Sowa i porucznik Lis szybko wpadają na jej trop i zabierają dziewczynkę do Instytutu Totenwald. Nina podejrzewa, że zostanie w najlepszym wypadku poddana tutaj serii bolesnych badań. Niestety komuniści przetrzymujący dzieci (m.in. pojawią się tutaj jeszcze inni znani nam z Markot bohaterowie), sami zagnali się w pułapkę. Las który otacza Instytut nawiedzają bowiem przedziwne mary, które kierowane tajemniczą siłą, za wszelką ceną chcą dostać się do środka Instytutu. Nina i jej towarzysze będą oczywiście próbowali bezskutecznie uciekać, ale kto jak nie oni ma szansę pokonać nadciagające zło? Zagadka którą przyjdzie im tym razem rozwiązać okaże się jednak bardziej skomplikowana niż się na pierwszy rzut oka wydawało.

Akcja powieści rozgrywa się w 1953 roku: wojenne rany wciąż się nie zabliźniły, a władzę sprawują czerwoni. Historia Niny nie aspiruje jednak do bycia powieścią historyczną, lata pięćdziesiąte nie są więc w tekście nadmiernie wyeksponowane. Lekko zasygnalizowane, stanowią tylko tło wydarzeń, które gdyby się uprzeć mógłby mieć miejsce także i dziś. Nic w tym dziwnego – dla istot nie z tego świata, ludzkie dziesięciolecia nie mają raczej większego znaczenia. Świat przedstawiony Tajemnicy nawiedzonego lasu świetnie realizuje klimat grozy. Zwłaszcza opuszczona wioska z symptomatycznie pękniętym w połowie kościołem. Tę niegdyś cywilizowaną przestrzeń lasu, wypełnia bowiem samotność i dojmująca pustka, cechująca miejsca porzucone przez ludzi. Na dokładkę, w ponurej, skąpanej w deszczu scenerii, upiory wyłaniające się z mgły zdają się być czymś zupełnie naturalnym. Poziom „strachów” został dostoswany do wieku grozoloubnej młodzieży, więc bez obaw, traumy po lekturze nie będzie – przyznam jednak, że sama czytałam pewne fragmenty powieści w sporym napięciu. Nieprzyjemny dreszcz przeszedł mnie szczególnie w kontekście śmierci. Kańtoch traktuje swojego młodego czytelnika na poważnie, widzi w nim przede wszystkim partnera w literackiego dialogu, nie udaje więc, że kostucha nie istnieje. Pisarka nie ukrywa także, że umrzeć może także dziecko i to nie zawsze z przyczyn naturalnych. Śmierć również dla niego może być nagła, przykra, bolesna i nie w porę… Zamiast sztucznego literackiego lukru pisarka serwuje mu więc intensywne, prawdziwe emocje.

Ogromnym atutem bohaterów skonstruowanych przez Annę Kańtoch jest to, że jej postacie nie są czarno-białe. Chociaż działania komunistów są okrutne, to ich intencje nie są do końca złe, także kolejni dziecięcy bohaterowie mają nie tylko zalety ale i wady. Wyraźnie widać to na przykładzie Niny, którą swoją płaczliwością i skłonnościami do histerii może nieźle podrażnić nerwy czytelnika. Nie można dziewczynie odmówić inteligencji, spostrzegawczości i bystrości, nie jest jednak doskonała – ma sporo słabych stron. Zresztą, tak jak każdy z nas. Sztuka polega na tym by uświadomić sobie swoje słabości i nad nimi pracować. Dlatego wykreowana przez pisarkę postać wciąż się zmienia – jest coraz dojrzalsza. Zwłaszcza, gdy odkrywa kolejną ważną prawdę: ogromnym szczęściem jest szansa na wykorzystanie swojego talentu i trzeba ją wykorzystać. Poza tym Kańtoch po raz kolejny postawia na współpracę – w grupie siła – każde dziecko ma inne umiejętności i w pojedynkę nie miałoby szans w starciu z wrogiem. To cenna lekcja, zwłaszcza, że w obecnych czasach bardziej stawia się na jednostkę niż grupę.

Powieść zbudowana jest na podobnym schemacie, jak jej poprzedniczka, dlatego możemy już mniej więcej przewidzieć, jakie zakręty fabularne czekają na nas na kolejnych stronach.  Sama intryga rozłoży nas jednak bez dwóch zdań na łopatki. Wraz z Niną, która miewa lepsze i gorsze dni, będziemy szukać kolejnych elementów układanki, które w końcu doprowadzą nas do niesamowitych faktów. Zakończenie przedstawia się na tyle intrygująco, że chyba powinniśmy spodziewać się w najbliższym czasie trzeciej części przygód spod znaku fałszywych aniołów. Ciekawa jestem tylko, jaką porę roku tym razem wybierze pisarka, lato i jesień już były.

Kontynuacja znakomitej Tajemnicy diabelskiego kręgu wciąga od pierwszych stron, od razu  zapominamy, że powieść skierowana jest głównie do młodzieży, a jej główna bohaterka ma dopiero trzynaście lat.  Kto z was lubi fantastykę grozy i nie przeszkadzają mu nieletni bohaterowie, z całą pewnością musi po tę pozycję sięgnąć. Im szybciej tym lepiej!

Długich dni i zaczytanych nocy!
Podążajcie za Atramentowym Królikiem!

Zobacz również:

COPYRIGHT © 2024 ALICYA.PL

STRONY INTERNETOWE I REKLAMA:Distort Studioswww.distortstudios.com