Alicya w Krainie Słów


Drogę gubią ci, którzy obracają się za siebie


Koniec nie nadejdzie


HIT lub KIT, czyli film tygodnia


Polecamy


Czytam, bo lubię grozę


Wieczór z rekinem #81 Retro kicz w natarciu

Pamiętacie Dinosharka z 2010 roku? Tak się składa, że omawiany już przez nas film o uwolnionym z lodowca przez globalne ocieplenie dinosharkusiątku, to remake zapomnianego Up From The Depths z 1979 roku. I to właśnie owo, wątpliwej jakości pokłosie Szczęk, będzie nas dziś głównie interesować.

Pierwsze co mnie zaskoczyło, to fakt, że ze względu na swoje „walory” dzieło wyreżyserowane przez Charlesa B. Griffitha – a przynajmniej jego kilka scen – nie stało się w niektórych kręgach jeszcze jakoś szczególnie kultowe. O dziwo, nie pomogło nawet dodanie go w 2011 roku do serii „Roger Corman’s Cult Classics”. Drugie, co spędza mi sen z powiek, to zaprezentowana tutaj kreatura. Jedni uznali ją bowiem za morderczą dziwo-rybę, inni za prehistorycznego rekina. Biorąc po uwagę to, jak wyglądała hybryda w filmie pt. Monster Shark (aka Shark: rosso nell’oceano aka Devil Fish aka Red Ocean aka Devouring Waves) jestem skłonna uwierzyć, że ktoś mógł, to gumowe coś o owadzich oczach, również próbować nazwać rekinem. Biorąc pod uwagę fakt, że film jest ewidentnie parodią, żerującą na sukcesie Spielberga, można uznać, że wygląd naszej bestii w pewnym sensie wyszydza samego Bruce’a (jeśli ktoś nie pamięta, tak nazywał się robotyczny rekin ze Szczęk).

Opowiedziana w Up From The Dephts historia jest bardzo prosta. Trzęsienie ziemi u wybrzeży Hawajów (a kręcono na Filipinach) uwalnia z głębin głodnego, prehistorycznego drapieżnika. Bestyja z miejsca wpisuje ludzi przebywających w pobliskim kurorcie w swoje menu i wyrusza na polowanie. Trafia jednak kosa na kamień. Gdy tubylcy i turyści otrząsną się z pierwszego szoku, niczym wściekła tłuszcza uzbrojona w dzidy (i w co popadnie) ruszą do ataku. Koniec końców z naszego mięsożernego bohatera zostanie tylko różowa plama na wodzie, a ludzie odtrąbią sukces.

Jak widać nieco absurdalna i urokliwie naiwna fabuła, nie wyróżnia się niczym szczególnym. To co stanowi główny atut tej produkcji to pojedyncze, zabawne – chociaż jest to raczej humor słabej próby – epizody. W pamięć zapada szczególnie paniczna szamotanina ogłupiałego tłumu, który, gdy w wodzie pojawiła się groźny drapieżnik, biega po nabrzeżu, demolując wszystko wokoło.  Jakby ryba miała nagle dostać nóg, wyjść na ląd i zacząć mordować… Druga charakterystyczna scena, która sprawia, że brwi same wędrują ku górze, to wrzucenie do wody zwłok przyjaciela jako przynęty i lakoniczne stwierdzenie: „On by tego chciał”. W Up from The Dephts nawet nagość i ponętne ciało Iris Lee (Denise Hayes) są jak żart. Szczególnie doświadczamy tego w momencie, w którym wielka pierś przelatuje przez „oczko” w sieci, podczas sesji fotograficznej: miało być erotycznie, a wyszło niezgranie. Ciekawe tylko czy było to działanie celowe, czy przypadek, który dobrze wpasował się w reżyserską wizję.

Ewidentny kicz i urocza infantylność nie są jedynymi „grzechami” tej produkcji. Przez nadmiar średnio interesujących „kurortowych” scenek (kłótnie, tańce i swawole) zawodzi również tempo akcji. Na dodatek nie popisali się aktorzy, którzy nie przekonali widza, do odgrywanych przez siebie, na kolanie napisanych, postaci. Większość zlewa się w obojętną nam masę do tego stopnia, że nie byłam w stanie zapamiętać imion głównych bohaterów. Co szczególnie mierzi, potwora jest bardzo mało, a podwodne ujęcia okazały się chaotyczne, ciemne i nic na nich nie widać. Jedyne co sygnalizuje nam, że ktoś został pożarty to wrzask i różowe bąbelki.

Jeśli o mnie chodzi to stoję w rozkroku, z jednej strony polubiłam ten film za parodię, dystans, przerysowanie i retro kiczowatość, z drugiej drażni mnie jego ślamazarność i brak charyzmy.

Film dla każdego, kto:

– też użyłby ciała przyjaciela, jako przynęty;
– jest w stanie uznać, że gumowa kreatura o owadzich oczach jest rekinem;
– nie obrazi się na jawną parodię Szczęk;
– jedyne na co zwróci uwagę podczas sensu, to scena z cyckami;
– lubi klimaty retro
– nie szuka intelektualnej rozrywki.

Zobacz również:

COPYRIGHT © 2024 ALICYA.PL

STRONY INTERNETOWE I REKLAMA:Distort Studioswww.distortstudios.com