Alicya w Krainie Słów


Drogę gubią ci, którzy obracają się za siebie


Koniec nie nadejdzie


HIT lub KIT, czyli film tygodnia


Polecamy


Czytam, bo lubię grozę


Milenialsów żywot trudny

Krystian, główny bohater debiutanckiej powieści Krystiana Nowaka, regularnie się upija,  sporo pali i toczy interesujące dyskusje z trójką swoich kotów. Na co dzień, chociaż to za dużo powiedziane, zarabia na życie pisząc mocno podkoloryzowane reklamy klepanych aut, które lata świetności mają już dawno za sobą. Krystian wie jednak jak zmienić swój los: wystarczy, że napisze książkę. Dzięki niej i zyskanej sławie, rzuci beznadziejne zajęcie, utrze nosa szefowi cwaniakowi i przestanie klepać biedę. Problem w tym, że konspekt i chęci (a także załatwiony przez kolegę po piórze niby-wywiad) w jego mniemaniu wystarczają do tego by mianować się pisarzem. Więc chociaż nie napisał jeszcze ani jednej strony chce by za takiego uważali go także inni. Postawa bohatera przypomina nieco zaklinanie rzeczywistości rodem z Sekretu lub Potęgi świadomości. Tak jakby wystarczyło w życiu tylko chcieć i wierzyć, by coś się ziściło. Niestety jeśli Krystian nie ma talentu, a najwyraźniej go nie ma, i spędza czas na wszystkim innym niż pisanie, cud raczej nie nastąpi. I zgodnie z oczekiwaniami czytelnika: nie następuje. Książka nie powstaje a Krystiana nikt nie chce nagradzać za same ambicje. Nasz niezdolny do podjęcia konkretnych działań, żyjący w ułudzie milenials, przez większość czasu snuje się gdzieś niemrawo, psując innym krew swoją roszczeniową postawą, zakochując się, żebrząc o szlugi i próbując płacić lajkami, których ma na cokolwiek i tak za mało.

Pojawiający się w książce wątek miłosny – mało ciekawy szczerze mówiąc – służy tylko jednemu: uwypukleniu miłości własnej Krystiana, która zdaje się nie mieć granic. Mimo to, trudno mi było tego aroganckiego hipokryty nie polubić. Zagubiony pomiędzy oczekiwaniami a zastaną rzeczywistością, w świecie ambitnych prodżektów, fanpagów i sojowej latte poniekąd obrazuje przecież kondycję pokolenia Y, czyli jak kto woli milenialsów. Presja zarabiania na marzeniach, przymus samorealizacji, niepewność jutra, brak „pleców”, wszechobecny konsumpcjonizm, problemy z budowaniem relacji w tzw. realu, potrzeba bycia trendy i bolesne zderzenie z prawami wolnego rynku oraz zmęczenie narracją „sukcesu”, to ich chleb powszedni. Nie można więc całkowicie dziwić się temu, że Krystian jest jaki jest. Nowak doskonale tę trudną sytuację milenialsów i ich motywacje rozumie. Nie przeszkadza mu to jednak żartować z kierujących ich życiem schematów. Ironia i satyra pozwala bowiem skutecznie rozładować narastające napięcie i poczucie beznadziei. Zresztą czy istnieje lepszy sposób na to by oswajać podłą rzeczywistość, niż śmiech?

Nasz niedoszły pisarz wydaje się szalony, lub, w najlepszym wypadku, wciąż zwyczajnie napruty. Taka kreacja podkreśla skalę nielogiczności z którymi zderza się na co dzień. Poza tym chłopak, bo trudno mi nazwać go mężczyzną, chciałby być wyjątkowy a wiedzie nudne i zwyczajne życie (jeśli nie liczyć surrealistycznych „wycieczek” i gadających kotów). Jeśli tylko chce czegoś więcej, od razu przylepia mu się łatkę roszczeniowca. To rodzi frustrację. Świat Krystiana jest jednak groteskowy i nieprzyjazny, więc nic sobie z tej jego niemocy nie robi. Nie zapominajmy także o tym, że nasz bohater żyje w Polsce, państwie niezbyt opiekuńczym, wbrew temu, co się próbuje obywatelom wmawiać. Naszej ojczyzny autor więc też nie oszczędza. W jego powieści więcej w niej dzieli ludzi niż łączy, najważniejsza i nieobalalna potrzeba kultywowania tradycji wciąż odczytuje kosmopolityzmem jako zdradę, a uczucia religijne obraża nawet sojowa latte i jazda na rowerze. Według Nowaka problem polega na tym, że otoczenie i warunki się w ostatnich latach w Polsce nie zmieniły, inne są za to potrzeby i sposoby ich wyrażania. Dlaczego Adam Miauczyński (Dzień świra), jedno pokolenie starszy od Krystiana, miał te same co on zmartwienia, ale czegoś innego oczekiwał: nie fejmu na fejsbuku a świętego spokoju. Znowuż nasz nieżyciowy milenials, nie chce wieść – w swoim mniemaniu – tragicznie nudnego życia z pracą na etacie, tylko chce zostać zauważony, doceniony i dostać więcej lajków niż inni.

Wszyscy ludzie, których znam, są chorzy psychicznie nie ma jasno wytyczonej osi fabularnej. To przede wszystkim zbiór codziennych wzlotów i upadków, których doświadcza bohater. Tekst przypomina posty opisujące przeróżne obserwacje, spostrzeżenia i przypadki, połączone w całość przez kilka motywów przewodnich. Krystian Nowak przyznaje, że niektóre z zastosowanych przez niego nawiązań będą ważne przez krótką chwilę. Zwłaszcza, że dotyczą memów (a te jak wiadomo szybko się dezaktualizują) lub internetowych osobistości. Za jakiś czas część żartów będzie już więc dla czytelników nieodczytywalna i nieśmieszna. Oczywiście nie wszystko przestanie być od razu trudne do rozkodowania, nie każdy element starci bowiem na ważności tak szybko, jak fejsbukowe nowinki. Wygląda jednak na to, że im więcej chcecie z lektury wyciągnąć, tym szybciej powinniście się z nią zapoznać.

W przypadku tej powieści codzienne absurdy podniesione zostały do potęgi entej i okraszone surrealizmem. Pełno w niej satyry i ironii, a szyderstwo wylewa się z każdej strony. Pod względem łatwego w odbiorze stylu autor więc nie zawodzi. Zresztą słynie on przecież z chwytliwych, popularnych i prześmiewczych inicjatyw, takich jak Zdelegalizować coaching i rozwój osobisty, Tak trzeba żyć i Patriota Mariusz. Jeżeli zaś chodzi o przekaz to po ciekawym i dynamicznym początku, powieść w środkowych partiach „przysiada”, by ożywić się znów pod koniec. Jeśli więc mam ocenić czy to udany debiut, z całą stanowczością powiem, że i owszem, ale fragmentami.

Długich dni i zaczytanych nocy.
Podążajcie za Atramentowym Królikiem!

 

 

Zobacz również:

COPYRIGHT © 2024 ALICYA.PL

STRONY INTERNETOWE I REKLAMA:Distort Studioswww.distortstudios.com