Alicya w Krainie Słów


Drogę gubią ci, którzy obracają się za siebie


Koniec nie nadejdzie


HIT lub KIT, czyli film tygodnia


Polecamy


Czytam, bo lubię grozę


Mądry Polak po szkodzie

S@motność w sieci czytałam wieki temu i oprócz tego że mnie nie zachwyciła, niewiele z tej lektury pamiętam.  Uznałam więc, że jako młoda koza niekoniecznie byłam odpowiednią grupą docelową dla twórczości Wiśniewskiego, zwłaszcza, że jego, czytane x lat później Arytmie, wywarły na mnie całkiem pozytywne wrażenie. Możliwe jednak, że w przypadku zbioru opowiadań zadziałał na mnie efekt krótkiej formy, dlatego postanowiłam raz na zawsze wyjaśnić sobie czy jest mi po drodze z literaturą wychodzącą spod pióra tego pana, czy jednak nie. Zapoznałam się więc z jego najnowszą książką Wszystkie moje kobiety. Przebudzenie i wiecie co? Najwyraźniej jego fenomen na mnie nie działa…

Inspirowana prawdziwymi wydarzeniami powieść to historia mężczyzny, który wybudzając się ze śpiączki dokonuje rachunku sumienia. Wracając do sił w szpitalnym łóżku przywołuje wspomnienia, które zmuszają go do refleksji nad życiem i decyzjami, które podejmował. Myśli, że gdyby miał szansę ponownie wybierać pomiędzy karierą a rodziną, wybrałby inaczej: byłby bliżej córki, gdy ta go potrzebowała, może nie rozpadłoby się jego małżeństwo z jedyną kobietą, którą kochał tak, by jej nie zdradzać. Uświadamia też sobie ile kobiet przewinęło się przez jego życie i jak wiele z nich dla własnego kaprysu zranił. Rozkochiwał w sobie, budził zaufanie, po czym znikał, odrzucają ich miłość i oddanie. Albo one porzucały jego.

Wszystkie moje kobiety, to kolejny przykład na to, że najlepsze scenariusze pisze samo życie. Traumatyczne doświadczenie prowokuje bohatera do dokonania autowiwsekcji i rozliczenia się z samym sobą. Rozważania o priorytetach i samotności, przeplatają się tutaj z bogatą refleksją na temat zakochiwania się i wszelkich odcieniach miłości. Bohater Wiśniewskiego potrafi przyznać się do egoizmu, pożądania, fascynacji cielesnej i zdrady. Czyni to z pomocą wyczerpujących i obfitych opisów, w których pochylając się nad szczegółem – sukienką, butelką wina, kolorem nieba o poranku – niejednokrotnie robi użytek ze swojej matematyczno-fizyczno-informatycznej wiedzy. I chociaż był w tym wszystkim intrygujący pomysł, wypełniony po brzegi nietuzinkowymi postaciami, wśród których znalazło się miejsce dla szowinistów, kobiet fatalnych, wrażliwców, mózgowców i – najważniejsze – Kota SchrĂśdingera, to jednak powieść mnie zupełnie nie porwała.

Język Wiśniewskiego stanowił dla mnie mur przez który nie potrafiłam się przebić. Nie lubię, gdy ktoś próbuje na siłę mnie wzruszać, gdy przesadny sentymentalizm czyni z poważnych tematów banały, gdy zamiast skupiać się na historii walczę z wyciekającymi z kolejnych stron emocjami. Nadmiar sprawił, że opisywane relacje i przemiana bohatera wydały mi się całkowicie niewiarygodne. Tym bardziej irytuje mnie fakt, że uważa się Wiśniewskiego za znawcę przedstawicielek płci pięknej, mężczyznę, który mówi ich językiem. Może i kobiety są bardziej uczuciowe, ale to nie oznacza przecież, że ich język jest rozmemłany i ckliwy…

Książka Wszystkie moje kobiety reklamowana jest jako hołd złożony kobietom. Ja za taki raczej nie podziękuję, jestem najwyraźniej zbyt cyniczna. Póki co pozostanę przy opowiadaniach autora, snute przez niego opowieści, zawarte w skondensowanej formie zdecydowanie bardziej do mnie przemawiają.

Długich dni i zaczytanych nocy.
Podążajcie za Atramentowym Królikiem!

Zobacz również:

COPYRIGHT © 2024 ALICYA.PL

STRONY INTERNETOWE I REKLAMA:Distort Studioswww.distortstudios.com