Alicya w Krainie Słów


Drogę gubią ci, którzy obracają się za siebie


Koniec nie nadejdzie


HIT lub KIT, czyli film tygodnia


Polecamy


Czytam, bo lubię grozę


Zatracenie w ogrodowym labiryncie, czyli oLŚNIENIE Kubricka.

Nie dziwi mnie reakcja Stephena Kinga po zobaczeniu „Lśnienia” w reżyserii Stanley’a Kubricka. Reżyser zatracił w filmie wszystko to, co najpiękniejsze w Panoramie. U Kubricka zniknęło gdzieś całe jej piękno. Jego Panorama jest surowa na zewnątrz i dziwacznie kolorowa w środku. W tej opowieści to, co zewnętrzne jest obrazem tego, co wewnętrzne. U Kubricka tego zabrakło. Reżyser pominął zmieniające się pory roku, które w powieści doskonale oddają grozę i obrazują pogrążanie się bohaterów w czeluściach hotelu. Początkowo powinna panować przepiękna jesień, gdy to rodzina beztrosko spędza razem czas, wtedy wszystko wydaje zmierzać w dobrym kierunku. Potem spada śnieg, początkowo piękny, delikatny, stopniowo nabiera siły i potęgi żywiołu. Zima tworzy wokół hotelu barierę, która jest źródłem samotności i niepokoju. W filmie następują ogromne przeskoki czasowe w stosunku do powolnej fabuły w książce, a tym samym Kubrick zrezygnował z wielu wątków, które dla powieści są wyjątkowo istotne. Największą jednak wadą filmu, porównując go do książki jest, spłycenie aspektów psychologicznych postaci, na których King zbudował całą powieść, w końcu to co kryje się we wnętrzu bohaterów, powoduje przebudzenie Panoramy.

lśnienie4

Kubrick zaszalał jeśli chodzi o interpretacje utworu. Dokonał wielu zmian, które dla mnie są albo nie zrozumiałe, albo niekonieczne. Po pierwsze, zmienił numer pokoju z 217 na 236. Po drugie, scenę z kobietą w wannie z budzącej grozę i odrazę, zmienił w lekko erotyczną. Po trzecie, na pierwszy plan wysunął historię Garydy’ego. Pozostałe wydarzenia, które odcisnęły na hotelu swoje piętno potraktował marginalnie, przez co nie widać celu działań Panoramy. U Kubricka, historia Jacka nie ma nic z Kingowskiego studium szaleństwa, od początku po bohaterze widać niepoczytalność. Jack nie jawi się przez to jako człowiek walczący z nałogiem i sobą samym, ale jako jednoznaczny szaleniec. Film nie przedstawia walki jaką toczy się między nim a hotelem. W powieści wątek ten jest związany z relacją Wandy i Jacka. Bez zgłębienia tej relacji, nie da się zrozumieć ich wyborów oraz tragizmu całej sytuacji, w której się znaleźli.

Owszem, zabolało mnie okaleczenie Panoramy, jakiej z premedytacją dokonał Kubrick. To jednak odwieczny problem: książka czy film? Porównując te historie do siebie, ewidentnie wygrywa King. Jego powieść jest oszałamiająca, bogata, przerażająca, a bohaterowie głęboko zapadają w pamięć. Nie można jednak powiedzieć, że film Kubricka jest zły. Na sprawę King-Kubrick należy spojrzeć nie z perspektywy porównawczej, ale jako na dwa osobne twory o podobnej tematyce. Kubrickowi chodziło o oddanie odwiecznej walki dobra ze złem oraz metaforę życia jako labiryntu, w którym można się zagubić i zatracić, dlatego jego wizja tej opowieści szybko zamienia się w slasher (bo sporo tu biegania z siekierą i krwi). „Lśnienie” Kinga to głównie powieść obyczajowa, która zamienia się w ghost story. Kubrickowi chodziło więc o metaforę, a Kingowi o wątek nadprzyrodzony. W taki oto sposób panowie opowiedzieli dwie różne historie o tym samym bohaterze.

lśnienie3

Czy sprawa King-Kubrick jest dowodem na wyższość książki nad filmem. Nie, raczej nie. Lubię obie historię i traktuję je oddzielnie. Kubrick nakręciła bardzo dobry horror, z niezwykle charakterystyczną rolą Jacka Nicholsona. Kto nie widział, musi zobaczyć „Lśnienie” Kubricka, bo to kultowy horror, a  kto nie czytał tej historii koniecznie musi poznać „Lśnienie” Kinga. 

„Stali prawie na szczycie jednej z gór. Na wprost– kto wie, jak daleko – strzelała w niebo jeszcze wyższa góra, a jej poszarpany wierzchołek – zaledwie zarys – otaczała teraz aureola zachodzącego słońca.  Pod nimi rozpościerało się całe dno doliny, stoki zaś, na które z mozołem wspinali się w garbusie, opadały w sposób tak zawrotnie nagły, że zbyt długie patrzenie w dół, jak wiedziała, wywołałoby mdłości i w końcu wymioty. W przejrzystym powietrzu wyobraźnia jakby nagle budziła się do życia i wymakała spod władzy rozumu, toteż osoba patrząca obserwowała bezradnie, jak sama spada coraz niżej i niżej, podczas i niebo i stoki zmieniają swe położenie, kręcąc powoli młynki, krzyk wypływa z ust niczym leniwy balonik, włosy i sukienka wydymają się…

Niemal siłą oderwała wzrok od przepaści i podążyła oczami za palcem Jacka. Widziała szosę uczepioną tej wieży katedralnej, widziała, jak szosa zawraca, lecz ustawicznie zmierza na północny zachód, nadal pnie się w górę, choć pod mniej ostrym kątem. Jeszcze wyżej, jakbym wetknięte bezpośrednio w sam stok, trzymające się kurczowo sosny rozstępowały się i robiły miejsce dla szerokiego prostokąta zielonej trawy i stojącego pośrodku, ponad tym wszystkim, hotelu. Hotelu Panorama.”  [S. King, „Lśnienie”, Pruszyński i S-ka, Warszawa, s. 76]

Długich dni i zaczytanych nocy.
Podążajcie Atramentowym Królikiem.

 

Zobacz również:

COPYRIGHT © 2024 ALICYA.PL

STRONY INTERNETOWE I REKLAMA:Distort Studioswww.distortstudios.com