Alicya w Krainie Słów


Drogę gubią ci, którzy obracają się za siebie


Koniec nie nadejdzie


HIT lub KIT, czyli film tygodnia


Polecamy


Czytam, bo lubię grozę


Zima na niby

Jeśli uwzględnić nawiedzające nas coraz częściej anomalie pogodowe, takie jak np. brak zimy w zimie, to książka ta jest jak najbardziej na czasie. Nie zaskakuje nas więc w ogóle to, że jej bohaterowie właśnie na zimę czekają. Nikt nie oczekuje jej jednak z radością. Przecież kojarzy się głównie z chłodem, odśnieżaniem i niemiłosiernie gryzącymi rajstopami. Może i główna bohaterka historyjki, Mała, podzielałaby niechęć otoczenia do najzimniejszej pory roku, gdyby nie odkryła cudownych, czerwonych śniegowców. Dzięki nim dziewczynka, na przekór wszystkim, zapragnęła, by zima przyszła. Ta jednak znów zrobiła wszystkim psikusa i postanowiła się nie pojawiać. Z pomocą dziecięcym pragnieniom przychodzi na szczęście wyobraźnia. Przecież nawet w domu można urządzić suchą śnieżycę i bitwę na śnieżki, bez śniegu. Jak się okazuje najprostsze rozwiązania są, jak zwykle, najlepsze.

Niestety poza domowymi harcami, nie trafia się inna okazja, by można było ubrać czerwone śniegowce. Po zimie, której nie było, przychodzi wiosna, lato i jesień. Następnej pory roku, jak się zapewne domyślacie, wyczekuje się znów w napięciu. A gdy ta, kapryśna, wreszcie nadchodzi, wszyscy witają ją z radością. I nikt nie narzeka! Nawet dorośli, o dziwo, bawią się w najlepsze. Okazuje się, że zimę tak naprawdę wszyscy lubią. Mała, czujna obserwatorka, zauważa słusznie, że dorośli jedno mówią, drugie robią. „Dziwni są” jednym słowem.

Zima, której nie było, to debiut Katarzyny Minasowicz. Zawdzięczamy jej nie tylko tekst, ale i ilustracje. Oszczędne rysunki zdobiące książkę, a właściwie stanowiące również jej treść, mocno kontrastują z bielą kartek. Głównie podziwiamy bowiem wykadrowane postacie bez tła: mebli w mieszkaniu, tapet, obrazków. Autorka wyeliminowała, to wszystko, co mogło być zbędne i rozpraszać czytelnika. Najważniejsza na jej ilustracjach jest osoba, ewentualnie postać w fotelu, w łóżku lub żyjące własnym życiem, gryzące rajstopy (niesamowicie trafna, rysunkowa interpretacja). Stonowana i subtelna kolorystyka ilustracji została utrzymana w „zimowym” klimacie. Trzeba jednak przyznać, że czerwone akcenty mocno przykuwają uwagę. Książka pokazuje, jak odrobina wyobraźni może wypełnić wszelkie braki i stworzyć całkiem nowy świat. Może stać się także punktem wyjścia do rozmowy o tym, dlaczego coś może sprawiać nam radość, a zarazem stanowić powód do narzekań (i że WCALE to nie jest nasza cecha narodowa).

Z historii tej emanują ciepło i radość. Czuć w niej życie. Nieskomplikowana fabuła, napisana prostym językiem, w równie prostych, nieskomplikowanych zdaniach, bez problemu trafia do malucha. Wspólne czytanie zapewni miłe chwile, i rodzicom i dzieciom. Ci starsi przypomną sobie, jak to było, gdy sami oczekiwali na to, aż spadnie pierwszy śnieg. Uświadomią sobie także, jak ważny jest ich udział we wzbogacaniu małego człowieka. Mogą pomóc mu zachować naturalną umiejętność wychodzenia poza ramy (którą tak często tracimy dorastając i kostniejąc). Lepiej więc zamiast  stosować spychologię – włączyć TV lub, jeszcze lepiej, dać dla świętego spokoju dziecku tablet – oddać się wspólnej, dzikiej zabawie, nie zważając na towarzyszący temu bałagan. Zresztą kreatywna zabawa na pewno przysporzy pomysłów na równie kreatywny sposób usuwania jej ewentualnych skutków.

P.S. Ktoś mi powiedział ostatnio, że dorosłymi stajemy się tak naprawdę wtedy, gdy przestajemy lubić zimę. Też tak uważacie?

Długich dni i zaczytanych nocy
Podążajcie za Atramentowym Królikiem!

Zobacz również:

COPYRIGHT © 2024 ALICYA.PL

STRONY INTERNETOWE I REKLAMA:Distort Studioswww.distortstudios.com