Alicya w Krainie Słów


Drogę gubią ci, którzy obracają się za siebie


Koniec nie nadejdzie


HIT lub KIT, czyli film tygodnia


Polecamy


Czytam, bo lubię grozę


Bobry zombie atakują

Leniwe, niedzielne popołudnie, to czas, który należy przeznaczyć na ładowanie akumulatorów na nadchodzący tydzień. Czas totalnego odmóżdżenia. Jeśli zastanawiacie się cóż począć w tym czasie – podpowiem wam: film o bobrach zombie, który poleca aż 2% oglądających, to idealny wybór. Idealny oczywiście pod warunkiem, że nie oczekujecie od tego typu produkcji sensownej fabuły, wysokiej jakości (jakiejkolwiek jakości) efektów specjalnych i wyszukanej gry aktorskiej. Jeśli uważacie, że film w konwencji kiczu może być nazbyt kiczowaty i ranić wasze poczucie estetyki, to sobie odpuścicie. Ja przyswajam zombie w każdej postaci, więc dałam się skusić nawet tym zbobrowionym.

Fabułę zaczynają i kończą sceny z duetem niezbyt rozgarniętych wieśmanów amerykańskich, toczących okołoanalne dyskusje. Za ich sprawą dochodzi do lokalnej eko-katastrofy, w wyniku której – jak nie trudno się domyślić – bobry mutują. Wydarzenie to zbiega się w czasie z przyjazdem grupki młodzieży do domku nad jeziorem. Zamiast weekendowej imprezy, chlania i orgiastycznych jęków, czeka ich zacięta walka o życie. Jakie jednak mogą mieć szanse w starciu z lepiej zorganizowanymi gryzoniami?

Aktorki-amatorki, jak to w takich produkcjach zazwyczaj bywa, nie muszą grać przekonująco ani wiarygodnie – chociaż trzeba przyznać, że bardzo się starają. Niestety próżny ich trud, najważniejsze jest bowiem to, co mają do pokazania. Aktorzy za to, przerazili mnie bardziej od bobrów, a nawet niedźwiedzio-bobro-zombiego. Wiem, że to parodia i męska nieporadność jest elementem zamierzonej kreacji, ale scena w której jeden z chłopaków przybija gwoździe, mnie sparaliżowała. Czy on miał kiedykolwiek w rękach prawdziwy młotek?

W dwudziestej siódmej minucie filmu następuje pierwszy „atak” bobra i jak na rasową niskobudżetową parodię przystało, nie bardzo wiadomo czy agresor się dławi, czy chce ugryźć. Wrażenie to zostaje z nami już do końca, te ziemiowodne crittersy z żółtymi siekaczami: charkoczą, jazgoczą i gubią flaki. Unicestwić ich jednak nie sposób – jak to z zombie bywa. W każdym bądź razie budowa klamrowa filmu i zakończenie się twórcom udały. Można nawet się zaśmiać. Dla wytrwałych po napisach jest bonus: drugie zakończenie. Te jest już prawdziwie klasyczne.

Kiczowate parodie slasherów rządzą się swoimi prawami. Sprawdzamy czy ten zdaje egzamin. Niewyszukane poczucie humoru – jest, domek nad jeziorem z dala od cywilizacji – jest, brak zasięgu – jest, sex – jest, cycki – są, ćwierćmózgowi bohaterowie – są, absurdalnie durne dialogi – obecne, eliminacja kolejnych ofiar – jest. Zaliczone śpiewająco.

Co będzie następne? Mordercze młotki, krwiożercze widelce, welonki, wszy i kabanosy zombie? A kiedyś wydawało mi się, że szczytem szczytów były zabójcze kondomy. Chylę czoła. Nie doceniłam niewyczerpanej, ludzkiej pomysłowości.

Zobacz również:

COPYRIGHT © 2024 ALICYA.PL

STRONY INTERNETOWE I REKLAMA:Distort Studioswww.distortstudios.com