Alicya w Krainie Słów


Drogę gubią ci, którzy obracają się za siebie


Koniec nie nadejdzie


HIT lub KIT, czyli film tygodnia


Polecamy


Czytam, bo lubię grozę


Nie ma jednej recepty na szczeście

Żyjemy w szczególnych czasach, w których co dzień otwiera się przed nami nieskończenie wiele możliwości. To co z nimi robimy zależy jednak od tego, do czego w życiu dążymy. Sukces bowiem można rozumieć na dwa sposoby. Pierwszy zakłada bycie po prostu szczęśliwym bez względu na to co się robi (i czy się w ogóle robi) i bez względu na to co się ma (i czy w ogóle ma). Drugi związany jest z posiadaniem jak największej ilości dóbr, wykształceniem, osiąganiem czegoś i wspinaniem się po szczeblach kariery. Nie da się ukryć, że drugi sposób, współcześnie, nadal uważany jest za słuszniejszy. Jeśli komuś taki styl życia daje szczęście i potrafi zachować w nim równowagę, to nic w nim oczywiście złego. Gorzej jeśli jego ofiarą staje się ktoś zmanipulowany, ktoś kto myśli, że nie ma innej drogi. Jego sukces staje się wtedy pasożytem, który z czasem pożera nosiciela, pozostawiając z nieszczęśnika ledwie ogryzek tożsamości.

Żadna pogoda nie jest zła, złe może być tylko ubranie.

To czy nie zboczycie z kursu na szczęście zależy od tego, czy będziecie dokonywać świadomego wyboru, tak jak autor książki James Rebanks. Wyobraźcie sobie, że od najmłodszych lat jesteście przyzwyczajeni do ciężkiej pracy na farmie. Wasze dni po brzegi wypełniają obowiązki i nie ma w nich miejsca na nudę ani brak odpowiedzialności. Szkoła, to tylko przykry obowiązek, który trzeba odbębnić – zresztą do wkuwania nikt was nie zmusza. Tak naprawdę tego, co wam potrzebne uczycie się w praktyce: podczas doglądania owiec i słuchając opowieści dziadka. Pewnego dnia odkrywacie jednak w sobie pasję czytania. Ono sprawia, że taki nieuk jak wy trafia na Oksford i świetnie tam sobie radzi. Świat staje przed wami otworem i musicie dokonać wyboru, jak chcecie żyć. Wydawało by się, że decyzja jest oczywista. Prawda jest jednak taka, że tylko się nam wydaje, że wiemy najlepiej, jak należy żyć. James bowiem w tym momencie był już przekonany, że nie musi szukać swojego miejsca na ziemi. Odnalazł je już dawno. Wrócił więc do korzeni, wieść życie rolnika. Ma swoje życie, które kocha, nie chciałby mieć innego, bez względu na to ile trudu wkłada w to by żyło mu się dobrze. Co różni go od większości z nas? Pewność i samoświadomość. To dzięki nim on w swoim życiu jest pasterzem, a większość ludzi pozostaje tylko owcami.

Współczesny świat próbuje nam wmówić, że praca w której trzeba się pobrudzić jest gorsza i mniej wartościowa, że ludzie, którzy ją wykonują pozbawieni są ambicji i często mają ograniczone poglądy. Wmawia nam również, że nie można się zestarzeć. James jest od takiego spojrzenia na świat daleki. Przytacza przekonujące argumenty za tym, że rolnictwo to coś więcej niż kwestia zachowania krajobrazu. W jego opowieści znajdziecie także głęboki szacunek dla życia, śmierci i starości przed którą nie należy uciekać, bo to bezcelowe. I mowa tutaj nie tylko o ludziach. Przecież mięso, które bezrefleksyjnie wyjmujemy ze sklepowych zamrażarek nie urosło na drzewach. Kiedyś oddychało i chodziło. Naiwne wypieranie, że to nie miało miejsca powoduje, że z pokolenia na pokolenie zanika szacunek do zwierząt, które zostały zabite byśmy mieli co jeść. Obraz przedstawiony w Życiu pasterza daleki jest więc od sielanki. Pokazuje, że każde żywe istnienie brudzi się czasami błotem, krwią, kupą albo smarkami i świat się z tego powodu nie kończy. Nie koloruje także relacji międzyludzkich, które nawet jeśli nam na kimś zależy mogą być piekielnie trudne i przykre. Jego świat jest piękny. Nie wolny od chorób, śmierci, ale piękny – bo autentyczny.

Krótko rzecz ujmując, dziadek należy do zapomnianej, milczącej większości złożonej z prostych ludzi, którzy żyli, pracowali, kochali i umierali, nie zostawiając po sobie śladu w annałach historii. W oczach reszty świata zasadniczo był nikim, podobnie jak my, jego potomkowie. Ale właśnie o to chodzi. Tereny i krajobrazy takie jak nasz zostały ukształtowane i nadal istnieją dzięki wysiłkom ludzi uznawanych za niewiele znaczących.

Opowieść pasterza toczy się nieśpiesznie, wciąż zwalnia, kluczy, zbacza ku wspomnieniom, nie zmierza do konkretnego punktu. Nie odnajdziecie w tym specyficznym pamiętniku wartkiej akcji, ani zwrotów fabularnych. Właściwie nic się tutaj nie dzieje. Centralnym punktem w życiu pasterza są owce i to wokół nich kręci się cała opowieść. Sposób w jaki książka została napisana, doskonale odzwierciedla więc zawartą w niej ideę cykliczności – nie liniowości – tutaj wszystko zataczała koło: od lata do lata, od strzyżyn do strzyżyn, od wykotu do wykotu, od śmierci do śmierci. Dlatego James pisząc o swoim stadzie nakłada na siebie historie dziadka, ojca i pasterzy, którzy od wieków żyli w Krainie Jezior. Bo jak mawiają: Pasterze się zmieniają, stado pozostaje.

Jeśli chcemy zrozumieć ludzi żyjących w górach Afganistanu, warto najpierw postarać się zrozumieć tych, którzy zamieszkują górzyste tereny w Anglii.

James Rebanks miał szczęście wychować się w rodzinie, w której tradycyjne wartości oparły się presji współczesnego świata. Dzięki temu mógł dokonać wyboru jak chce żyć, bez względu na to, jak będą oceniać go inni. Autor nie namawia nikogo do tego by porzucił z dnia na dzień swój styl życia. Nakłania raczej do odkrycia tego co jest dla nas naprawdę ważne i do dawania innym prawa do tego by żyli tak jak chcą. Ponadto pokazuje, że nie wszędzie ludzie próbują zniewolić naturę lecz potrafią z nią współżyć w relacji pełnej pokory i szacunku. Życie pasterza, to zbiór małych olśnień i świadectw, które niekoniecznie przemówią do każdego. Niektórych bowiem znudzi czytanie o tym, jak ważne jest zimą siano i o drobnych czynnościach, które nierozerwalnie związane są z pracą na roli. W tych czytelnikach, których zaintryguje jednak, to co kryje się pod płaszczykiem przyziemności, rozbudzi tęsknotę i zachwyt.

Długich dni i zaczytanych nocy.
Podążajcie za Atramentowym Królikiem!

Premiera 20.03.2017

Zobacz również:

COPYRIGHT © 2024 ALICYA.PL

STRONY INTERNETOWE I REKLAMA:Distort Studioswww.distortstudios.com