Alicya w Krainie Słów


Drogę gubią ci, którzy obracają się za siebie


Koniec nie nadejdzie


HIT lub KIT, czyli film tygodnia


Polecamy


Czytam, bo lubię grozę


Rozmowa z Sandrą Gatt Osińską w ramach projektu „Słowiańskie strachy”

1 W pierwszym tomie „Słowiańskich strachów” pojawiły się aż dwa twoje opowiadania. W pierwszym z nich poznajemy chłopca, który wyjechał z mamą na wakacje na wieś i znudzony kręci się na rowerze po okolicy. Dzień po dniu. W pełni rozumiem, że mogło mu się to nie podobać, ale nie przeszkadzało mi to zazdrościć mu wakacyjnej laby z daleka od wszystkiego. Co ja bym dała, by znów móc tak spędzać czas… Ty wyjeżdżałaś w dzieciństwie na wieś?

S.GO. Dużo czasu spędziłam na wsi. Nie była to taka standardowa wieś, o której piszą osoby urodzone w latach 70. i 80., zdążyła się trochę unowocześnić, ale nadal bardzo odbiegała od miasta. Dzieciaki się nudziły, szczególnie gdy w okolicy nie mieszkał żaden rówieśnik. Internet przenośny dopiero się zaczynał, wiele zależało od chociażby zasięgu czy ograniczeń pakietów. Więcej czasu spędzałam samotnie lub z dorosłymi, bo tych dzieci… po prostu nie było

2 Ja również jeździłam, do pradziadka, na wieś. Uwielbiałam tę ucieczkę od zgiełku miasta, ludzi, a o internecie nam się jeszcze wtedy nawet nie śniło. Tyle, że ja jestem z tych wspomnianych przez ciebie wcześniej roczników 😉

S.GO. No ja już 94, inne pokolenie.

3 Czy jakieś wydarzenie takich wakacji zainspirowało cię do napisania tego opowiadania? Może jakaś zasłyszana opowieść?

S.GO. Bardziej artykuły prasowe. Za dzieciaka siadałam z dziadkami na tarasie, na wyżej wymienionej wsi i czytałam naprawdę dużo gazet. Często dzieci niepilnowane przez rodziców doznawały różnych krzywd „przez przypadek”, bo praca na gospodarce była ważniejsza. Można znaleźć dużo historii o tym, że starsze rodzeństwo obrywało za niepilnowanie maluchów. Obarczano ich za wypadki, podczas gdy to rodzice są w pełni odpowiedzialni za swoje pociechy. Może moje pokolenie było wychowywane bardziej „sterylnie” i – przykładowo – ja musiałam uważać, gdzie się oddalam i meldować, gdzie się wybieram, ale przynajmniej mam teraz wszystkie kończyny…

4 Zdecydowanie model wychowania się zmienił.  Ja latałam samopas, ale córki, to pewnie do osiemnastki z domu najchętniej bym nie wypuściła. Muszę przyznać, że byłam pod wrażeniem tekstu, tego w jaki sposób spięłaś realizm wydarzeń z motywami słowiańskimi. Zdradź proszę czytelnikom, kogo spotyka nasz bohater podczas swojej rowerowej wycieczki.

S.GO. Wypuszczać wypuszczaj, po prostu staraj się mieć z nią jak najlepszą relację ???? Interesuj się tym, co robi, z kim robi, tylko też żeby nie podpadało to pod przesłuchania. Dziecko lubi wiedzieć, że rodzic się nim interesuje.

A co do tekstu – ślicznie dziękuję! Takie komentarze motywują do dalszej pracy. Nasz mały bohater spotyka m. in. Południcę.

5 Skąd ONA do ciebie przyszła? Masz swoje ulubione słowiańskie demony, bóstwa?

S.GO. Zainspirowało mnie jedno, szczególne zadanie z pierwszej części gier o Wiedźminie. Akurat mój partner pokazywał mi ten świat, część swojego dzieciństwa. Połączyłam „przyjemne z pożytecznym”. Bardzo pomogły mi przy pracy także utwory Percival’a Schuttenbach’a i „Bestiariusze słowiańskie” Witolda Vargasa oraz Pawła Zycha. Ulubione demony i bóstwa? Zależy od dnia, od nastroju. Na pewno lubię te, które można dziś wytłumaczyć różnymi zjawiskami, np. udarem cieplnym. Takie, którymi nasi przodkowie tłumaczyli sobie świat, który nie do końca rozumieli.

6 A to ciekawe, kogo oprócz Południcy mogłabyś nam przedstawić?

S.GO. Na pewno inspirowałam się bożątkami, utopcami i topielcami… Ale czy któreś dziecko przestawia konkretnego, słowiańskiego stwora? To zostawiam do interpretacji czytelnika.

7 Jeśli chodzi o drugie opowiadanie pt. „Rybie oko” brzmi ono trochę jak miejscowa legenda. Co cię zainspirowało tym razem?

S.GO. „Rybie oko” głównie było połączeniem pasji mojego ojca do wędkowania (typowy Janusz z pasty o ojcu wędkarzu xD) i chęci zrealizowania czegoś w słowiańskich klimatach. Nie miałam tu jakiegoś bardziej ambitnego zamysłu tak naprawdę. Na pewno stresowałam się wtedy jego guzem w głowie, więc chciałam wyrzucić z siebie te niemiłe emocje.

8 Twój tata miał może jakąś wędkarską przygodę, która zapadła ci wyjątkowo w pamięć?

S.GO. On miał mnóstwo przygód w trakcie wędkowania… Na pewno nauczył mnie, że wędkowanie plus alkohol to niekoniecznie dobre połączenie.

9 Opowieść jest bardzo ciekawa, trochę na zasadzie, gdzie dwóch się bije…

S.GO. Cieszę, że opowiadanie pobudza do myślenia i dalej bije z niego jakiś morał, nawet jak nie był zamierzony. To znaczy, że robię dobrą robotę, przynoszę nie tylko rozrywkę, ale i refleksję.

10 Skąd w ogóle zainteresowanie słowiańskim horrorem? I osobno: horrorem oraz słowiańskimi motywami?

S.GO. Lubię wyzwania, a gdy powstawały antologie typu „Krew zapomnianych bogów”, był to stosunkowo świeży temat. Eksplorowanie nowych kierunków to coś, co mnie kręci. Mitologia słowiańska także zasłużyła na swoje 5 minut. Polacy nie gęsi i swoje demony mają.

A sam horror jako taki daje mi poczucie, że nieważne kim jesteśmy i co robimy, ostatecznie jesteśmy tylko małym, kruchym kawałkiem mięsa. Wystarczy chwila i jest po nas. Dzięki temu bardziej potrafię doceniać życie i to, co mi ono daje, nawet jeśli są to trudne doświadczenia. Ogólnie lubię tematy około śmierci, zawsze chciałam wiedzieć o niej jak najwięcej. Taka chora fascynacja od dziecka.

11 Jak to się stało, że wzięłaś udział w projekcie. On cię odkrył czy ty jego?

S.GO. Jeśli mówimy o formie audiobooka, odezwał się do mnie Łukasz z Nine Realms. To był ogromy zaszczyt, bo mało kto o mnie w horrorze pamięta. A ja nie lubię być medialnym stworzeniem, które wyłazi każdemu z lodówki.

12 Dlaczego pisanie i czemu „groźny komediant”?

S.GO. Pisanie? Bo nawet moja psychoterapeutka mówi, że to idealny sposób na wywalenie emocji, a tych jest w moim życiu naprawdę dużo. Mogę się podzielić swoją wiedzą, doświadczeniem, refleksjami, przemyśleniami… I pokazać, że to człowiek jest największym potworem.

Czemu „groźny komediant”? Bo mimo że brzmię na jednego wielkiego ponuraka, to na co dzień jestem małym wesołkiem. Mam cięty humor, znam wszystkie kawały świata, a każdą sytuację potrafię obrócić w żart. Śmiech jest jednym z moich sposobów na walkę z depresją.

13 Co cię kręci poza literaturą?

S.GO. Z moim ADHD łatwiej stwierdzić, co mnie nie interesuje… Mnóstwo czytam, uwielbiam medycynę, jestem uzależniona od kofeiny, nie potrafię się skupić na jednej czynności. A moja ręka działa bardziej jak drukarka – mogę całymi dniami wypluwać z siebie urocze rysunki (AUTOPROMOCJA: jeśli jesteście ciekawi, co wypluwam z siebie poza opowiadaniami, znajdziecie mnie na instagram.com/artsbyGatt)

Chętnie zerknę na to co tworzysz, dziękuję za ciekawą rozmowę.

Zobacz również:

COPYRIGHT © 2024 ALICYA.PL

STRONY INTERNETOWE I REKLAMA:Distort Studioswww.distortstudios.com