Alicya w Krainie Słów


Drogę gubią ci, którzy obracają się za siebie


Koniec nie nadejdzie


HIT lub KIT, czyli film tygodnia


Polecamy


Czytam, bo lubię grozę


Wywar z przywar x 2

Dla mnie najlepszą rekomendacją książki skierowanej do dzieci w wieku przedszkolnym jest moment w którym, gdy przewracam ostatnią stronę, moja córka woła: „JESZCZE RAZ!!!”. Dokładnie tak działo się raz za razem, gdy dobijałyśmy do końca opowiastek „To jest MOJE drzewo” i „Trochę DUŻO”. Zachłanny i egoistyczny wiewiór ją do siebie najwyraźniej przekonał. Mnie zresztą też. Bo muszę przyznać, że ta ruda łachudra ma wyjątkowy dar do wywoływania uśmiechu na twarzy.

 „To jest MOJE drzewo”, to pierwsza część przygód owej wiewióry, która tak bardzo uwielbia SWOJE drzewo i SWOJE szyszki, że pragnie MIEĆ je tylko dla siebie. Postanawia więc odgrodzić SWOJE dobra od reszty świata: najpierw stawiając bramę, potem ogradzając płotem, a ostatecznie zabudowując ogromnym – wysokim i szerokim – murem… Byle tylko zaznaczyć SWOJĄ własność i z nikim się nie podzielić! Gdy mur jest już ukończony, naszą zachłanną wiewiórkę ogrania niepokój. A co jeśli za murem są fajniejsze drzewa i większe szyszki? Czy odgradzając się, nie straciła czegoś wartościowszego? Zdradzę wam tylko, że tego, co czeka ją, gdy w końcu z ciekawości wychyli głowę zza ogrodzenia, na pewno się nie spodziewała. A cóż to było takiego, musicie przekonać się sami.

Chociaż, egoizm, jak wiemy, jest czymś zupełnie normalnym na pewnym etapie rozwoju dziecka (ileż razy na dzień słyszymy, „TO MOJE! TAMTO MOJE! I TO TEŻ MOJE!”?), to i tak należy o nim jak najwięcej rozmawiać. Lepiej nie przegapić bowiem momentu w, którym potrzeba posiadania pójdzie „o krok za daleko” i stanie się chorobliwa. Bo egoizm i zaborczość mogą prowadzić do samolubstwa, zatracenia się w posiadaniu i w efekcie do przykrej samotności. „To jest MOJE drzewo” stanowi doskonały punkt wyjścia do szczerych rozmów na ten trudny i delikatny temat.

Doskonały dlatego, że to lektura mądra w nienachalny sposób, nie atakująca oczywistym morałem –  musimy trochę pogłówkować, żeby go wydobyć – i przy okazji bardzo przystępna, bo opowiedziana głównie za pomocą obrazów, przykuwających uwagę dziecka. Największa w tym zasługa wiewiórki, która mimo, iż nie jest wzorem cnót do naśladowania, to budzi sympatię swoim nieustannie zdziwionym spojrzeniem i nieco wypłoszowatym wyglądem.

Zdecydowanie jest to jeden z tych picturebooków, który trzeba omawiać zadając pytania – raz za razem. Przy każdej odpowiedzi dziwiąc się, jak wiele dzieci potrafią intuicyjnie zrozumieć.

Książkę wydano dzięki dofinansowaniu Instytutu Francuskiego w Polsce w ramach Programu Wsparcia Wydawniczego Boy-Żeleński.

*

„Trochę DUŻO”, to kolejna z przygód naszego nieco aspołecznie usposobionego rudzielca. Tym razem wiewióra okaże się przeogromnie zachłanna. Chociaż sama siebie upomina, że tak nie wolno i trzeba mieć umiar, pochłania wszystkie szyszki ze „swojego” drzewa, potem zjada wszystkie igły i jakby tego było mało, rozpala ognisko i podgryza korzenie… W rezultacie z drzewa zostaje niewiele, żeby nie powiedzieć NIC. A miała się nim przecież opiekować. Co więc się stanie, gdy i ją ktoś postanowi otoczyć, tak samo „czułą”, opieką? Koniecznie musicie zobaczyć jej pełną popłochu minę! Oj, karma wraca, i to szybciej niż ktokolwiek się spodziewa.

„Drzewo jest delikatne i kruche.
Trzeba do niego mówić.
Mówić cichutko. Szeptać do dziupli.
O drzewo trzeba dbać jak o przyjaciela.”

I tym razem mamy do czynienia z treścią przewrotną, dowcipną, dosadną, mądrą i pozostawiającą pewną dowolność interpretacji. Możemy bowiem o tym picturebooku opowiadać, jako o przykładzie zatracenia się w przyjemnościach, które potrafi być bardzo szkodliwe, o wykorzystywaniu innych a nawet żerowaniu na nich, a także w kontekście ekologicznym. W przystępny sposób pokazuje bowiem chciwość, niezdrowe/toksyczne relacje , a także co nasza nadmierna konsumpcja oraz brak pohamowania robią naturze. Nie owija w bawełnę, ale z dystansem i humorem, ukazuje także smutną prawdę, że koniec końców takie postępowanie i na „żarłoka” sprowadzi zagładę.

To jedna z tych lektur, które poprzez refleksję podkreślają wagę uważności i empatii, a przy okazji uświadamiają, że za wielkimi słowami, nie zawsze idą wielkie, albo chociażby jakiekolwiek, czyny. Ta niebanalna opowieść, zresztą tak samo jak i jej poprzedniczka („To jest MOJE drzewo”), stanowi inspirujące i niełopatologiczne w przekazie narzędzie edukacyjne, które przede wszystkim uczy samodzielnego myślenia.

Wiewiórka spoglądająca na nas z kolejnych stron, nadal przypomina uroczego nieogara, czym wzbudza sympatię, mimo iż jej zachowanie, dalekie jest od ideału. Dzięki temu jakoś łatwiej się z nią utożsamiać, zauważyć własne błędy i słabostki. A co za tym idzie zastanowić się nad konsekwencjami pewnych krótkowzrocznych działań.

Mam nadzieję, że to nie koniec nieszablonowych przygód rudej kitki, bo chętnie dowiedziałybyśmy się, co jeszcze może nabroić i jakie nauki można z tego wyciągnąć.

[współpraca barterowa]

 

 

Zobacz również:

COPYRIGHT © 2024 ALICYA.PL

STRONY INTERNETOWE I REKLAMA:Distort Studioswww.distortstudios.com