Alicya w Krainie Słów


Drogę gubią ci, którzy obracają się za siebie


Koniec nie nadejdzie


HIT lub KIT, czyli film tygodnia


Polecamy


Czytam, bo lubię grozę


Weird w azjatyckim sosie

Literatura azjatycka, zwłaszcza ta zabarwiona grozą, działa na nas jakoś inaczej. W, tylko dla siebie, charakterystyczny sposób, wpełza pod skórę, trąca nerwy i igra ze zmysłami, pozostając nam na długo w głowach. Na dodatek, opowieści grozy, mocno zakorzenione w kulturze i ludowych opowieściach, czynią, w naszym wyobrażeniu, Daleki Wschód miejscem tak samo pięknym i mistycznym, jak i niebezpiecznym, pełnym mściwych demonów oraz duchów.

Z czego może wynikać takie odmienne oddziaływanie? Chociażby ze sposobu w jaki elementy nadnaturalne funkcjonują w naszych rzeczywistościach kulturowych. W naszym kręgu kulturowym, to co osobliwe jest mocno wyrugowane, niemożliwe i dziwaczne. Człowiek Zachodu, który się z tym zderza, staje więc w obliczu zjawiska niewytłumaczalnego, kompletnie nie wiedząc co się wokół niego dzieje. Na Wschodzie, to co realne i nierealne buduje ten sam, a nie dwa różne światy. Dlatego, gdy my, Europejczycy, wątpiąc w swoje zmysły, dumamy nad tym czy to czego doświadczamy dzieje się naprawdę, człowiek wschodu, biorąc to co się na jego oczach rozgrywa za „zwykłą” kolej rzeczy, będzie się zastanawiał, nie „czy” lecz „dlaczego” to przytrafiło się akurat jemu.

Gdy przyswoimy sobie tę leżącą u podstaw rozumienia różnicę, po lekturze „Brudnych sprawek wujaszka Hana”, doceniamy złożoność i niezwykłość zadania, jakiego podjęła się Aleksandra Bednarska, realizując motywy grozy niejako „z pogranicza”. Całkowicie jasny staje się dla nas także sens pytania o to czy autorka dokonała w swoim zbiorze częściowej westernalizacji Dalekiego Wschodu i na ile, wyczuwalny tutaj weird jest „ich”, a na ile „nasz”. Stwierdzenie, że jej opowieści są „tylko” mocno inspirowane, byłoby bowiem zbyt dużym uproszczeniem i szufladkowałoby je w niewłaściwy sposób. Według mnie mamy tutaj przede wszystkim do czynienia ze swoistą i przyjemną w odbiorze fuzją. Udaną próbą pożenienia m.in. bardziej europejskiego stylu narracji, budowania dusznej, ciężkiej atmosfery z dalekowschodnią symboliką oraz istotami zamieszkującymi egzotyczne krainy. Wszystko to, a nawet i więcej, w przeróżnym natężeniu i konfiguracjach. Bez sztuczności, bo Bednarska azjatyckość po prostu na wielu poziomach czuje (lektury nie powinni obawiać się więc ci, którzy uważają, że wywodząc się z zachodniego kręgu kulturowego nie da się dobrze oddać ducha wschodu i zrazili się do podobnych „eksperymentów” oglądając amerykańskie wersje azjatyckich horrorów).

***

Ze względu na tematykę i sposób jej realizacji, opowiadanie, które otwiera zbiór („Leć i o drogę nie pytaj”) stanowi dosyć wysoki próg wejścia. Zwłaszcza dla osób, które nie miały do tej pory styczności z weirdem i literaturą wyrosłą z doświadczeń odmiennych od naszych kulturowo. Trzeba przyznać, że to niezłe combo, ale wybór nie mógł być inny: to w tym tekście mamy jedyną i niepowtarzalną okazję przyjrzeć się nieco bliżej tytułowemu, a jakże wpływowemu, wujaszkowi. Han, jak się później okazuje, to „żywa”, miejska legenda, która łączy zbiór w całość, pojawiając się niczym nietypowy Easter Egg w każdym z opowiadań. Co ciekawe Bednarska nie buduje na siłę wokół niego dodatkowych wątków. Wujaszek Han jest bardziej widmem, znakiem, kimś o kim się wspomina, szepcze po kątach niż pełnokrwistym bohaterem. Doprawdy to świetny zamysł, do tego rzeczowo i konsekwentnie realizowany.

Po wymagającym wstępie, gdy już minie pierwszy szok i nieco okrzepnie w nas to, czego doświadczyliśmy, z łatwością wpadamy w kolejne historie, które zaskakują, przerażają, obrzydzają, niepokoją i smucą. W których żywi prowadzą, coś na kształt, życia pozagrobowego, stare miesza się z nowym, a smak orientalnych potraw potrafi zwalić z nóg, gdy zaleci od niego fetor gnijącego ciała. Różnorodność motywów, oniryczność, obecność demonów i duchów, świat ulegający odkształceniu i towarzysząca temu lawina pęknięć na tkance rzeczywistości sprawiają, że teksty Bednarskiej, to twory niezwykle mocno oddziałujące na wyobraźnię.

„Brudne sprawki wujaszka Hana”, chociaż składają się z pozornie niepasujących do siebie składników, to są zbiorem konstrukcyjnie spójnym i dojrzałym – jest jak danie odkrywające przed nami nowy smak, którego nie spodziewaliśmy się polubić. Oprócz lekkości z jaką autorka porusza się w delikatnej materii nadnaturalnej niesamowitości i egzotycznych realiów społeczno-kulturowych, na osobne pochwały zasługuje jej warsztat. Wysmakowany styl, plastyczny, przemyślany. Językowo zachwycający! Podczas lektury wciąż trafiałam na zadania-perełki warte zapamiętania, które w takim samym stopniu oczarowywały mnie swoją stylistyką, jak poruszały znaczeniem. Warto wspomnieć także, że opowiadania opatrzone zostały, podkreślającymi ich niesamowity klimat, ilustracjami Dawida Boldysa.

P.S. W zbiorze mamy dziewięć tekstów, początkowo nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że to jakaś paralela „Boskiej komedii” Dantego. Porzuciłam jednak ten klucz interpretacyjny i wciąż biję się z myślami czy słusznie.

[współpraca barterowa]

Zobacz również:

COPYRIGHT © 2024 ALICYA.PL

STRONY INTERNETOWE I REKLAMA:Distort Studioswww.distortstudios.com