Alicya w Krainie Słów


Drogę gubią ci, którzy obracają się za siebie


Koniec nie nadejdzie


HIT lub KIT, czyli film tygodnia


Polecamy


Czytam, bo lubię grozę


Nieoczekiwana zamiana miejsc

Ból i choroba nie zastanawiają się nad tym jaka jest pogoda za oknem, nie pytają jakie masz plany na wieczór, nie zastanawiają się nad tym o czym marzysz, ani czy masz kręgosłup moralny. Nie interesuje ich twój kolor skóry, poglądy ani zainteresowania. Nadchodzą nagle, bez ostrzeżenia. A ty stajesz się bezbronny. Całkowicie zdany na łaskę innych. Badających, diagnozujących, leczących. Tych którzy mają cię uratować, ale zamiast człowieka widzą w tobie niestety tylko kolejny „przypadek”.

Brak empatii, znieczulica i rutyna mogą przynieść gorsze konsekwencje niż brak kompetencji. Przekonała się o tym Rana Awdish, która pewnego dnia z niepokojącymi objawami i niewyobrażalnym bólem trafiła do szpitala, w którym sama pracowała jako lekarz. To co przeżyła w przeciągu kilku następnych godzin przypominało niekończący się, okrutny koszmar. Niesłuchana, ignorowana i odarta z godności ledwie przeżyła starcie z „triadą śmierci”, czyli  hipotermią, kwasicą i koagulopatią. Był to jednak zaledwie początek długiej walki o życie i „normalność”. Czekały ją kolejne operacje, zabiegi i powolny powrót do sprawności, podczas których wciąż zderzała się z tym samym murem niezrozumienia. Po tym czego doświadczyła mogłaby się poddać, wycofać z życia zawodowego. Na przekór wszystkiemu nie dała się jednak złamać. Postanowiła także coś ze swoim doświadczeniem zrobić. Całe dotykające ją nieszczęście pozwoliło jej bowiem dostrzec to, czego nie miała szansy zobaczyć nigdy wcześniej: jak opieka medyczna wygląda ze strony pacjenta. Uznała więc, że nadeszła najwyższa pora na to by również i inni lekarze dowiedzieli się, jak są odbierani i co mogą zrobić by to zmienić. Wiadomo, że praca w służbie zdrowia rządzi się własnymi prawami, ale wydaje mi się, że chociażby drobne zmiany, których chce Rana, to właściwy kierunek.

Rana Awdish pisząc W szoku. Moja droga od lekarki do pacjentki zabrała czytelnika w trudną i bolesną podróż. Nowa dla niej rola pacjentki sprawiła, że nagle dostrzegła, że brak czasu i zmęczenie przekładają się na brak zainteresowania, a sztywne procedury porządkujące pracę na bezduszność. Chociaż sama była lekarką: sumienną, dokładną i skrupulatną, zrozumiała jak zachowywała się w stosunku do osób, które leczyła. Uświadomiła sobie, że nie mając złych intencji popełniała błędy komunikacyjne i nie zawsze słuchała. W efekcie runęła jej dotychczasowa wizja relacji lekarz – pacjent. Autorka dzięki temu, że stała się jednym i drugim zarazem, dostała szansę by pokazać nam oba punkty widzenia. Opowiadając swoją historię i analizując kolejne przypadki, przekonuje także, że nie trzeba wcale okopywać się po jednej stronie barykady, zamiast tego można poszukać punktów wspólnych, próbować zrozumieć i dać więcej z siebie. Dzięki temu trudna relacja zyska na jakości. Jej „odkrycie” nie stanowi jednak głównej wartości tej książki. Chociażby z tego prostego względu, że to, w jaki sposób personel medyczny traktuje pacjentów nie stanowi raczej dla nikogo tematu tabu. Najwyraźniej jedyna grupa społeczna, która nie jest tego świadoma to właśnie lekarze, ale to na szczęście ulega powoli zmianie. Najważniejsza w tej książce wydaje mi się jej funkcja terapeutyczna. Sposób w jaki lekarka przepracowała bolesne wydarzenia pomogło jej oswoić stratę, chorobę, stanąć na nogi i zrobić jeszcze coś dobrego dla innych, a mianowicie zawalczyć o zmiany.

Autorka miała odwagę pisać otwarcie o tym co czuła, gdy w bólach czekała na śmierć, a także podczas operacji i rekonwalescencji. Niektórym się to nie spodobało. Warto by ci wszyscy, którym wydaje się, że wiedzą lepiej, co trzeba w określonej sytuacji czuć, jak się zachowywać i co mówić, przypomnieli sobie słowa naszej poetki: Tyle o sobie wiemy, ile nas sprawdzono. Oceniać jest łatwo, tak samo łatwo, jak łatwo jest znosić ból innych ludzi, oglądając go tylko z boku. Może powinni także przeczytać wspomnienia Rany jeszcze raz. W szoku, to przecież książka o zrozumieniu, otwarciu na emocje innych ludzi i empatii. Książka o cierpieniu, strachu a także nadziei. Piętnowanie autorki w tej sytuacji zdaje się być zupełnie nie na miejscu. Podczas lektury postarajcie się więc przede wszystkim dostrzegać w pani doktor człowieka. Przecież sami oczekujecie od innych tego, że tak właśnie będą was traktować.

Podczas lektury wypełniało mnie poczucie beznadziei. Miałam wrażenie, że autorka zmieściła w swojej opowieści całą bezradność jaka przypada w udziale pacjentom. Czy jednak to co opisała było szokujące? Może dla kogoś, kto nie miał jeszcze tej wątpliwej przyjemności by spędzić więcej czasu w szpitalu, na izbie przyjęć lub wszelkiego rodzaju przychodniach, to co przeczyta będzie zaskakujące. Te kontakty, zwłaszcza dla pacjentów, z rzadka są miłe.  Dobrze byłoby gdyby praktykujący lekarze znaleźli chwilkę w swoim napiętym grafiku i zapoznali się z tą lekturą. Polecam ją także każdemu komu po głowie chodzi medycyna.

Długich dni i zaczytanych nocy.
Podążajcie za Atramentowym Królikiem!

Zobacz również:

COPYRIGHT © 2024 ALICYA.PL

STRONY INTERNETOWE I REKLAMA:Distort Studioswww.distortstudios.com