Alicya w Krainie Słów


Drogę gubią ci, którzy obracają się za siebie


Koniec nie nadejdzie


HIT lub KIT, czyli film tygodnia


Polecamy


Czytam, bo lubię grozę


Ciemność na ciebie czeka

Lubię dawać szansę niskobudżetowym horrorom. Jeśli ich producenci nie wpadną na genialny pomysł zasłaniania się efektami specjalnymi na które ich nie stać i potrafią używając dostępnych im środków wywołać u widza dreszcz niepokoju, to ich „dzieła” są godne uwagi. Twórcy Żywej ciemności: historii Teda Grotołaza wykorzystując: jaskinię, wąskie przejście, przez które bohaterowie próbują się przeczołgać i ciemność, poradzili sobie całkiem nieźle. Sprawnie poskładali w całość kolejne elementy i „ulepili” z nich naprawdę budzące niepokój, ponure sceny.

Fabuła filmu nie jest zbytnio skomplikowana. Zasadniczo chodziło o to, żeby braci – Teda i Brada – wrzucić do jaskini oraz dać im do rąk narzędzia i dynamit. Przygnębieni spotykają się więc nad grobem zmarłego w niewyjaśnionych okolicznościach ojca, by już po chwili, bez przygotowania i zastanowienia eksplorować przypadkowo odkrytą w ziemi dziurę. Zdaje im się, że los chciał by ją odnaleźli i kontynuowali dzieło rodzica. Najwyraźniej jednak on w przeciwieństwie do nich wcześniej zrozumiał, że trzeba tych działań zaprzestać. Bracia, niestety wciąż karmiący się starymi konfliktami próbują sobie nawzajem coś udowodnić, pozostają więc ślepi i głusi na ostrzeżenia. Szybko porzucają także rozważania nad tym, dlaczego nikt nie poszerzył badanego przez nich przejścia. To co odkryją będzie równie fascynujące, co mroczne i przerażające i, co tu dużo mówić, raczej ich nie zachwyci. Zwłaszcza, że owo „coś” trzeba będzie zatrzymać przed wyjściem na zewnątrz…

Mimo, że przez większość filmu Davida Hunta naprawdę niewiele się dzieje, to napięcie dla widza jest zdecydowanie odczuwalne. Niepokój wzbudza pojawiający się i znikający przeciąg oraz okropne dźwięki. Byłam pewna, że wyznaczają one jakiś rytm… Twórcy sprytnie przetrzymują nas głównie po jednej stronie jaskini, każąc domyślać się i zgadywać. Egzamin zdało także brutalne wykorzystanie klaustrofobicznych warunków panujących w przejściu między komorami. Klimat siada dopiero w momencie, gdy karty zostają wyłożone na stół i widzimy, co czaiło się w tajemniczej grocie. Nieokreśloność zagrożenia była jego atutem. Na szczęście twórcy nie zmarnowali całego potencjału i nie próbowali na siłę wyjaśniać nam istoty zamieszkującego mrok zjawiska. Nie wiemy ani skąd się bierze, dlaczego działa tak a nie inaczej, dlaczego jego obecność z czasem się wzmaga. Po prostu jest i musimy jego obecność zaakceptować.

Żywa ciemnośćNie twierdzę, że mamy do czynienia z jakimś genialnym dziełem. Momentami wieje tutaj po prostu nudą – zwłaszcza, gdy bracia toczą jałowe dyskusje i wylewają swoje żale. Akcji zdarza się zamierać, tak jakby sama zaklinowała się w przesmyku i nie mogła ruszyć się ani w tę ani we w tę. Nazbyt czytelne okazało się zastosowanie emocjonalnego klina, czyli upośledzonego, wesołego wujaszka Charliego. Odniosłam wrażenie, że miał on ratować sytuację w wypadku, gdyby sympatii widza nie zyskał żaden z braci. Także aktorstwo może zniechęcić – zwłaszcza na początku, gdy nie jesteśmy w stanie stwierdzić czy Brad nad grobem ojca wybuchnął płaczem, czy śmiechem.

Film Hunta stanowi podobno zapis miejskiej legendy, która swego czasu podbiła Internet. Słyszałam o czarnej wołdze, chupacabrze itd, ale o Tedzie Grotołazie niestety nigdy wcześniej. Zdaje się więc, że Hunt przedstawił nam historię stylizowaną na miejską legendę albo próbował ożywić jakąś zepchniętą w otchłań niepamięci opowieść (może ktoś wcześniej już ją słyszał?). Tak czy siak, w przeciwieństwie do ZejściaŻywa ciemność zapalonego grotołaza nie przerazi na tyle, by zrezygnował on ze swojej pasji. To film do którego z całą pewnością nie będziecie wracać, mam jednak nadzieję, że chociaż raz zobaczycie go z ciekawością.

Zobacz również:

COPYRIGHT © 2024 ALICYA.PL

STRONY INTERNETOWE I REKLAMA:Distort Studioswww.distortstudios.com